niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 12

-Kochanie kiedy wracasz z tego kursu? - zapytał Roberto pakując swoją walizkę - Bo ja wracam z L.A. za tydzień to może potem jakieś wakacje? - przytulił się do jej pleców.
-Skarbie, pomyślimy jak wrócisz dobrze? Ja będę za trzy dni z powrotem - uśmiechnęła, delikatnie wyślizgując z jego objęć i wchodząc do łazienki. Popatrzyła w lustro i zastanawiała się czy dobrze robi wyjeżdżając i to jeszcze ze swoim kochankiem. Potrząsnęła delikatnie głową aby odgonić myśli.
Po 30 minutach Carmen była już gotowa do drogi. Roberto już nie było. Zamknęła drzwi i z uśmiechem powędrowała w stronę taksówki, która miała ją zawieść na lotnisko. W gruncie rzeczy nie mogła się doczekać tych krótkich wakacji. umówili się z Ramosem, że zobaczą się dopiero w samolocie, aby nie wzbudzać zbytniego zainteresowania. Wiedzieli, że od pewnego czasu stali się mało ostrożni.
Dziewczyna siedząc już w swoim fotelu spoglądała na płytę lotniska aż poczuł muskanie w policzek. Uśmiechnęła się delikatnie odwracając głowę w stronę piłkarza. Wyglądał dziś zabójczo. Biały T-shirt podkreślający jego opaleniznę, mięśnie i odsłaniający tatuaże świetnie się komponował z ciemnymi jeansami.
-Pięknie wyglądasz - mruknął nie odrywając się od jej ust.
-Dziękuję, starałam się - zachichotała - ile będziemy lecieć - zapytała opierając głowę na jego ramieniu.
-Około 2 godzin. Już nie mogę się doczekać. Co powiedziałaś Roberto? - spytał spoglądając na blondynkę i głaszcząc jej długie loki
-Że jadę na kurs fotograficzny - westchnęła - przecież i tak dziś leci do L.A. Najgorzej mi oszukiwać Alvaro. A ty? Co powiedziałeś Pilar? - spoglądnęła na niego.
-Że mamy treningi w ośrodku za Madrytem, przecież ona i tak się piłką nie interesuje....

Po niecałych dwóch godzinach przywitała ich słoneczna pogoda. Oboje uśmiechnięci udali się taksówką w stronę hotelu. Wchodząc do recepcji rozejrzeli się i nie zdejmując okularów przeciwsłonecznych podeszli do młodej dziewczyny.
-Dzień dobry mieliśmy rezerwację na nazwisko Ramos - powiedział cicho Sergio. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, zupełnie nie zwracając uwagi na Carmen i podała mu kartę.
-Proszę i życzę państwu udanego pobytu. - Ramos mrugnął do niej oczkiem po czym popatrzył na blondynkę stojącą obok niego z nietęgą miną.
-Dziękujemy, na pewno będzie udany -  po czym chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę wind.
Carmen wchodząc do pokoju zdjęła swoje szpilki od których zaczynały już ją boleć nogi i poszła na balkon.
Cały pokój był bardzo duży i przestronny a dodatkowo, posiadał balkon z widokiem na morze i zachodzące słońce. Ramos podszedł do dziewczyny i objął w pasie od tyłu.
-Piękny widok prawda - wymruczał całując jej szyję.
-Sergi - uśmiechnęła się - owszem piękne, ale może idź na dół do recepcji, tam masz dopiero śliczne widoki.- pogłaskała go po policzku - Idę pod prysznic.
-Myszka... czekaj. - zaśmiał się chwytając ją delikatnie za dłoń. - czyżbyś była zazdrosna o recepcjonistkę - zaśmiał się.
-Ramosku.. o co mam być zazdrosna. Przecież ty w Madrycie masz dziewczynę.- Pocałowała go w policzek i opuszczając głowę poszła do łazienki.
-Ja i tak wiem swoje - wymruczał - Poczekaj na mnie - krzyknął i pognał w stronę drzwi od łazienki nim zdążyły się zamknąć...

Po udanej nocy, oboje leżeli wtuleni w siebie i wpatrywali się w wschodzące słońce.
-Muszę zadzwonić do Karima. - szepnęła wyciągając rękę po telefon.
-Mmm.. Po co? - wymruczał wtulając się w nią mocniej.
-Jak to po co? A jak coś się dzieje o czym nie wiemy?
-To sam by zadzwonił.
-A ja i tak wolę się upewnić - bąknęła wybierając numer do napastnika.
-Halo? - usłyszała cichy głos francuza.
-Cześć Bezn co tam słychać?
-Carmen dobrze, nic się nie dzieję, jeśli o to chodzi, ale możesz i wytłumaczyć dlaczego mnie budzisz o 5.30? - mruknął. Ramos słysząc jego odpowiedź tylko wybuchnął śmiechem.
-Mówiłem, żebyś nie dzwoniła. - wytłumaczył się widząc karcący wzrok dziewczyny.
-Przepraszam, juz nie przeszkadzam, śpij sobie - uśmiechnęła się delikatnie.
-Nic się nie bój trzymam rękę na pulsie. Odpoczywajcie, kochanie należy ci się. A teraz przepraszam ale idę spać. - po czym się rozłączył.
-Widzisz jest dobrze...

TYMCZASEM W MADRYCIE

-Karim, możesz mi wytłumaczyć o co chodzi  z trzymaniem reki na pulsie i do kogo mówisz kochanie - zapytała lekko rozbawiona Blair. Benzema słysząc głos dziewczyny od razu otworzył szeroko oczy i odwrócił się przestraszony w stronę narzeczonej.
-Carmen dzwoniła... z tego kursu - mruknął odwracając wzrok
-Taak.. i dlatego mówiłeś  ODPOCZYWAJCIE? Błagam cię Karim nie kręć - powiedziała ostrym tonem.
-Ale ja nie mogę ci powiedzieć - jęknął.
-O czym kochanie - zapytała łagodnie głaskając go po policzku.
-Matko Carmen mnie zabije. - szepnął - Bo... ona nie jest na żadnym kursie fotograficznym.
-Karim co ty mówisz? Jak to nie jest na kursie - odchyliła się gwałtownie.
-Skarbie, ja nie mogę... obiecałem im.
-Jak to im. Karim  nie doprowadzaj mnie do furii. - krzyknęła.
-Widzisz kochanie bo Carmen pojechała na weekend z.... Sergio - szepnął ledwo słyszalnie.
-COOO???

-Od kiedy wiesz?
-Od jakiś 3 tygodni. Poszedłem do niej do domu i zastałam tam Sergio. Tylko ja o tym wiem.
-Przecież oni zdradzają Roberto i Pilar wiesz co będzie jak to ujrzy światło dzienne? Prasa ich zje, już nawet nie wspominam o Alvaro którego trafi szlak, i to nie z powodu nawet samego romansu, ale tego, że nic mu nie powiedziała i jeszcze udają wrogów. Od kiedy to trwa? - dziewczyna chodziła zdenerwowana po salonie, natomiast napastnik siedział na kanapie z miną zbitego psa.
-Chyba od balu. - mruknął.
-Skarbie, ale to prawie trzy miesiące - szepnęła i pokręciła głową nie dowierzając.
-Błagam cię nie potępiaj jej, ja tego nie robię bo ją rozumiem, Roberto zostawia ją cały czas, i szczerze mówiąc to wątpię, żeby był jej wierny. Niby jesteś jej przyjaciółką, to jej nie potępiaj - krzyknął wstając.
-Masz rację, po prostu jestem zła że nic mi nie powiedziała.
-Ty jesteś zła, to pomyśl jak zareaguje Arbeloa. - chłopak przytulił brunetkę.
Nagle w drzwiach zobaczyli brata blondynki ze wściekłą miną i gazetą w ręce.

