czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 2

Gdy się obudziła na kanapie w salonie, była 10. Napastnika nie było, za to na stoliku leżała kartka.


                              "Dziękuję za miły wieczór. zasnęłaś na początku filmu więc jak się skończył to wyłączyłem i pojechałem do domu. Wziąłem twoje zapasowe klucze i zamknąłem drzwi. Jak przyjedziesz na trening to odzyskasz klucze. :) Nie smutaj. Buziaki maluchu :* Wujcio Karim"


Dziewczyna uśmiechnęła się czytając treść kartki. Wstała i poparzyła na telefon. Żadnej wiadomości od Roberto nie było. Dziewczyna przygotowała sobie śniadanie i zaczęła zbierać się do pracy .Ubrała się lekko ponieważ mimo wczesnej pory na dworze panował upał. Do pracy nie miała daleko, ale potem musiała jeszcze wstąpić na stadion po swoje klucze i odwiedzić chłopaków, więc wsiadła do auta i ruszyła w drogę. Była już lekko spóźniona, ale na mieście nie było korków więc przejechała bezproblemowo. Weszła szybko do studia i kierowała się do swojej asystentki.
-Cześć kochana. Przepraszam, że dopiero teraz ale zaspałam.
-No ja się nie dziwie. - dziewczyna się zaśmiała i rzuciła gazetę w kierunku Carmen. Ta zobaczywszy co jest na pierwszej stronie wesoło się roześmiała. Widniało tam bowiem zdjęcie jej i Karima a na drugim jak Karim wychodził od niej późnym wieczorem. Oczywiście pod dołem insynuacje, że zdradzają swoich partnerów i mają romans.
-To się chyba nigdy nie skończy, ale łączono mnie już chyba ze wszystkimi graczami Realu. - odłożyła gazetę na bok i poszła się przygotować do sesji. Zajrzała w grafik i się przeraziła. Dzisiejszą sesję miała z Pilar Rubio. Dziewczyną Sergio Ramosa. Nie przepadała za nią, ale nie wyrabiała sobie zdania ponieważ dobrze jej nie znała. Widziały się tylko kilka razy na kolacjach albo uroczystościach klubu gdy Carlota nie mogła iść z Alvaro i to właśnie Carmen dotrzymywała mu towarzystwa. Poza tym czytała o niej troszkę w gazetach, ale dziewczyna dobrze wiedziała, że gazeta prawdy ci nie powie.

Po kilku minutach w studiu pojawiła się modelka. Uśmiechnęła się do Carmen i podeszła przywitać.
- Cześć, nie wiedziałam że to z tobą mam dzisiaj sesję, ale to dobrze wolę pracować z kimś kogo troszkę już znam. - zaśmiała się. Panna Arbolea mocno zdziwiona pokiwała głową, uśmiechnęła się najmilej jak umiała i pokazała modelce gdzie ma się przygotować. Sądziła że dziewczyna będzie nadąsana, spóźniona i hamska, a tu proszę miłe zaskoczenie.

