sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 11

Powoli nadchodził dzień urodzin Carmen. Chłopcy postanowili zorganizować jej imprezę w klubie. Nie była to niespodzianka, ponieważ kilka dni po Carmen były urodziny Roberto więc chcieli zrobić je wspólnie.
Dziewczyna nie miała ochoty na takie imprezy, ale wiedziała również, że ani brat ani nikt inny jej tego nie odpuści.
-Chłopcy nie mam ochoty na ta imprezę... Wiem - wykrzyknęła  radośnie do Ramosa i Karima - rozchoruję się.
-Myszko to nic nie da, Alvaro i tak wymyśli inny termin - uśmiechnął się francuz.
-Ale ja nie chce, wolę ten wieczór spędzić spokojnie, w gronie najbliższych, a nie w zatłoczonym klubie. - mruknęła zła  i opadła na kanapę kładąc głowę na ramieniu Sergio.
-Wiem Carmen, że wolałabyś spędzić tą noc z Ramosem - zaśmiał się Benzema, po czym uchylił się od lecącej poduszki, rzuconej przez obrońce. - ale nikt ci tego nie odpuści. A ty łaskawie może byś się włączył do dyskusji a nie tylko poduszkami we mnie rzucał - oburzył się.
-Karim a co ja mogę? - westchnął kładąc nogi dziewczyny na swoich kolanach - Carmen nie przekonasz, nie chce i już, ale to nie oznacza, że nie pójdzie. - musnął delikatnie policzek dziewczyny.
Karim patrzył na nich i był przekonany, że coś do siebie czują, ale boją się do tego przyznać. Zachowywali się już prawie jak para.
-Roberto i Pilar nic nie podejrzewają?
-A widzisz ich gdzieś tutaj? - warknęła blondynka i wstała podając mu gazetę na okładce której był Roberto z jakąś brunetką. - On się świetnie bawi, to śmieszne ale mnie to nie rusza, od dawna domyślam się, że mnie zdradza, ale nic się nie odzywam bo sama też nie jestem krystalicznie czysta - przewróciła oczami - przyjedzie i zaś będzie mi wciskał, że to była tylko pijana koleżanka, którą odprowadzał do hotelu. - zaśmiała się
-Benz dzięki, że nas kryjesz - odezwał się Sergio.
-Nie ma sprawy, poza tym wy wiecie jaka to jest zabawa? Carmen wyobraź sobie. Wpada Alvaro na trening, biega po całej szatni, wkurzony na ciebie maksymalnie, że cały wieczór nie odbierałaś telefonu a przecież Roberto nie ma obecnie w Madrycie. I wyobraźcie sobie panika na całego, a tu po chwili do szatni wpada Ramos uśmiechnięty od ucha do ucha, a jak słyszy co wyprawia Arbeloa to tylko stara się nie wybuchać śmiechem. Tak Carmelku, takiej mi rozrywki dostarczacie.
-Ty Benzema, ale czasem nie przesadź z czymś - uśmiechnął się Sergio.
Carmen tylko cicho chichotała. Nagle usłyszała dźwięk kluczy do drzwi i podskoczyła jak oparzona siadając na parapecie. 
-Kochanie jestem. - usłyszeli głos muzyka. - Gdzie jesteś?
-W salonie - odkrzyknęła.
Do pokoju wszedł Roberto, przywitał się z piłkarzami i podszedł do swojej dziewczyny, którą namiętnie pocałował.
-Sergio, cóż to za święto, że zaszczycasz nas swoją skromną osobą - uśmiechnął się sztucznie muzyk.
-A no widzisz, tak przeczuwałem, że przyjedziesz i postanowiłem ci zrobić tę przyjemność - odpowiedział przesłodzonym tonem Ramos,- ładnie wyszedłeś na tym zdjęciu, no kolego fotogeniczny to ty jesteś nie ma co - zagwizdał piłkarz- ale koleżanka, również niczego sobie - uśmiechnął się bezczelnie pokazując zdjęcie z gazety wcześniej przyniesionej przez blondynkę. Karim wybuchnął śmiechem, ale spoważniał widząc minę Carmen.
-Kotku ja ci to...
-Roberto ja wiem... Koleżanka.... pijana... okey i już mi tyle razy tłumaczyłeś że zapamiętałam - burknęła
-Jedziesz Maluszku z nami na trening, a potem na obiad? - zapytał francuz.
-Jadę, dajcie mi chwilę tylko się przebiorę.- Dziewczyna wyminęła swojego chłopaka i poszła do sypialni. Zaraz za nią wkroczył jej chłopak.
-Myszko to naprawdę nie tak jak myślisz, kocham ciebie i tylko ciebie wierzysz mi? - popatrzył w jej oczy.
Chwilkę wpatrywali się w siebie.
-Wierzę Roberto. - przytulił ją. Może nie byli idealni ale tworzyli związek prawie od roku, tego nie da się przekreślić od tak.
Dziewczyna ubrała się i razem z piłkarzami opuściła swoje mieszkanie wsiadając do auta Ramosa i kierując się w stronę ośrodka treningowego.
Po treningu wszyscy udali się do swojej ulubionej knajpki na obiad.
-Siostrzyczko, tylko, żebyś przypadkiem nie zapomniała o tym - Alvaro popatrzył na nią podejrzliwie.
-Nie bój się, nie zapomnę, będziemy z Roberto punktualnie. - mruknęła zła.
-Błagam chłopcy tylko bez jakiś dziwnych prezentów. Jak macie mi kupować kolejny komplet bielizny to ja podziękuję - zaśmiała się Carmen.
-A nie, nie, nie, prezent musisz przyjąć tak czy tak, chyba nie chcesz sprawić nam przykrości. - zaśmiał się Marcelo.
-Oczywiście, że nie chcę. - westchnęła teatralnie....