 U CARMEN I SERGIO

Leżeli na plaży opalając się. Dookoła nikogo nie było, dziewczyna zastanawiała się jak Ramos to zrobił, że plaża była pusta, co prawda musieli jechać kawałek od hotelu ale i tak była w szoku.
-Sergii, jak ty to zrobiłeś, że tutaj nikogo nie ma?
-Niech to zostanie moją tajemnicą dobrze? - zaśmiał się - Chodź idziemy do morza - wstał i pociągnął za sobą blondynkę
-Ramos zimno, puść mnie - krzyknęła okładając go pięściami
-Ale jesteś miła
-Skarbie proszę cię nie puszczaj i odstaw mnie na brzeg - uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
-Kotku co nas nie zabije to nas wzmocni - po czym wrzucił ją do wody.
-Mnie może to nie zabiję, ale ciebie na pewno, chodź tu szybko.- wrzasnęła wynurzając się.
Reszta dnia upłynęła im na zabawie i śmiechu.

Wieczorem jedząc kolację na tarasie w swoim pokoju, blondynce zadzwonił telefon.
-Halo? Sergio zastaw mi ser, Ramos no mówię coś.
-Carmen mamy problem - usłyszała po drugiej stronie głos Benzemy.
-Karim jaki problem? - zaśmiała się - Sergio no prosiłam cię o coś.
-Carmen mówię coś, oni już widzą, wszyscy już wiedzą o waszym romansie. - krzyknął rozpaczliwie....

***********************************************************************************

Mamy kolejny rozdział. Przepraszam, że dziś a miało być wczoraj. Mam nadzieję, że wam sie podoba komentujcie.
PROSZĘ O WPISYWANIE SIĘ DO ZAKŁADKI INFORMOWANI.

Trzymajcie się cieplutko :***


sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 11

Powoli nadchodził dzień urodzin Carmen. Chłopcy postanowili zorganizować jej imprezę w klubie. Nie była to niespodzianka, ponieważ kilka dni po Carmen były urodziny Roberto więc chcieli zrobić je wspólnie.
Dziewczyna nie miała ochoty na takie imprezy, ale wiedziała również, że ani brat ani nikt inny jej tego nie odpuści.
-Chłopcy nie mam ochoty na ta imprezę... Wiem - wykrzyknęła  radośnie do Ramosa i Karima - rozchoruję się.
-Myszko to nic nie da, Alvaro i tak wymyśli inny termin - uśmiechnął się francuz.
-Ale ja nie chce, wolę ten wieczór spędzić spokojnie, w gronie najbliższych, a nie w zatłoczonym klubie. - mruknęła zła  i opadła na kanapę kładąc głowę na ramieniu Sergio.
-Wiem Carmen, że wolałabyś spędzić tą noc z Ramosem - zaśmiał się Benzema, po czym uchylił się od lecącej poduszki, rzuconej przez obrońce. - ale nikt ci tego nie odpuści. A ty łaskawie może byś się włączył do dyskusji a nie tylko poduszkami we mnie rzucał - oburzył się.
-Karim a co ja mogę? - westchnął kładąc nogi dziewczyny na swoich kolanach - Carmen nie przekonasz, nie chce i już, ale to nie oznacza, że nie pójdzie. - musnął delikatnie policzek dziewczyny.
Karim patrzył na nich i był przekonany, że coś do siebie czują, ale boją się do tego przyznać. Zachowywali się już prawie jak para.
-Roberto i Pilar nic nie podejrzewają?
-A widzisz ich gdzieś tutaj? - warknęła blondynka i wstała podając mu gazetę na okładce której był Roberto z jakąś brunetką. - On się świetnie bawi, to śmieszne ale mnie to nie rusza, od dawna domyślam się, że mnie zdradza, ale nic się nie odzywam bo sama też nie jestem krystalicznie czysta - przewróciła oczami - przyjedzie i zaś będzie mi wciskał, że to była tylko pijana koleżanka, którą odprowadzał do hotelu. - zaśmiała się
-Benz dzięki, że nas kryjesz - odezwał się Sergio.
-Nie ma sprawy, poza tym wy wiecie jaka to jest zabawa? Carmen wyobraź sobie. Wpada Alvaro na trening, biega po całej szatni, wkurzony na ciebie maksymalnie, że cały wieczór nie odbierałaś telefonu a przecież Roberto nie ma obecnie w Madrycie. I wyobraźcie sobie panika na całego, a tu po chwili do szatni wpada Ramos uśmiechnięty od ucha do ucha, a jak słyszy co wyprawia Arbeloa to tylko stara się nie wybuchać śmiechem. Tak Carmelku, takiej mi rozrywki dostarczacie.
-Ty Benzema, ale czasem nie przesadź z czymś - uśmiechnął się Sergio.
Carmen tylko cicho chichotała. Nagle usłyszała dźwięk kluczy do drzwi i podskoczyła jak oparzona siadając na parapecie. 
-Kochanie jestem. - usłyszeli głos muzyka. - Gdzie jesteś?
-W salonie - odkrzyknęła.
Do pokoju wszedł Roberto, przywitał się z piłkarzami i podszedł do swojej dziewczyny, którą namiętnie pocałował.
-Sergio, cóż to za święto, że zaszczycasz nas swoją skromną osobą - uśmiechnął się sztucznie muzyk.
-A no widzisz, tak przeczuwałem, że przyjedziesz i postanowiłem ci zrobić tę przyjemność - odpowiedział przesłodzonym tonem Ramos,- ładnie wyszedłeś na tym zdjęciu, no kolego fotogeniczny to ty jesteś nie ma co - zagwizdał piłkarz- ale koleżanka, również niczego sobie - uśmiechnął się bezczelnie pokazując zdjęcie z gazety wcześniej przyniesionej przez blondynkę. Karim wybuchnął śmiechem, ale spoważniał widząc minę Carmen.
-Kotku ja ci to...
-Roberto ja wiem... Koleżanka.... pijana... okey i już mi tyle razy tłumaczyłeś że zapamiętałam - burknęła
-Jedziesz Maluszku z nami na trening, a potem na obiad? - zapytał francuz.
-Jadę, dajcie mi chwilę tylko się przebiorę.- Dziewczyna wyminęła swojego chłopaka i poszła do sypialni. Zaraz za nią wkroczył jej chłopak.
-Myszko to naprawdę nie tak jak myślisz, kocham ciebie i tylko ciebie wierzysz mi? - popatrzył w jej oczy.
Chwilkę wpatrywali się w siebie.
-Wierzę Roberto. - przytulił ją. Może nie byli idealni ale tworzyli związek prawie od roku, tego nie da się przekreślić od tak.
Dziewczyna ubrała się i razem z piłkarzami opuściła swoje mieszkanie wsiadając do auta Ramosa i kierując się w stronę ośrodka treningowego.
Po treningu wszyscy udali się do swojej ulubionej knajpki na obiad.
-Siostrzyczko, tylko, żebyś przypadkiem nie zapomniała o tym - Alvaro popatrzył na nią podejrzliwie.
-Nie bój się, nie zapomnę, będziemy z Roberto punktualnie. - mruknęła zła.
-Błagam chłopcy tylko bez jakiś dziwnych prezentów. Jak macie mi kupować kolejny komplet bielizny to ja podziękuję - zaśmiała się Carmen.
-A nie, nie, nie, prezent musisz przyjąć tak czy tak, chyba nie chcesz sprawić nam przykrości. - zaśmiał się Marcelo.
-Oczywiście, że nie chcę. - westchnęła teatralnie....