-Dobrze to jeszcze odwróć się i głowa do tyłu delikatnie, tak dobrze, ręce na biodra. Super mamy to. - Carmen po prawie 3 godzinach skończyła pracę z modelką.
- Kiedy mogę się spodziewać zdjęć? - zapała brunetka
- Wiesz co no słyszałam że jest to priorytet więc dziś wieczorem wyśle ci jakieś, zatwierdzisz mi je, a jutro popołudniu będziesz miała gotowe portfolio.
- Tak szybko? No powiem ci że byłoby super.
- Myślę że dam radę. Jadę teraz na stadion do chłopaków, więc czekając na brata może obrobię już kilka zdjęć. A teraz przepraszam cie bardzo ale muszę juz uciekać.
- Jasne nie będę ci przeszkadzać. Sama już też muszę się zbierać. Bardzo miło mi się z tobą współpracowało.
Dziewczyny wyszły razem na parking rozmawiając wesoło. Carmen odwróciła głowę patrząc przed siebie i zamurowało ją!. Przed nimi o maskę samochodu stał oparty Sergio. Nie chciała do siebie dopuścić tej myśli ale wyglądał naprawdę dobrze. Biała koszulka odsłaniająca tatuaż na ręce i opinająca mięśnie piłkarza oraz ciemne spodnie i jasne trampki.
- Cześć Misiu - zaświergotała modelka na widok swojego chłopaka.
- Hej kochanie już po pracy? Myślałem że będzie to dłużej trwało.
- Ja też tak myślałam, ale Carmen poradziła sobie z tym wszystkim naprawdę świetnie i wyobraź sobie że pierwsze zdjęcia będę miała już dziś wieczorem. Cudownie prawda?
- Tak cudownie. Jedźmy już, bo muszę jechać na wieczorny trening. - Chłopak chciał jak najszybciej stamtąd jechać. Nie chciał przebywać dłużej w towarzystwie panny Arbeloa bojąc się kolejnej kłótni, a przecież jego dziewczyna nie musiała wiedzieć że sie nienawidzą, poza tym musiał przyznać że dziewczyna wyglądała dziś uroczo. Jej długie blond włosy powiewały delikatnie na wierze. A długie opalone nogi idealnie komponowały się w ciemnych spodenkach. Nigdy nie ukrywał sam przed sobą że Caro mu się podobała. Była śliczna, urocza, ale jej charakter był nie do przejścia. Po prostu różnili się za bardzo aby normalnie ze sobą rozmawiać.
- Dobrze to ja tez już zmykam. Do zobaczenie Pilar. - powiedziała dziewczyna zakładając swoje okulary przeciwsłoneczne.
- Właśnie kochanie skoro jedziesz na trening to odwieź mnie tylko do centrum handlowego, pójdę sobie na zakupy i weźmiesz Carmen ze sobą bo ona tez idzie do brata.
- Nie ma takiej potrzeby jestem swoim samochodem.
- Widzisz nie trzeba, poza tym ja mam jeszcze coś do załatwienia.
Rozeszli się w swoje strony.
 Carmen jadąc na stadion pojechała jeszcze do sklepu aby nie zanudzić się na treningu i poczytać o swoim "nowym romansie" oraz wstąpiła do domu. Nie za bardzo odpowiadała jej ta impreza urodzinowa bratowej miało być na niej pół składu Realu, na szczęście będzie Karim z dziewczyną która to dzisiaj miała wrócić z Francji i Cristiano z Iriną.
Podjechała od tyłu na parking. Niestety nie zauważyła że obok niej parkuje inne auto. Wysiadła obładowana laptopem i swoimi torbami. Nagle wpadła na kogoś.
-Oj przep... Ramos gamoniu naucz się chodzić.
- Ja mam się nauczyć, to ty na mnie wpadłaś czy ja na ciebie?
- Ciekawe czemu nie byłeś taki wyszczekany przy swojej dziewczynie- zaśmiała się gorzko
- Bo ją szanuję i nie będę się poniżał przy niej kłótniami z tobą.
Dziewczyna popatrzyła na niego z pogardą i zaczęła zbierać swoje rzeczy, które jej wypadły. Niestety wypadła jej również gazeta ze zdjęciem na którym był Karim. Ramos szybko ją podniósł i zaczął czytać.
- Proszę, proszę twój muzyk już ci nie wystarczy? Musisz się brać za zajętych facetów? No tak trzeba sprawdzić który lepszy w łóżku!
Stojący za nim Benzema wraz z Cristiano, Marcelo i bratem dziewczyny szarpnął go mocno do tyłu.
- Tobie się chyba w dupie poprzewracało. Przeginasz wiesz. Przeginasz ostro. - wrzeszczał Benzema
- Słuchaj toleruję te wasze kłótnie bo wiem że macie takie charakterki, ale nie będę słuchał jak ją obrażasz.- dopowiedział Alvaro.
- Chłopcy dajcie spokój, a tobie coś powiem i weź sobie do serca raz na zawsze. Nie muszę ci się z niczego zwierzać, ale wiesz co, nie jestem tobą żeby sprawdzać codziennie innego faceta jaki jest w łóżku. Mam chłopaka i jestem mu cholernie wierna, ale wiesz co szkoda mi Pilar bo wydaje się naprawdę fajną dziewczyną. Mam w dupie to co o mnie myślisz. Nie pozwolę sobą pomiatać ale chcesz wojny to będziesz ją miał.
Odwróciła się od Sergio i zwróciła do Benzemy.
-Proszę kochanie, najnowsze nowinki o naszej upojnej nocy na kanapie z popcornem, colą i American Pie. - powiedziała przesłodzonym głosem. - a teraz panowie wybaczą ale może znajdę kogoś interesującego aby go przetestować jaki jest w łóżku, bo tutaj nikogo takiego już nie widzę. - Dodała spoglądają złośliwie na Ramosa. Cristiano i Marcelo na te słowa odchrząknęli. - No chłopcy przecież powiedziałam że za zajętych się nie biorę. - zaśmiali się głośno.
- Dziewczynko jesteś ostatnią osobą którą chciałbym przelecieć - wyszeptał jej na ucho. - Usp. w ogóle nie chciałbym cie przelecieć. - Nie wiedzieć czemu te słowa zabolały dziewczynę. Odwróciła się i kręcąc kusząco biodrami udała się w stronę wejścia na stadion.
- Jeszcze zobaczymy.