Dwa dni później wieczorem dziewczyna wraz z swoim partnerem szykowali się na imprezę. Carmen ubrała się i czekała już na dole na Roberto.
-Kotku ślicznie wyglądasz - pocałował ja w policzek i delikatnie się uśmiechnął.
-Dziękuję, chodźmy już - chwyciła go za rękę i oboje udali się w stronę, ulicy skąd zabrała ich taksówka.
W klubie wszystko było, już gotowe, wszyscy na nich czekali, po krótkim przywitaniu i całej masie prezentów, zarówno dla niej jak i jej partnera usiedli do stolików. Piłkarze przyszli, ze swoimi dziewczynami tudzież żonami.
- Carmelku to przyznaj się, ile to już latek kończymy? - zapytał Marcelo
- A ty to wiesz, że kobiet się o wiek nie pyta? - zaśmiała się sącząc powoli swojego drinka.
- Właśnie, chodź tańczyć - potwierdził Karim i pociągnął dziewczynę na parkiet
Carmen jak zwykle przez długi czas nie mogła ich opuścić, gdy po chwili udało jej się  poczuła delikatne wibrowanie telefonu, który znajdował się, w jej kopertówce. Wiadomość była od Sergio, z prośbą o wyjście na zewnątrz. Rozejrzała się dookoła i gdy zobaczyła, że wszyscy są zajęci sobą to szybko opuścił lokal.
Na ogromnym tarasie, Ramos stał oparty o balustradę. Podeszła do niego i stanęła w bezpiecznej odległości, bojąc się, że może ich ktoś zobaczyć.
-Co się stało Sergio?
-Mam dla ciebie prezent, a nie chciałem dawać przy wszystkich.- W ręku trzymał małą torebeczkę i kopertę. Wręczył Carmen. Dziewczyna patrząc na niego otworzyła najpierw pudełeczko znajdujące się w torebeczce. W środku były kolczyki i naszyjnik z białego złota z błękitnym diamencikiem.
-Sergio cudowne, ale przecież to musiało kosztować majątek. Nie mogę tego przyjąć.
-Przestań - prychnął, po czym delikatnie się uśmiechnął - pomagał mi wybierać Benzema, więc jeśli ci się nie podoba to proszę skargi i zażalenia w jego kierunku. - oboje wybuchnęli wesołym śmiechem. - a teraz otwórz kopertę.
Carmen zaniemówiła, w środku znajdował się bilet lotniczy na Costa Brava. Wraz z rezerwacją hotelową.
- Zarezerwowałem już hotel na 3 dni. Co ty na to jakbyśmy sobie urządzili takie mini wakacje? - zapytał w lekko widoczną obawą w oczach. Dziewczyna nie wiedziała co ma odpowiedzieć. kierować się sercem i jechać czy rozumem i zostać.Wybrała jednak to pierwsze.
- Dobrze jedźmy - wyszeptała. Chłopak pociągnął ją za ścianę budynku skąd nie było widoku ze środka i pocałował.
Kilka godzin później wszyscy zbierali się już do domu. Przed lokalem stała cała ich paczka żegnając się.
- Dziękujemy wam za wszystkie prezenty, naprawdę cudownie sie bawiłam, pomimo, że nie chciałam przychodzić. - zaśmiała się blondynka.
- Widzisz, trzeba słuchać starszego brata. - powiedział Alvaro obejmując żonę. - Dobra to my jedziemy bo, nie chcemy już dłużej wykorzystywać teściowej.
- To pa braciszku - pocałowała chłopaka w policzek i piłkarz wraz z żoną odjechali z parkingu.
- My tez się zbieramy, bo musze jutro niestety jechać do Barcelonay, wiec przede mną długa droga - Roberto objął dziewczynę i ciągnął w stronę samochodu.
- Tak.. Jedźmy, dziękuje jeszcze raz i do jutra. Wpadnę na trening.- powiedziała po czym poszła za swoim chłopakiem.