Dwa dni później wieczorem dziewczyna wraz z swoim partnerem szykowali się na imprezę. Carmen ubrała się i czekała już na dole na Roberto.
-Kotku ślicznie wyglądasz - pocałował ja w policzek i delikatnie się uśmiechnął.
-Dziękuję, chodźmy już - chwyciła go za rękę i oboje udali się w stronę, ulicy skąd zabrała ich taksówka.
W klubie wszystko było, już gotowe, wszyscy na nich czekali, po krótkim przywitaniu i całej masie prezentów, zarówno dla niej jak i jej partnera usiedli do stolików. Piłkarze przyszli, ze swoimi dziewczynami tudzież żonami.
- Carmelku to przyznaj się, ile to już latek kończymy? - zapytał Marcelo
- A ty to wiesz, że kobiet się o wiek nie pyta? - zaśmiała się sącząc powoli swojego drinka.
- Właśnie, chodź tańczyć - potwierdził Karim i pociągnął dziewczynę na parkiet
Carmen jak zwykle przez długi czas nie mogła ich opuścić, gdy po chwili udało jej się  poczuła delikatne wibrowanie telefonu, który znajdował się, w jej kopertówce. Wiadomość była od Sergio, z prośbą o wyjście na zewnątrz. Rozejrzała się dookoła i gdy zobaczyła, że wszyscy są zajęci sobą to szybko opuścił lokal.
Na ogromnym tarasie, Ramos stał oparty o balustradę. Podeszła do niego i stanęła w bezpiecznej odległości, bojąc się, że może ich ktoś zobaczyć.
-Co się stało Sergio?
-Mam dla ciebie prezent, a nie chciałem dawać przy wszystkich.- W ręku trzymał małą torebeczkę i kopertę. Wręczył Carmen. Dziewczyna patrząc na niego otworzyła najpierw pudełeczko znajdujące się w torebeczce. W środku były kolczyki i naszyjnik z białego złota z błękitnym diamencikiem.
-Sergio cudowne, ale przecież to musiało kosztować majątek. Nie mogę tego przyjąć.
-Przestań - prychnął, po czym delikatnie się uśmiechnął - pomagał mi wybierać Benzema, więc jeśli ci się nie podoba to proszę skargi i zażalenia w jego kierunku. - oboje wybuchnęli wesołym śmiechem. - a teraz otwórz kopertę.
Carmen zaniemówiła, w środku znajdował się bilet lotniczy na Costa Brava. Wraz z rezerwacją hotelową.
- Zarezerwowałem już hotel na 3 dni. Co ty na to jakbyśmy sobie urządzili takie mini wakacje? - zapytał w lekko widoczną obawą w oczach. Dziewczyna nie wiedziała co ma odpowiedzieć. kierować się sercem i jechać czy rozumem i zostać.Wybrała jednak to pierwsze.
- Dobrze jedźmy - wyszeptała. Chłopak pociągnął ją za ścianę budynku skąd nie było widoku ze środka i pocałował.
Kilka godzin później wszyscy zbierali się już do domu. Przed lokalem stała cała ich paczka żegnając się.
- Dziękujemy wam za wszystkie prezenty, naprawdę cudownie sie bawiłam, pomimo, że nie chciałam przychodzić. - zaśmiała się blondynka.
- Widzisz, trzeba słuchać starszego brata. - powiedział Alvaro obejmując żonę. - Dobra to my jedziemy bo, nie chcemy już dłużej wykorzystywać teściowej.
- To pa braciszku - pocałowała chłopaka w policzek i piłkarz wraz z żoną odjechali z parkingu.
- My tez się zbieramy, bo musze jutro niestety jechać do Barcelonay, wiec przede mną długa droga - Roberto objął dziewczynę i ciągnął w stronę samochodu.
- Tak.. Jedźmy, dziękuje jeszcze raz i do jutra. Wpadnę na trening.- powiedziała po czym poszła za swoim chłopakiem.

Następny dzień

-Wy jesteście nie poważni no...- wściekał się Benzema stojąc w swoim salonie. Rano Ramos i Carmen przyjechali prosić go aby ich krył jakby coś się działo.
-Benz ale co ci szkodzi, ani Pilar ani Roberto nie będzie tylko przed Alvaro nas kryj jakby coś. - próbował go przekonać Sergio.
-Karimku 3 dni - podeszła do niego i delikatnie się uśmiechnęła.
-Uhhh.. o ile tobie Ramos mogę odmówić, o tyle nie mam serca jej odmawiać - wskazał na zadowoloną blondynkę. - Powiedzcie mi, ile chcecie to ciągnąć, przecież ktoś w końcu się zorientuje - westchnął opadając na kanapę.
-Karim nie truj. Daj już spokój co? Na razie wiesz tylko ty i jak się dowiem, że wie ktoś jeszcze to będę wiedział do kogo - popatrzył na niego groźnie obrońca.
-Dobra to my uciekamy bo Blair nie długo pewnie będzie. Dziękujemy. - pocałowała go w policzek i oboje opuścili dom napastnika.
-Zawieść cię do domu?
-Nie trzeba przejdę się ten kawałek po południu przyjadę na wasz trening porobić jakieś zdjęcia i muszę jeszcze Mari powiedzieć, że biorę 3 dni wolnego. - pożegnała się z piłkarzem i poszła w swoją stronę.
Nie wiedziała, czy dobrze robi, czy warto dla romansu niszczyć całe dotychczasowe, życie, ale jednego była pewna, ciągnęło ją do Hiszpana i to bardzo, jeden dzień bez spędzenia wspólnie kilku chwil był męczarnią. Sama nie wiedziała, co czuje. Wiedziała, że z Roberto spędziła prawie, rok i był dla niej ważny, to na pewno! A Sergio? Z dnia na dzień stawali się sobie coraz bardziej bliźsi. Miłość? NIE to stanowczo nie możliwe!!  Potrząsnęła głową aby odpędzić natarczywe myśli skręciła do swojego bloku....


*********************************************************************************
Mamy kolejny :)
Mam nadzieję, że wam się podoba, liczę na szczere opinie i komentarze.
Przy okazji dzisiaj odbył się Ślub Roberta Lewandowskiego :) Oboje wyglądali cudownie :* Pozostało tylko życzyć duużo szczęścia. :)
Proszę o wpisywanie się do zakładki INFORMOWANI :)

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 10

Miesiąc później

Romans Carmen i Sergio trwał w najlepsze. Widywali się często, przeważnie w hotelu, ale ich spotkania odbywały się również w domu dziewczyny lub piłkarza. Sprzyjały temu częste wyjazdy partnerów. Z Roberto już nie było tak jak kiedyś. On wyjeżdżał a ona cieszyła się z takiego obrotu spraw. Czemu od niego nie odeszła? Na swój sposób coś do niego czuła poza tym nie chciała zostać sama. Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że z łączącej ją jeszcze 2 miesiące temu nienawiści do Ramosa teraz rodzi się coś lepszego, coś nowego. Nikt o ich spotkaniach nie wiedział. Żyli cały czas okłamując siebie i swoich najbliższych. Dziewczynie było bardzo ciężko tylko ze względu na przyjaciół i brata. Nie miała nigdy żadnych tajemnic przed Karimem czy Alvaro, wiedziała jednak, że to nie może ujrzeć światła dziennego. Prasa by ich zniszczyła. Oboje zdawali sobie sprawę co by się działo. Skrzywdzili by nie tylko Roberto, Pilar i swoich przyjaciół, ale również siebie samych. Byli tak bardzo przywiązani do tych spotkań. Z kochanków przeradzali się w bardzo dobrych przyjaciół.Rodziło sie między nimi gorące uczucie do którego nie chcieli się nigdy przyznać, nie chceli go dopuścić do swojego życia.
Carmen sama nie posądzała siebie o taki cynizm. Nigdy taka nie była. Zmieniła się, tylko, że ona nie uważała, że na gorsze. teraz dopiero żyła pełnią życia.
Piłkarz czuł się bardzo podobnie, zdradzał Rubio, ale nie odczuwał jakiś większych wyrzutów sumienia. jedyne czego się bał to reakcji przyjaciół na ich romans.

Kolejna leniwa sobota. Do zakończenia sezonu pozostało kilka meczów ligowych. Piłkarze mieli wieczorny trening, więc Sergio pod nieobecność swojej partnerki spędził wieczór i noc w apartamencie Carmen.
-Sergio- mruknęła dziewczyna leżąc wtulona w piłkarza - kto robi śniadanie?
-A kto robił dwa dni temu?
-Dwa dni temu to ci obsługa hotelowa przyniosła - zaśmiała się perliście. - Ale niech stracę. Ja zrobię śniadanie a ty idź teraz pod prysznic, bo potem ja pójdę
-Mhmm.. - zamruczał całując jej szyję odgarniając jej blond loki.
-Miśku nie żartuję - pogłaskała go po policzku i wstała, zakładając koszulkę piłkarza.
-Mówiłem ci już kiedyś, że ślicznie wyglądasz w mojej koszulce?-uśmiechnął się słodko również wstając z łóżka - ale bez niczego to ci najładniej. - pocałował ją namiętnie i poszedł w stronę łazienki.
-Erotoman - krzyknęła za chłopakiem i kręcąc głową zeszła na dół chcąc przygotować posiłek.
Po 10 minutach gdy już prawie wszystko było gotowe usłyszała dzwonek do drzwi. Nie zwracając uwagi na swój wygląd otworzyła szybko i zamarła.
-No cześć Maluszku, a ty co taka tylko w koszulce? Aaa.. Roberto przyjechał? To ja nie przeszkadzam tylko chciałem się zapytać co ty myślisz o tym moim nowym kontrakcie z Nike i czy ty mogłabyś mi zrobić te zdjęcia bo jakoś nie lubię tych ich  fotografów. - zaczął trajkotać Karim wchodząc do mieszkania dziewczyny.
-Karim to nie jest odpowiednia chwila, może zadzwonię do ciebie później to pogadamy co? - zapytała błagalnie Carmen próbując wyprowadzić francuza.
-Dobra, dobra rozumiem, ejj Caro, a ty wiesz, że Sergio też ma taką koszulkę jak masz na sobie, dostał od nas na jakieś tam urodziny czy coś?
-Tak? Nie wiedziałam - zająknęła się dziewczyna spoglądając w kierunku schodów, modląc się aby piłkarz nie zszedł na dół. - Karim nie ma problemu, ja ci zrobię te zdjęcia przecież wiesz, że dla ciebie wszystko.
-Jesteś kochana. Co ty jesteś taka nerwowa, zachowujesz się jakby u ciebie w szafie siedział kochanek. -wybuchnął śmiechem widząc minę dziewczyny.
-No tak zabawny jesteś, kochanek - zaśmiała się histerycznie i  popukała czoło coraz bardziej nerwowa - weź już ty mnie nie wnerwiaj lepiej ok?.
-Ok idę już, idę - gdy piłkarz razem z dziewczyną, byli już w przedpokoju, ten chcąc pocałować ją w policzek zauważył coś bardzo dziwnego.
-Carmen? Twój chłopak zmienił styl i z eleganckich bucików wskoczył w Nike? Wiesz co jest jeszcze bardziej zabawne, że Ramos ma identyczne. Patrz nawet są inicjały - zaśmiał się lecz po chwili mina mu zrzedła widząc zmieszanie dziewczyny.
-Caro? SR? - zapytał cicho Jednak po chwili usłyszeli.
-Kocie no ja mam nadzieję, że śniadanie już gotowe. - na schodach pojawił się Sergio w samych bokserkach.
-Karim? Co ty tu robisz? - zapytał przerażony spoglądając przyjaciela. Carmen nagle znalazła coś bardzo interesującego w podłodze nie miała odwagi na nich spojrzeć.
-Ja? Co ja tu robię? Ramos no błagam cię. - krzyknął. - teraz to się mnie nie pozbędziecie i wszystko ze szczegółami mi wytłumaczycie. - zdenerwowany przecisnął się w stronę salonu.
-Na pewno chcesz ze szczegółami? - próbował rozładować atmosferę Sergio, ale widząc minę blondynki od razu spoważniał
-Nie wkurwiaj mnie już lepiej! - usłyszeli wrzask Karima. Oboje aż podskoczyli.
-Zaraz przyjdziemy tylko się ubierzemy - mruknęła dziewczyna.

-Sergio jak mu to wytłumaczymy - zapytała dziewczyna gdy wspólnie ubierali się.
-Jak to jak? Powiemy mu prawdę to nasz przyjaciel zrozumie i nic nikomu nie powie. - niepewnie powiedział piłkarz.
-A jak nie zrozumie? - popatrzyła na niego w skupieniu. Ramos przytulił ja i oboje udali się na dół. W kuchni napastnik zajadał się śniadaniem przygotowanym przez dziewczynę.
-Poczęstowałem się - uśmiechnął się złośliwie. - No a teraz słucham. Ile to trwa?
-Skąd wiesz, że trwa?- spytała cichutko młoda Arbeloa.
-Caro błagam cię myślisz, że nie widać zmiany w waszym nastroju? W waszych relacjach?
-Około dwa i pół miesiąca - szepnęła dziewczyna
-Słucham? Przez dwa i pół miesiąca ukrywacie się z tym? jak?
-A myślisz, że to takie trudne skoro ani Roberto ani Pilar wiecznie nie ma?- zapytał ironicznie Sergio.
Benzema zaczął się nagle panicznie śmiać. Para popatrzyła na siebie w zdumieniu.
-Z czego się cieszysz?
-Ramos jak to z czego. Przecież wy się nienawidziliście, a teraz jesteście parą kochanków.
-Powiesz komuś? - zapytał piłkarz
-Sergio nie osłabiaj mnie, jestem waszym przyjacielem, komu mam powiedzieć. Szczerze mówiąc miesiąc temu zauważyłem, że jakoś tak inaczej między wami jest, ale myślałem, że mi się wydawało. Wiem, że wam też się coś od życia należy i dlatego nic nikomu nie powiem, jak coś to możecie na mnie liczyć. - uśmiechnął się pokrzepiająco do blondynki która była już blada jak ściana - Carmen jak mogliście pomyśleć że komuś powiem, w ogóle nie rozumiem dlaczego mi nie powiedziałaś? Myślałam, że się przyjaźnimy. - zrobił naburmuszona minę, ale zaraz potem przytulił dziewczynę.
-Przepraszam, wiesz co jest najśmieszniejsze? Że nie miałam takich wyrzutów w stosunku do Roberto co do ciebie, że cie okłamuję. - zaśmiała się.
-Dobrze do ja już będę leciał. Widzimy się na wieczornym treningu. - Podał Karimowi rękę i razem z Carmen udali się w stronę drzwi.
-Będziesz na treningu?
-Postaram się.
-Między nami, to nic mam nadzieje nie zmienia? - zapytał z niepewnością w głosie
-Nie Sergio nie zmienia, Karim nas nie zdradzi. - Pocałował ją namiętnie co blondynka szybko odwzajemniła.
-Pa.
Zamknęła drzwi i wróciła do napastnika.
-Karim proszę cię tylko bez wykładów. - westchnęła
-Maluszku ja ci nie chce robić wykładów, ale powiedz mi czy ty wiesz w co się mieszasz?-zapytał z słyszalną troską w głosie.
-Jak to co? To tylko seks i nic więcej.
-Carmen znam cię dobrze, nie poszłabyś na taki układ, ty się w nim zakochałaś, albo jesteś bardzo blisko tego.
-Cooo? Nie no proszę cię Karim! Nie zakochałam się to tylko układ i nic więcej. Czujemy się ze sobą bardzo dobrze. - powiedziała chociaż sama już nie wiedziała jak było naprawdę.
-Obiecaj mi jedno. Jak tylko przyznasz się sama przed sobą do tego to będę pierwszą osobą której to powiesz - zaśmiał się delikatnie
-Nie mam się do czego przyznawać. - odburknęła - ale okey jak tylko taka sytuacja będzie miała miejsce to dam ci znać. A teraz zmieńmy temat i opowiedz mi coś o tym kontrakcie z Nike skoro już tutaj tak wtargnąłeś-parsknęła głośno.

Kilka godzin później, dziewczyna pracowała w swoim biurze nad zdjęciami. Musiała dokończyć kolejne ujęcia z treningów chłopaków. Usłyszała, że na jej telefon przychodzi sms. Wzięła go do ręki i przeczytała delikatnie się uśmiechając.
-Pilar  przyleciała przed chwilą z dzisiejszego wieczoru nici. Tęsknię :* S.
Dziewczyna odłożyła swojego Iphona na stolik i podeszła do okna. Kiedyś jej znajomość z Ramosem miała charakter czysto fizyczny, lecz teraz zauważyła, że stawali się sobie coraz bliźsi również pod względem mentalnym. Jeszcze kilka tygodni wstecz nie było mowy o czymś takim jak chociażby tęsknię w smsie. To były tylko suche informację z adresem bądź godzina i datą spotkania. Niewątpliwie razem z Sergio zbliżali się do siebie, ale ku zaskoczeniu dziewczyny wcale jej to nie przeszkadzało. Nie myślała o tym, że może ranić kogokolwiek. Postanowiła w tym momencie robić tylko to co było jej wygodne i co jej pasowało. Z jednej strony to bardzo się cieszyła, że Karim się dowiedział miała dość tego udawania przed nimi że się z Ramosem nienawidzą. Musiała teraz jeszcze sobie jeszcze odpowiedzieć na pytanie co tak naprawdę czuje do Roberto. Chłopak coraz częściej ją zostawiała. Romans z piłkarzem jakoś jej to wynagradzał, ale co będzie jak jej związek z muzykiem się skończy. Byli przecież razem już dość długi kawałek czasu....

***********************************************************************************

Mam nadzieję, że wam się podoba :D
Przepraszam, za delikatny poślizg czasowy :)
Karim się już dowiedział... Jeżeli oczywiście coś wam się nie podoba to dajcie znać :)
Liczę na komentarze z waszej strony. Dziekuje za wszystkie miło słowa.
Trzymajcie się cieplutko :** Do następnego.

PROSZĘ WAS O WPISYWANIE SIĘ DO ZAKŁADKI INFORMOWANI. DLA WAS TO CHWILKA A MI BARDZO UŁATWI SPRAWĘ! :**


niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 9

Wracając do Madrytu w samolocie panowała przeraźliwa cisza. Nikt się nie wygłupiał, nikt nie zadawał jej głupich pytań. Wzięła do ręki swój aparat i spojrzała na Ramosa. W pierwszej chwili miała go zapytać czy chce obejrzeć zdjęcia, ale potem zrezygnowała z tego pomysłu. Nachyliła się do chłopaka i delikatnie całując jego policzek wyszeptała
- Strasznie mi przykro - chłopak popatrzył na nią nieobecnym wzrokiem.
- Bądź w hotelu o 20 dobrze? - ten ból i żal w jego oczach był nie do opisania. Nie mogła się nie zgodzić
- Będę, oczywiście że będę, coś wymyśle. - Na koniec zerknęła tylko czy nikt ich nie widzi i delikatnie pocałowała szybko odwracając się w stronę okna.
Na lotnisku przywitały ich gwizdy i wyzwiska. Pipita, nawet zbyt ostro zareagował na wypowiedź fana. Wszyscy byli załamani. W autokarze trener zabrał głos.
-Chłopcy nie chcę was już męczyć, dziś idźcie do domu, jutro przyjdźcie na wieczorny trening. - reszta drogi również upłynęła w milczeniu. Gdy wszyscy wysiedli pod stadionem zaczęli się rozchodzić w stronę swoich domów. Blondynka pożegnała się z piłkarzami i wsiadając do swojego auta ruszyła w kierunku apartamentowca.
Sergio wrócił do domu w którym czekała na niego Pilar.
-Oo Misiu jesteś, jak było? - zapytała całując piłkarza
-A jak mogło być? Świetnie wybawiłem się za wszystkie czasy jako kapitan i jako obrońca, no ale co tam mecz jakie biby były - sarknął - idę wziąć prysznic.
-Jejku przepraszam, przykro mi, naprawdę, co ty na to, żebyśmy dziś poszli do klubu? Zapomnisz o wszystkim zrelaksujesz się.
-Niestety ale mamy dziś wieczorem spotkanie, - skłamał gładko - musimy przeanalizować ten mecz. Także dziś idź się bawić sama. - warknął i poszedł do łazienki. Stojąc pod ciepłym strumieniem zastanawiał się dlaczego Pilar w ogóle nie interesuje jego praca. Nie mógł się już doczekać wieczora i spotkania z Carmen. Przez te 3 tygodnie bardzo się do siebie zbliżyli. Oddalał się za to od Pilar i mimo że wiedział, że to on ją zdradzał to nie tylko z jego winy ta miłość się powoli wypalała.

Carmen gdy dotarła do domu poszła od razu do łazienki. W sypialni na satynowej pościeli leżała biała kartka.

"Myszko musiałem wyjechać, kłopoty w wytwórni. Wracam za kilka dni. Już tęsknię :* R."

Dziewczyna zaśmiała się szyderczo i poszła pod prysznic. Była godzina 18.30 więc miała jakąś godzinę na przygotowanie się. Po odświeżeniu się, wysuszyła włosy. Swoje miała bardzo kręcone więc nie musiała się martwić o nic. Pomalowała delikatnie i otworzyła szafę mając dylemat co na siebie włożyć. Postawiła na elegancję. Po jakimś czasie była już gotowa. Wsiadła do swojego auta i ruszyła w stronę hotelu. Dzisiaj była pierwsza. Zamówiła kolacje do pokoju i sama poszła wszystko przygotować. Po kilku minutach w pomieszczeniu pojawił się piłkarz. Gdy ją zobaczył od razu przytulił do siebie. Stali tak przez chwilę nie odzywając się.
-Chodź zjemy coś, na pewno nic od wylotu z Dortmundu nie jadłeś. - pogłaskała go po policzku i podeszła do stolika  na środku pokoju.
-Nie jestem głodny. Roberto był?
-Nie, wytwórnia ma jakieś kłopoty i musiał jechać - powiedziała to tak naturalnie, bez cienia jakiegokolwiek żalu, że aż się zdziwiła.
-Widzisz a Pilar była. - zaśmiał się - zapytała jak się bawiłem. No kurwa jak się mogłem bawić na meczu przegranym 4 - 1?  - krzyknął po czym zamilknął - Przepraszam. Nie chciałem krzyczeć. Z tego wszystkiego nawet ci nie powiedziałem, że pięknie wyglądasz.
 Carmen wstała od stolika i podeszła do chłopaka. Oboje rozebrali się do bielizny. Wziął ją na ręce i położył na łóżku. Leżeli wtuleni w siebie przez dłuższą chwilę po czym oboje strudzeni ciężkim dniem zasnęli.
Rano pierwszy obudził się Ramos. To był ich pierwszy raz gdy spotkali się i noc była bez seksu.Nie tego dziś potrzebowali. Po prostu zasnęli, nie razem, ale obok siebie. Pogładził ją po ramieniu i najciszej jak się dało udał do łazienki. Dziś jego humor już był dużo lepszy.
Po godzinie zjedli śniadanie, wspólnie się śmiejąc z różnych rzeczy. Dziewczyna czule żegnając się, pierwsza wyszła z hotelowego pokoju.
Nie miała ochoty jechać dziś do pracy. Będąc już w mieszkaniu zadzwoniła do Benzemy żeby do niej przyjechał. Zrobiła sobie dzień wolny i pomyślała, że wykorzysta napastnika jako towarzystwo.
Jakiś czas później w jej drzwiach stanął Karim.
-Cześć Maluch, nie jedziesz dziś do studia.
-Nie jadę. - odpowiedziała całując go w policzek - Robię sobie dzień wagarowicza. - zaśmiała się prowadząc Francuza do salonu.
-Roberto nie ma?
-Nie pojechał gdzieś. Jak się trzymasz Big Benz?
-Radzę sobie blondasku, radzę. Blair mnie wczoraj pocieszała - zaśmiali się oboje.
-Wiesz, że gdyby nie to że masz chłopaka to pomyślałbym sobie, że się ponownie zakochałaś? - uśmiechnął się serdecznie Karim - Ostatnio jesteś jakaś pogodniejsza, i nie płaczesz.
-No wiesz. - obruszyła się. NIE ja przecież nie kocham RAMOSA, tylko zabawa i układ - pomyślała a francuzowi odpowiedziała - Dobra żabojadzie to co oglądamy?
-Ja ci dam żabojada - krzyknął i rzucił w nią poduszką....
 

Po południu Karim musiał wracać do domu, aby zdążyć na wieczorny trening. Dziewczyna postanowiła że pojedzie z nim. Ubrała się i ruszyli w drogę. Nad Madrytem powoli zachodziło słońce. Stadion w Valdebebas lśnił od wieczornego słońca. Dziewczyna usiadła na krzesełkach i z nudów zaczęła robić zdjęcia ćwiczącym piłkarzom.
-Carmen może masz ochotę z nami zagrać? - zawołał trener
-Nie no trenerze, oni mnie tak po obiajają, że jutro to ja nie wstanę - zawołała żałośnie.
-Siostra no nie daj się prosić, zagraj, obiecuję że będziemy grać delikatnie  - uśmiechnął się i pociągnął dziewczynę za sobą.
-Boże co mnie podkusiło zakładać trampki. Mogłam założyć szpilki teraz byś mnie nie zmuszał - obrażona zwróciła się do brata.
Jej drużyna grała przeciwko drużynie mi.i. Sergio, Fabio, Mesuta i Cristiano
-Carmelku będziesz gryzła trawę - zaśmiał się Niemiec.
-Jeszcze się przekonamy. - uśmiechnęła się złośliwie.
Gra była bardzo wyrównana. W pewnej chwili Carmen mknąc z piłką, nie zauważyła jak wyrasta przed nią Sergio. Wpadła na niego i oboje wylądowali na murawie. W pierwszej chwili dziewczyna uśmiechnęła się, lecz zaraz potem opamiętała i szybko wstała biegnąc dalej.
Mecz wygrała drużyna Sergio.3-2!
-To nie fair, byłam cały czas faulowana - oburzyła się, słysząc gwizdek dotyczący końca treningu.
- Kochana a czy to my ci kazaliśmy wpadać na Ramosa? - zapytał przewracając oczami Ronaldo po czym sie zaśmiał - komicznie to wyglądało skarbie.
- Ojj nie wiedziałam, że tam stał.
- No trudno, ale że ty zamiast mnie kiwać to wolałaś powalić na ziemię to już inna sprawa - wszyscy wybuchnęli radosnym śmiechem.
-No nic w takim razie przegranych zapraszam do mnie na ciacho i kawkę, a wygrani obejdą się smakiem. - Zaśmiała się pokazując język Ramosowi i Ronaldo.
-No wiesz co? Mnie nie zaprosisz? Mnie? - zapytał Cris podchodząc bliżej i poruszając charakterystycznie brwiami.
-Stanęła razem z bratem i Benzemą, po czym udawali, że się zastanawiają.
-Co o tym my myślicie panowie?
-Carmen nie wiem to cholernie ciężka decyzja. - zmarszczył brwi Alvaro
-Tak... - zamyślił się Francuz, po czym wyszeptał, ale tak żeby wszyscy słyszeli. - Ja bym nie zapraszał więcej ciasta zostanie dla nas - konspiracyjnie pokazał palcem to na siebie to na Carmen.
- Tak masz rację, Trzeba będzie przemyśleć wszystkie za i przeciw - zgodziła się blondynka starając się zachować powagę. - No niech stracę Sergio, Mesut, Ronaldo i reszta, ZAPRASZAM!
Tak w wesołej atmosferze wszyscy udali się do mieszkania dziewczyny....

Tydzień później
Rewanż. Do Madrytu przyleciała Borussia Dortmund w celu utrzymania swojej przewagi. Carmen na mecz postanowiła iść razem z Roberto, była ubrana w klubowa koszulkę swojego brata. Równo o 20.30 pojawiła się na stadionie.
-Kochanie idź już do loży, ja pójdę życzyć chłopakom powodzenia.
-Dobrze ale przychodź szybko. - musnął jej policzek i odszedł. Carmen odetchnęła głęboko i weszła do szatni.
-Chłopcy mogę na chwilkę- zapytała
-No maluch ty nam nigdy nie przeszkadzasz - zaśmiał się Cristiano - tylko dlaczego ja nie widzę na tobie mojej koszulki?
-Bujaj się portugalska gnido, ona miała założyć moją koszulkę. Prawda kochanie? - sapnął Benzema.
-Ooo proszę was.. Portugalczykom i francuzom wstęp wzbroniony - warknął Ozil. - Carmen dostałaś ode mnie taką piękną koszulkę i powinnaś dziś w niej przyjść.
Podczas tej dość długiej wymiany zdać Alvaro krzyknął.
-Cisza, ja przepraszam ale MOJA siostra będzie nosiła koszulki tylko ze swoim nazwiskiem, a co za tym idzie z MOIM. - uśmiechnął się triumfalnie. - Nie żadnego portugalczyka, francuza czy niemca. Tylko Hiszpana. Dziękuję za uwagę.
-No wiesz co obrażam się - Karim przytupnął nogą i odwrócił się. Słabo mu to wychodziło bo widziała, że trząsł się ze śmiechu.
-Dobrze chłopcy porozmawialiście na temat mojego ubioru to ja tylko życzę wam powodzenia i uciekam bo zaraz mecz. Będę mocno trzymać kciuki.
-Kciuki to ty trzymaj, ale najbardziej za Ramosa bo on ma dzisiaj najgorsze zadanie. Jak nie upilnuje Lewego to pojadą po nim. - zaśmiał się Pepe
-Zabawne - burknął sam zainteresowany siedząc ze spuszczoną głową.
Dziewczyna puściła oczko Hiszpanowi i delikatnie poklepała go po ramieniu.
-Dasz radę. - wyszeptała i opuściła szatnie.
-Nie wierzę w to co widzę. Moja siostra podeszła do ciebie, poklepała i nie rzuciła żadną złośliwą uwagą? Ani nawet ty w jej kierunku? No świat się kończy. - zaśmiał się Alvaro i odwrócił do swojej szafki. Ramos rozejrzał się po szatni i dostrzegł czujny wzrok Benzemy...

Carmen wchodząc na trybuny zastała dziwny widok oczywiście oprócz bratowej, Iriny, Blair które zaczęły machać na jej widok zobaczyło swojego chłopaka wesoło rozmawiającego z Pilar. Wzruszyła tylko ramionami i usiadła koło dziewczyn.
-Kochanie a ty nie jesteś zazdrosna o Roberto? Patrz jak sobie gawędzą - zainteresowała się dziewczyna Karima
-O co mam być zazdrosna, przecież tylko rozmawiają. Ja przecież też dużo rozmawiam z Karimem czy Cristiano - zaśmiała się bo chciała dodać również Sergio, ale jakby się z tego wytłmaczyła? Gdzie z nim rozmawia? Chyba przez sen...
-Ooo zaczyna się - podskoczyła na krzesełku Carlota z Albą na kolanach.
Gdy w 83 minucie Karim strzelił gola wszystkie z radością rzuciły się sobie w ramiona. Przytuliła się do Roberto i głośno zaśmiała. Kilka minut później bramkę zdobył Sergio. Cieszyła się jak głupia. Była szansa, mało czasu ale szansa, zawsze była. Ramos po strzelonej bramce popatrzył w stronę loży, wiedziała, że patrzy na nią uśmiechnęła się delikatnie. Rubio stojąca obok niej oczywiście sądziła że to do niej, a może to było do niej? Sama już nie wiedziała. Ma chyba zwidy. Oparła głowę na ramieniu swojego chłopaka i w spokoju oglądała nerwową  końcówkę.