Siedziała na stadionie i przyglądała się treningowi chłopaków. Karim już zapomniał o sprzeczce z Sergio teraz się wspólnie wygłupiali. Carmen już przerobiła większość zdjęć. Postanowiła, że wyśle Rubio te zdjęcia wieczorem jak wróci z urodzin Carloty.
Trener zawołał, że mogą iść do szatni sie przebierać.
-Caro masz tutaj rzeczy czy jedziesz do domu? - zapytał jej brat gdy szła z nimi przez boisko w stronę szatni.
- Jadę do domu, muszę się przebrać i pomalować jeszcze, ojj przepraszam. - dziewczyna poczuła że wibruje jej telefon.
- Cześć skarbie. - zaśmiała się radośnie widząc na wyświetlaczu imię swojego chłopaka. Spojrzała teraz złośliwie na Ramosa. - kiedy wracasz, strasznie tęsknię.
-Wiem złotko ale nie da rady dzisiaj będę najpóźniej za dwa dni. Przeprasza cię żabko, też tęsknię. Mam nadzieję że będę jednak jutro. Poradzisz sobie?
- Jasne, nie pierwszy i nie ostatni raz będę sama. Obiecałeś. Dziś urodziny Carloty.
- Myszko nie gniewaj się. Postaram się przylecieć tak szybko jak to możliwe. Obiecuję. Kocham cię.
- Nigdy więcej już nic mi nie obiecuj. Dobrze? Musze kończyć, pa.
Dziewczyna przyspieszyła i tylko powiedziała do brata:
- Alvaro ja pojadę do domu już. Przyjedź po mnie co? Nie będę jechała swoim autem.
- Dobrze. Siostra wszystko ok?
- Tak. ok.
- Czyżby chłopak wystawił cię? Ojoj jak mi przykro!
- Zamknij się - dziewczyna warknęła odwracając się do niego, wtem wszyscy ujrzeli łzy w oczach Carmen. Otarła policzki i pognała w stronę łazienek.
 - Sergio daj jej już spokój. Widzisz w jakim jest stanie.
Wszystkich zamurowało.
- Sorry, nie powinienem ale wiesz stary, że ona mnie sama prowokuje.
- Alvaro, coś jest nie tak skoro ona przez niego płacze.- powiedział Karim spoglądając na kumpla.
- Jak tylko się zjawi muszę z nim poważnie porozmawiać.
Dziewczyna schowała się w łazience i wytarła oczy. Postanowiła się nie rozklejać i jechać do domu żeby się przebrać. Miała już nie jechać do domu tylko od razu za bratem, ale postanowiła, że skoro jej chłopak tak dobrze się bawi w NY to ona też sobie nie będzie dzisiaj abstynentką. Jej brat zorganizował imprezę w klubie więc musiała dobrze wyglądać. Kupiła specjalnie na ta okazję śliczną sukienkę.
Pojechała do domu i przebrała się. Pomalowała mocniej niż zwykle. Włosy pokręciła. Do swojej kopertówki włożyła kilka przydatnych rzeczy. Prezenty miała w aucie, więc tylko zeszła na dół i zostało jej czekać na brata.