Następny dzień

-Wy jesteście nie poważni no...- wściekał się Benzema stojąc w swoim salonie. Rano Ramos i Carmen przyjechali prosić go aby ich krył jakby coś się działo.
-Benz ale co ci szkodzi, ani Pilar ani Roberto nie będzie tylko przed Alvaro nas kryj jakby coś. - próbował go przekonać Sergio.
-Karimku 3 dni - podeszła do niego i delikatnie się uśmiechnęła.
-Uhhh.. o ile tobie Ramos mogę odmówić, o tyle nie mam serca jej odmawiać - wskazał na zadowoloną blondynkę. - Powiedzcie mi, ile chcecie to ciągnąć, przecież ktoś w końcu się zorientuje - westchnął opadając na kanapę.
-Karim nie truj. Daj już spokój co? Na razie wiesz tylko ty i jak się dowiem, że wie ktoś jeszcze to będę wiedział do kogo - popatrzył na niego groźnie obrońca.
-Dobra to my uciekamy bo Blair nie długo pewnie będzie. Dziękujemy. - pocałowała go w policzek i oboje opuścili dom napastnika.
-Zawieść cię do domu?
-Nie trzeba przejdę się ten kawałek po południu przyjadę na wasz trening porobić jakieś zdjęcia i muszę jeszcze Mari powiedzieć, że biorę 3 dni wolnego. - pożegnała się z piłkarzem i poszła w swoją stronę.
Nie wiedziała, czy dobrze robi, czy warto dla romansu niszczyć całe dotychczasowe, życie, ale jednego była pewna, ciągnęło ją do Hiszpana i to bardzo, jeden dzień bez spędzenia wspólnie kilku chwil był męczarnią. Sama nie wiedziała, co czuje. Wiedziała, że z Roberto spędziła prawie, rok i był dla niej ważny, to na pewno! A Sergio? Z dnia na dzień stawali się sobie coraz bardziej bliźsi. Miłość? NIE to stanowczo nie możliwe!!  Potrząsnęła głową aby odpędzić natarczywe myśli skręciła do swojego bloku....


*********************************************************************************
Mamy kolejny :)
Mam nadzieję, że wam się podoba, liczę na szczere opinie i komentarze.
Przy okazji dzisiaj odbył się Ślub Roberta Lewandowskiego :) Oboje wyglądali cudownie :* Pozostało tylko życzyć duużo szczęścia. :)
Proszę o wpisywanie się do zakładki INFORMOWANI :)

9 komentarzy:

  1. Genialny, cudowny po prostu brak słów;)
    A ja bym chciała,żeby on jej na tym wyjeździe powiedział,że ją kocha heh ;D

    Czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny, ale niech coś się stanie np. Alvaro zacznie się domyślać albo Roberto :p
    Nie mogę się doczekać na następny :DDD
    Buźki :*
    Zapraszam do mnie: http://es-todo-sobre-el-amor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem kiedy się wszyscy dowiedzą ;p I jaka będzie reakcja!! ;)
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam,
    Ruda!

    OdpowiedzUsuń
  4. A niech ten Roberto spieprza, sio! >.<
    Carmen i Sergio mają być razem szczęśliwi, taka filozofia.
    Rozdział genialny.
    Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Roberto i Pilar! zniknijcie !
    Rozdział fajny. Te mini wakacje!
    Już nie mogę się doczekać NN :D


    OdpowiedzUsuń
  6. Wspólne wakacje? Teraz to dopiero Sergio Ramos pocisnął. 3 dni dla nich! Roberto mógłby na serio zniknąć z życia Carmen, bo niby ją kocha a zachowuje się tak chamsko. Robi sobie jakieś fotki z koleżaneczkami, a jego ukochana czuje się samotna. W sumie i dobrze, że go dziewczyn zdradza! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowość u mnie :) http://dreeaaamss.blogspot.com/ Zapraszam i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. I po raz kolejny się zachwycam !
    Twoje opowiadanie jest oh i ah ;D
    Wczesniejsze tez bylo rewelacja ;D
    Zalozylam konto i od dzis bede komentowac ;)
    Zalozylam tez nowego bloga jak cos to zapraszam ;)

    laila-realmadryt.blogspot.com

    Mari ;)

    OdpowiedzUsuń