2-0. Tylko 2-0. Łzy płynęły po policzkach dziewczyny gdy widziała rozpacz na twarzy piłkarzy. Zeszła z trybun w kierunku brata siedzącego z dłońmi zakrywającymi twarz. Było mu źle. Nie zagrał w tym meczu ze względu na kontuję. Podeszła do niego i go objęła. Oboje płakali. Zauważyła, że Iker podchodzi do Sergio i przytula go. Zobaczyła łzy. Pierwszy raz widziała, że Ramos płacze. Zdobył bramkę, upilnował wszystkich atakujących Borussi. Wykonał swoje zadanie w 120%, a teraz płacze. Zeszli do szatni z opuszczonymi głowami. Siedziała razem z nimi w kompletnej ciszy z głową na kolanach Karima. Czuli sie tak strasznie źle, tak niewiele zabrakło. Najwięcej pretensji mieli do siebie Cristiano, Mesut i Gonzalo. Mogli to wygrać, ale nie wyszło... Trudno teraz zostało im tylko czekać do następnego roku....
***********************************************************************************

Hej :) Mamy kolejny rozdział :D Tak szybko to ten ich romas się nie wyda, troszkę potrzymam was w niepewności :) Mam nadzieję, że wam się podoba, dziekuję, za wszystkie komentarze wasza opinia bardzo dużo dla mnie znaczy :P
Założyłam zakładkę INFORMOWANI
Proszę jeśli chcecie wiedzieć o kolejnych odcinkach to koniecznie wpisujcie się w komentarzach będzie mi łatwiej was informować :D Dziękuję i do następnego.
Trzymajcie się cieplutko :*

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 8

Carmen źle się czuła, ale nie chciała odwoływać spotkania z Sergio. Był taką jej odskocznią od życia codziennego. Nie wiedziała co założyć. Chciała wyglądać dla niego jak najlepiej. Zdecydowała się w końcu na białą sukienkę i różowe dodatki.
Punkt 18 była pod domem Ramosa. Wysiadając rozglądnęła się szybko czy nikt jej nie widzi. Podeszła do drzwi i szybko zapukała. Po chwili drzwi otworzył właściciel i wciągnął ją do środka. Według dziewczyny wyglądał świetnie. Ciemne spodnie i granatowy t-shirt. Zapach perfum chłopaka ją odurzał.
-Niesamowicie wyglądasz. - wyszeptał do jej ucha, delikatnie całując. Pociągnął blondynkę w stronę sypialni gdzie spędzili kolejne upojne chwile.
Po 3 godzinach leżeli wtuleni w siebie.
-Sergii muszę już uciekać. - wyszeptała cichutko. Wstała i chciała się ubrać, uniemożliwiły jej ręce chłopaka.
-Musisz być dzisiaj w domu? - zapytał
-Muszę, przecież wiesz. - musnęła jugo usta błądząc dłonią po torsie chłopaka chodząc niżej na podbrzusze. Ramos zagryzł wargi i zaśmiał się .
-No to do północy jeszcze daleko.... - szepnął ciągnąc dziewczynę z powrotem na łóżko.

Po 23 Sergio otworzył drzwi i rozejrzał się dookoła.
-Nikogo nie ma - cmoknął dziewczyną w usta, ta zeszła szybko po schodach i otworzyła torebkę szukając kluczy do auta.
-Tego szukasz? - zaśmiał się Sergio stojąc oparty o framugę drzwi wejściowych i machając jej kluczykami.
-Tego - uśmiechnęła się kusząco i podążyła w jego stronę wyciągając rękę po swoją własność.
-Ale coś za coś - pocałował ją namiętnie po czym pozwolił odjechać.


Dziewczyna z wielkim uśmiechem weszła do domu. Na kanapie siedział jej chłopak.
-Kotku dlaczego tak późno, wiesz jak się strasznie martwiłem o ciebie? Przepraszam za to co powiedziałem wcześniej. - naskoczył na nią.
-Roberto nie uważasz, że to śmieszne? Kłócimy sie a potem mnie przepraszasz, ja mam już dość, wyładowujesz sie na mnie a potem myślisz, że wszystko będzie ok.? Nie nie będzie. - warknęła wymijając go.
-Nie kłóćmy się proszę.- Przytulił dziewczynę. Wcześniej dałaby wszystko za wieczór spędzony z nim, a teraz, nie było już w niej tego zapału.

Rano gdy się obudziła chłopaka już nie było, leżała tylko kartka:

   " Kochanie pojechałem do studia. Wrócę wieczorem. :* R. "

Czuła się dziwnie, popijając kawę zdała sobie sprawę, że czuła się tak jakby zdradziła Sergio. Zaśmiała się gorzko. Zamiast mieć wyrzuty sumienia z powodu zdrady swojego chłopaka to ona żałowała, że uprawiała seks z własnych chłopakiem. Odganiając swoje myśli, niechętnie wyszła do pracy.

Dni mijały, u Carmen nic się nie zmieniało z Roberto układało się jej dość dobrze, a raczej udawała że jest dobrze z Sergio spotykała się regularnie i przyłapywała się na tym że nie mogła się doczekać kolejnego spotkania. W tym tygodniu chłopaków czekały mecze Ligi Mistrzów w Dortmundzie. Dziewczyna miała jechać z chłopakami jako fotograf klubowy. Spakowała walizkę i uprzednio biorąc długą kąpiel ubrała się wygodnie i razem z chłopakiem ruszyli w stronę lotniska. Na miejscu już prawie wszyscy byli. Nie wiedziała tylko Sergio.
-Cześć kochani. - pocałowała obecnych w policzki.
-Cześć Carmen. zaraz możemy się zbierać tylko czekamy na Ramosa. Gamoń jeden zaspał, ja już nawet nie mówię dlaczego bo to oczywista oczywistość - zaśmiał się Karim.
-Tak a to dlaczego? - zapytała zaciekawiona dziewczyna.
-Pilar wczoraj przyleciała. - zaśmiał się Mesut obejmując Ramieniem swoją dziewczynę.
Blondynka starała się to ukryć ale coś ją zakuło! Tylko dlaczego? Przecież sama starała się aby wszystko wyglądało normalnie. SERGIO TEŻ MUSI - tłumaczyła sobie. Po chwili podszedł do niej brat.
-Maluszku przepraszam, naprawdę, ale postaram się to zamienić, tylko nie krzycz. - mówił z prędkością karabina maszynowego Alvaro.
-Spokojnie, czemu miałabym krzyczeć? - zapytała zdezorientowana dziewczyna.
-Masz miejsce koło Sergio. - powiedział szybko i wypuścił powietrze z płuc. - Wiem że niby jest ok, ale wolałabyś siedzieć tak długą drogę z którymś z nas.
-No trudno - teatralnie przewróciła oczami - Jakoś wytrzymam, chyba. - zaśmiała się cicho. - Nie martw się Alvaro nie pobijemy się .
W tej chwili na lotnisko wpadł zdyszany Ramos, razem z Pilar.
-Ooo są już - Roberto stojący obok, przyciągnął Carmen do siebie i namiętnie pocałował. - Kochanie będę tęsknił, pilnuj się tam i wracaj szybko. - Blondynka uśmiechnęła się delikatnie i biorąc walizkę ruszyła w stronę odprawy. Wszyscy inni również szybko się pożegnali z rodzinami i podążyli za nią. Carmen długo swojej walizki nie pociągnęła bo została jej wyrwana przez Karima, który uparł się że pomoże jej, zaraz jednak doskoczył do niego Alvaro i Cristiano którzy również chcieli jej pomóc. W tak wesołej atmosferze przekroczyli odprawę.
Wchodząc na pokład zajęła swoje miejsce obok okna i czekała na swojego towarzysza z bijącym sercem. Gdy usiadł koło niej uśmiechnęła się delikatnie. Po chwili usłyszeli głos trenera, który informował że przed nimi 3 godziny lotu i że ma być spokój. Piłkarze nic sobie z tego nie zrobili i gdy trener skończył przemowę rozpoczęły się śmiechy i głośne rozmowy. Carmen chwyciła kupioną na lotnisku gazetę i rozpoczęła ją czytać, jednak chwilę później poczuła ciepły oddech na szyi i usłyszała głos Sergio.
-Nawet nie wiesz jak ciężko siedzieć koło ciebie i wiedzieć, że nie mogę cię dotknąć.
-Wyobraź sobie, że wiem. Rękę położyła na udzie chłopaka i rozglądają się czy nikt ich nie widzi musnęła szybko jego usta po czym wróciła do czytania gazety odpychając piłkarza. Ramos tylko zrobił niezadowoloną minę spowodowaną krótkością pocałunku i założył na uszy słuchawki.

Gdy wylądowali otoczyli ich kibice i fotoreporterzy, po krótkim rozdaniu autografów zmęczeni dość długą podróżą udali się do hotelu.
-Panowie CISZA - ryknął Mourinho - Dobieramy się w pary. Sergio z Mesutem, Karim z Cristiano, Marcelo z Kaka, Pepe z Fabio, Iker z Xabim, ahaa i oczywiście Alvaro z Carmen, chyba że moja droga koniecznie chcesz mieć pokój sama to jakoś to załatwimy. - zaśmiał się Jose. - reszta dobiera się sama. Tych tutaj tylko dlatego sam dobierałem bo jakby się dobrali sami to Benzema, Marcelo, Pepe i Ramos rano nie byliby w stanie ruszyć małym palcem a co dopiero grać 90 minut.
-Ja się nie zgadzam ja chce pokój z Maluchem- krzyknął Benz
-To jak oni to ja też chce
-Nie bo JA
Do wymiany zdać dołączyli Cristiano, Marcelo i Pepe.
-To moja siostra i wara mi od niej.
-Chłopcy nie pobijcie się - wtrąciła się blondynka - dawno nie mieszkałam z moim braciszkiem w pokoju - zaśmiała się po czym pocałowała Alvaro w policzek - Możecie do mnie wpadać w każdej w chwili.
-W nocy też? - zapytał Pepe
-Tee Kepler.. Jak ja cię odwiedzę w nocy to ty przez pół roku się będziesz bał zasnąć a niech nas tylko któryś spróbuje obudzić w nocy to tak mu przywalę że się kopytami nakryje - burknął mój brat po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Wieczorem gdy już leżała u brata na łóżku oglądając film, usłyszała dźwięk swojego telefonu. Alvaro nie odrywając spojrzenia od ekranu telewizora podał go dziewczynie. Wiadomość była od Ramosa.
SERGIO : Czekam w ogrodzie, za krzewami na ławce :* Postaraj się przyjść.
CARMEN : Jak wymyśle coś to przyjdę.:** Czekaj.
-Alvi śpiąca jestem chyba się już położę.. - ziewnęła i szybko udała się do siebie na łóżko.
-Dobrze malutka, dobranoc - ucałował jeszcze jej policzek i sam położył się wyłączając telewizor. Gdy po ok. 15 minutach usłyszała miarowy oddech brata ubrała szlafrok i balerinki po czym cichutko zeszła na dół kierując się w stronę ogrodu. Zobaczyła chłopaka siedzącego na ławce z wyciągniętymi nogami i z odchyloną głową do tyłu. Miał zamknięte oczy. Podeszła do niego i zasłoniła dłońmi oczy. Chłopak chwycił jej ręce w swoje i uśmiechnął się sadzając ją sobie na kolanach. Sergio miał ubrane spodenki do kolan, trampki i grubą bluzę ponieważ w Niemczech było jeszcze chłodno nocą.
-Ślicznie wyglądasz - zaśmiał się delikatnie całując jej usta.
-Pewnie - cicho prychnęła - bez makijażu, seksownej sukienki i bielizny oraz bez wysokich szpilek, za to w różowych szortach służących mi za piżamę i grubym różowym szlafroku? Sergio? - popatrzyła na niego pobłażliwie.
-Oczywiście, jesteś taka słodka dzisiaj, że mam na ciebie jeszcze większą ochotę. - pocałował ją namiętnie. Blondynka odwzajemniła pocałunek siadając na nim okrakiem. Rozczulił ją tymi słowami.
-Ty też wyglądasz ŚLICZNIE z wilgotnymi włosami, bez żelu na włosach. - zaśmiała się podkreślając przymiotnik.
-Błagam cię tylko nie ślicznie - zaśmiał się przyciągając ją do siebie jeszcze bardziej. Jeździł dłońmi po jej ciele odsłaniając szlafrok i podnosząc delikatnie białą bokserkę.
-Mmm.. nie masz bielizny? - powiedział delikatnie zachrypniętym głosem to jej ucha.
-Nie mam tylko górnej części. Przeważnie nie sypiam w biustonoszu wiesz?- zaśmiała się perliście
-Jak udało ci się wymknąć?
-Mamy szczęście że Alvaro szybko zasypia. A tobie?
-Powiedzmy że podobnie. - zaśmiali się oboje. - Mesut jest tak pochłonięty rozmową z dziewczyną, że nawet by nie zauważył ja to ty byś do mnie przyszła.
-Musze już iść, Alvaro jak sie obudzi i zobaczy, że mnie nie ma to podniesie alarm. - musnęła jego usta i zawiązując swój szlafrok, poszła w stronę hotelu.

Rano wraz z bratem udała się na śniadanie.
-Jak się spało Alvaro - zaśmiał się Sergio
-A dobrze, nawet bardzo dobrze, w sumie to powinienem podziękować Carmen bo ona mnie zmobilizowała do szybkiego pójścia spać, sama też się szybko położyła więc nie miałem co robić bo tak to bym znowu do nie wiadomo której siedział a dzisiaj byłbym nieprzytomny. - zaśmiał się. Carmen siedziała przy stole podpierając głowę.
-Hahaha... No ty to jesteś biedny, przecież nawet nie grasz w tym meczu - zaśmiał się Mesut.
-No i co z tego? Ja też muszę mieć siły żeby was wspierać bo bez tego to cienko, cienko. - prychnął cicho. -Nie moja wina że jestem kontuzjowany.
- Maluszku a ty się nie wyspałaś? - spytał blondynkę Karim. Widząc jej minę.
-Nie nie wyspałam się. Łóżko miałam niewygodne. - uśmiechnęła się.

Mecz zaczął się o 20.45 po pierwszej bramce wszyscy byli bardzo niespokojni, Borussia grała bardzo dobrze. Jednak pod koniec wyrównał Cristano. Schodząc na przerwę Carmen ruszyła razem z nimi. w przejściu zderzyła się z jakimś chłopakiem. Gdy zobaczyła że to strzelca bramki dla Borussi zmierzyła go nieprzyjemnym spojrzeniem i ruszyła do szatni. Chłopcy siedzieli ze spuszczonymi głowami Mourinho krzyczał po nich zwłaszcza po obronie. Podeszła do Pepe i delikatnie poklepała go po ramieniu.
Gdy wchodzili na drugą połowę przytuliła wszystkich po kolei, gdy przyszła kolej na Sergio nie wiedziała co zrobić. Nie chciała wzbudzać podejrzeń.Chłopak delikatnie ją uściskał i pognał na murawę. Alvaro stojący koło niej tylko się uśmiechnął.

Mecz się skończył. 4-1!!! PRZEGRALI. Carmen wtulona w brata starała się nie płakać, starała sie być silna. Wchodząc do szatni spojrzała na chłopaków. Byli już po konferencji, wszystkim się oberwało za przegraną, najmniej chyba dostało się Ronaldo i Fabio. Oczywiście największa krytyka spadła na Sergio. każdy miał do niego pretensje. Po pierwsze jest obrońcą a oni stracili 4 bramki i to przez jednego zawodnika, po drugie jest kapitanem.
Wszyscy obecni w pomieszczeniu tylko na nią poparzyli. Benzema widząc jej zapłakane oczy podszedł i mocno przytulił. Zza jego ramienia widziała Ramosa, miała ochotę podejść do niego, ale wiedziała, że nie może....
***********************************************************************************

Mamy kolejny rozdział. Przepraszam, że dopiero dziś, ale miałam takie krótkie wakacje i nie było mnie w domu. Dziękuję, wam za wszystkie miłe słowa zarówna te pod odcinkiem, jak i te na wywiaderze. Zachecam do komentowania i zadawania pytan.
Uwaga planuje druga serie tego opowiadania,!!
Trzymajcie sie cieplutko,