W tym czasie u Sergio

Chłopak jechał zdenerwowany przez uliczki Madrytu. Nie dość że Pilar w ostatniej chwili wymyśliła że jednak nie pójdzie na imprezę to jeszcze Alvaro poprosił go, aby to on odebrał jego siostrę, bo ten musi jeszcze jechać do klubu sprawdzić czy wszystko gotowe na niespodziankę oraz do domu wziąć szybki prysznic. Nie widziała mu się jazda jednym samochodem z Carmen, ale co miał zrobić. Wiedział, że gdyby jego przyjaciel miał wyjście nigdy nie poprosiłby go o taką rzecz wiedząc jak bardzo się nie lubią. Pech chciał, że to Sergio mieszkał najbliżej Caro, bo klub był po drugiej stronie miasta.
Podjechał pod blok dziewczyny i oniemiał dziewczyna wyglądała olśniewająco.
-Ramos opanuj się - warknął do siebie.
Zaparkował i wysiadł.
-Co ty tu robisz? - wyskoczyła zdenerwowana dziewczyna. - Gdzie mój brat?
-Nie mógł przyjechać i poprosił mnie. Wyobraź sobie, że też nie mam jakiejś specjalnej ochoty z tobą jechać, ale nie mamy wyjścia i jeżeli nie chcesz się spóźnić to wsiadaj.
Dziewczyna była już wystarczająco zdenerwowana. Westchnęła cicho pakując prezenty do samochodu piłkarza i siadając obok niego. Niestety o tej godzinie w Madrycie zdarzały się korki. Z nudów włączyła radio. Zdziwiła się że Ramos nic nie powiedział. Siedział jakiś dziwnie zamyślony.
-Dlaczego Pilar nie jedzie?
Sergio spojrzał na nią
-Wypadło jej coś - odpowiedział szybko. Chciał spokojnie dojechać do klubu i zapomnieć o problemach.


***********************************************************************************
Mam nadzieję, że się podobało, rozdziały będą pojawiać się co tydzień bo mam napisanych już kilka rozdziałów i wciąż nie przestaje pisać, mam tyle pomysłów na to opowiadanie. 
Kochane. Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Mam nadzieję że ten blog spodoba wam sie tak samo albo bardziej jak tamten o Borussi :) :*
Do następnego :)


7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Oczywiście Karim zachwyca! I Często będę się nim jarała, musisz mi to wybaczyć! Carmen ma na serio przykre życie przez Sergio. Piłkarz uważa, że to ona prowokuje, a sam lepiej się nie zachowuje. Ciekawe, co by na jego odzywki w stosunku do siostry Alvaro powiedziała Pilar. Mam nadzieję, że ich stosunki kiedyś się polepszą. Poza tym Robert jest jakiś dziwny! Skoro tęskni za ukochaną to powinien, jak najszybciej do niej wrócić. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny,widać że Sergio chyba wymięka z tym swoim charakterkiem
    zapraszam do mnie
    http://teodorczyk-moim-swiatem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. "- Oj przep... Ramos gamoniu naucz się chodzić." Rozwaliło mnie to. :D Poza tym, szkoda mi głównej bohaterki, Roberto jest cholernie.. dziwny. Sergio niech wreszcie zmięknie, bo po prostu nie wytrzymam. Świetnie piszesz. Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. http://szczerze-krytyczna.blogspot.com/ - może się skusisz

    OdpowiedzUsuń
  5. nowy rozdział na http://efekt-motyla.blogspot.com/ oraz http://be-close.blogspot.com/ ! serdecznie zapraszam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestes swietna !!
    Czekam z niecierpliwoscia na nastepny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszyscy są fenomenalni <3 W szczególności Karim <3
    Cudnie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń