niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 15

Blondynka leżała w białej sali wpatrując się tempo w okno. To co usłyszała od lekarza było dla niej czymś okropnym, szanse na donoszenie ciąży były bardzo niewielkie a tak bardzo pokochała już to maleństwo. Nagle usłyszała, że drzwi od jej sali się otwierają, nie miała siły odwrócić się i sprawdzić kto to.
-Carmelku.. przepraszam cie za wszystko - usłyszała głos brata. Spojrzała w jego stronę. Stali tam jeszcze Karim, Cristiano i kilku innych. Rozglądała się wśród nich, ale nie dostrzegła nigdzie Sergio. Próbowała zamaskować rozczarowanie. Czy aż tak mało dla niego znaczyła? Uśmiechnęła się do brata.
-Za co mnie przepraszasz? To ja cię przepraszam.
-Ejejej tylko nie płacz, nie wolno ci się denerwować. - uśmiechnął cię ciepło Alvaro - Dlaczego mi nie powiedziałaś o ciąży? Przecież bym ci pomógł.
-Alvaro jak? I tak byłeś na mnie wściekły i miałeś mnie za dziwkę. Teraz to nie ma znaczenia, wyjdę, ze szpitala i wyjadę. - szepnęła blondynka.
-Gdzie wyjedziesz? Przecież wiesz, że niewolno ci się denerwować a tym bardziej narażać siebie i dziecko na dalekie podróże. Poza tym nigdy nie miałem cię za dziwkę, po prostu byłem zły, że nic mi nie powiedziałaś.  - wtrącił się Karim.
-A co ty byś zrobił na moim miejscu?
-Ale my ci pomożemy, Sergio też ci pomoże... - dodał Alvaro
-A widzisz go gdzieś tutaj? Bo ja nie. Muszę sobie jakoś poradzić, nie mogę stracić tego dziecka. Nie mogę! - pokręciła głową i pogłaskała jeszcze płaski brzuch.
-Nie zostaniesz z tym sama. Już cię nie zostawimy. Musimy porozmawiać z lekarzem kiedy będziesz mogła wyjść do domu...

-Panowie nie jestem pewien kiedy wypuścimy panią Carmen do domu, jest bardzo osłabiona i wolałbym ją jeszcze trochę po obserwować. - mruknął lekarz do Karima i Alvaro.
-Dobrze, jej zdrowie jest najważniejsze, ale jest to możliwe jeszcze w tym tygodniu? - zapytał Francuz.
-Możliwe jest, ale na pewno, nie jest wskazane aby mieszkała sama, w razie jakiegoś omdlenia, ktoś musi przy niej być i wezwać pomoc.
-Oczywiście nie będzie sama.
Gdy chłopcy weszli do sali blondynki ta spała.
-I co zrobimy z tym? Trzeba będzie ją jakoś przekonać do zostania w Madrycie. - szepnął Alvaro.
-Wiesz czego się obawiam? Że jedyną osobą która może ją do czegokolwiek przekonać jest Ramos. Ona go kocha i nie będzie szczęśliwa w Madrycie widując się z nim codziennie.
-Ehh.. On się nią tylko pobawił i olał, a moja siostrzyczka teraz cierpi. Stary, wiesz jednak, że mimo wszystko to Ramos jest ojcem jej dziecka.
-Alvaro przestań pieprzyć. - wkurzył się napastnik - Nie wiesz jak między nimi było, oboje się kochają, ale boją do tego przyznać. To nie zmienia faktu, że trzeba zamienić kilka słów w Sergio. - oboje pocałowali dziewczynę w policzek i wyszli z sali.
Carmen otworzyła oczy i popatrzyła smutno w dal. Nie spała, słyszała całą ich rozmowę. Karim miał rację, nie chciała zostać w Madrycie, ale bała się o dziecko i wiedząc, jak może wpłynąć na nią podróż zastanawiała się jeszcze.

Dwa dni później leżąc samotnie w sali odpoczywała. Od rana było u niej pół Realu Madryt. Dotrzymywali jej wspaniale towarzystwa bo nudziła się w tym szpitalu jak mops. Usłyszała jak drzwi od jej pokoju się otwierają. Popatrzyła w tamtą stronę i zamarła...
-Sergio? - szepnęła łamiącym się głosem.
-Tak.. Carmen przepraszam, że dopiero dziś ale musiałem sobie to wszystko poukładać.. Chciałbym porozmawiać wyjaśnić ci to i... przeprosić.
-Nie masz mnie za co przepraszać. - mruknęła odwracając wzrok.
-Mam Carmen, mam. To moje dziecko prawda? - dziewczyna pokiwała głową - No to jakby nie było, leżysz tu przeze mnie.
-Nie odbieram tego tak. Leże tu bo na siebie nie uważałam.... Sergio po co przyszedłeś - w jej oczach zalśniły łzy. - Niczego nie oczekuję, poradzę sobie i mimo tego jak jest źle to dam sobie radę, muszę dać radę.
-Nie zostawię cię z tym samej, Carmen... - przeczesał dłonią włosy. - zapłaciłaś zbyt wysoką cenę za nasz romans. Nie powinienem był zostawiać cię. Przepraszam.
-Nie rób nic na siłę Sergio, to bez sensu. Nie mam zamiaru mieć do końca życia poczucia winy że cię zmusiłam.
-Co ty mówisz jakie zmusiłaś, chce ci pomóc - popatrzył na nią z niedowierzaniem.
-Dlaczego?
-Bo coś nas jednak łączyło. - szepnął
-Seks i nic więcej. - mruknęła czując jak po policzkach płyną jej łzy.
-Dobrze wiesz, że to nie tylko to, oboje to czujemy. Pomyśl o tym. Caro chce ci tylko pomóc. Jak bardzo jest źle?
-Bardzo - rozpłakała się na dobre - Jest cholernie źle. Lekarze praktycznie nie dają mi szans na to, że donoszę ciążę. A teraz proszę cie idź nie chce już dłużej się denerwować, muszę odpocząć.
Leżała nie wiedząc co ma dalej zrobi.  Przyjąć jego pomoc czy wyjechać? Nie chciała zostawiać tego wszystkiego. Madryt był jej tlenem potrzebnym do funkcjonowania. Jednak są wakacje i każdy piłkarz chciał wyjechać gdzieś na wczasy. Jedno wiedziała napewno musi zadbać o siebie i dziecko...

 **********************************************************************************
Przepraszam że rozdział taki krótki,. Kolejny będzie dłuższy. Liczę na szczere opinie.
Jeszcze 2 rodziały i epilog. :)

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 14

Rano gdy dziewczyna się obudziła zobaczyła koło siebie tylko kartkę.

"Jak sie obudzisz, to zejdź na dół wujcio Karimek zrobił śniadanko."

Chcąc nie chcąc na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wzięła szybki prysznic i pognała na dół. W kuchni, przy stole siedział Francuz z kubkiem kawy w ręce i czytał gazetę. Gdy ją zobaczył od razu się rozpromienił.
-Oo.. jak dobrze, że wstałaś, proszę tu masz śniadanie - podsunął jej talerz z tostami - Teraz musisz się zdrowo odżywiać. Potem wspólnie tu ogarniemy, ubierzesz się, bo dzwonił Perez, że przydałyby się jakieś nowe zdjęcia z treningu...
-Do ciebie dzwonił? - zdziwiła się blondynka.
-Do ciebie, ale spałaś to ja odebrałem - wyjaśnił - I nie przerywaj mi, więc potem pojedziemy razem na trening a jeszcze później jedziesz do mnie bo Blair będzie czekała na nas z obiadkiem. Chciała przyjechać rano ale coś jej wypadło - wyrecytował zadowolony z siebie.
-Karim jesteś bardzo kochany wiesz? Ale ja nie mogę cię tak wykorzystywać. Koniec z tym! Muszę sobie z tym poradzić sama. - w jej oczach zalśniły łzy.
-Póki masz mnie z niczym nie musisz sobie radzić sama - przewrócił oczami i otarł policzki.
-Dziękuję, ale dlaczego to robisz? - wyszeptała. - Przecież już wszyscy mnie olali.
-Jakie wszyscy, Cristano był u ciebie prawie codziennie na zmianę ze mną, nigdy nam nie otworzyłaś. - burknął - Jesteś naszą przyjaciółką.
-Tak masz rację, ale rodzina się całkowicie na mnie wypięła - zaśmiała się gorzko. Usłyszeli dzwonek do drzwi.
-Oo chyba o wilku mowa. - Karim podszedł do drzwi, a chwilę później już przytulał ją Ronaldo.
-Maluszku ty nawet nie wiesz jak ja bardzo się martwiłem, czemu nie otwierałaś? - zapytał z wyrzutem.
-Troszkę mi się pokomplikowało. Nie jesteście źli?
-Na ciebie?? - spytali chórem i wszyscy wybuchli śmiechem.


2 godziny później jechali wspólnie na trening. Dziewczyna ubrała się elegancko bo okazało się, że miał być jeszcze jakiś poczęstunek w klubie na zakończenie sezonu. Po za tym chciała wykorzystać ostatnie chwile, kiedy może jeszcze zakładać szpilki. Z bijącym sercem wysiadła z samochodu i kierowała się razem z chłopakami w kierunku stadionu.
-To jest zły pomysł, ja nie idę. - jęknęła i chciała zawrócić.
-Nigdzie nie idziesz rozumiesz? - krzyknął Karim i obrócił ją z powrotem.
-Nie ma takich szans, oboje chodzicie jak struci, Ramos do nikogo się nie odzywa, ale przynajmniej się pokazuje a z tobą nie było kontaktu 2 tygodnie - warknął Ronaldo.
-Nim to się Pilar zajmie.
-To ty nic nie wiesz? - zdziwił się Cristiano.
-Przecież oni nie są już razem. A ty musisz pomyśleć o sobie i o dziecku...yyy - zawahał się Francuz.
-Dziecku? Caro jesteś w ciąży i nic mi nie powiedziałaś? No dziękuję. - strzelił focha Portugalczyk.
-Cris nie obrażaj się po prostu im mniej osób wie tym lepiej, ale on nie umie trzymać języka za zębami - warknęła w kierunku Karima.
-Dobra nie kłóćmy tak czy inaczej nie możesz zachowywać się tak jak cię wczoraj zastałem. Rozumiesz? Musisz...
-Nie - krzyknęła - ja nic nie muszę. - Wyrwała im się i weszła na teren stadionu, piłkarze tylko popatrzeli na siebie i pokręcili ze zrezygnowaniem głowami.

Prawie wszyscy przywitali Carmen bardzo ciepło, wyjątkiem byli Alvaro i Sergio, jednak ten drugi wpatrywał się w nią smutnym wzrokiem. Chciał do niej podejść, ale wiedział, że wtedy to Arbeloa by go chyba zabił.
Blondynka po zrobieniu kilku zdjęć usiadła na trybunach, zastanawiała się co ma zrobić ze swoim życiem, rozważała możliwość wyjazdu. Zawsze mogła udać się do Londynu, do Torresa lub do Paryża gdzie też miała wielu przyjaciół. Ta pierwsze możliwość jednak odpadała. Hiszpan zaraz wypaplał by wszystko Ramosowi, a ona chciała utrzymać swoją ciążę w tajemnicy. Gdy tak rozmyślała, nawet nie zauważyła, że trening już się skończył. Zeszła z trybun i wzięła głęboki oddech, kątem oka zauważyła Sergio, starała się nie skupiać na nim, widziała jak bardzo męczył się, nie mógł się skupić na żadnym ćwiczeniu.
Wolnym krokiem podążyła do brata idącego wraz z kolegami w kierunku szatni.
-Alvaro możemy porozmawiać? - szepnęła chwytając jego rękę. Piłkarz zatrzymał się i patrząc na dziewczynę wyrwał jej się przyśpieszając kroku. - Alvaro - wrzasnęła na cały stadion ledwo powstrzymując łzy. Zdjęła z nóg swoje szpilki i pobiegła w stronę wyjścia z ośrodka....


Drzwi szatni otworzyły się z hukiem. Wszyscy popatrzyli zdziwieniu w tamtym kierunku. Do środka wparował zły Benzema. Szybkim krokiem podszedł do Alvaro i wykrzyczał:
-Słuchaj. Co ty sobie wyobrażasz? Co Carmen ci zrobiła, że tak ją traktujesz? Rozumiem, żebyś miał żal do Sergio, ale twoja siostra?
-Nie wtrącaj się - burknął odwracając się.
-A właśnie, że moja jeżeli nie chcesz stracić jej, to coś zrób. - powiedział bezsilnie.
-O czym ty mówisz? - odezwał się Ramos, stojący obok francuza.
-Właśnie? - spytał podejrzliwie Arbeloa.
-O czym? No przecież wy oboje nie wiecie o czym ja mówię - zawołał rozzłoszczony - mówię o tym, że ty najpierw zaciągnąłeś do łóżka i omamiłeś, a teraz nawet głupiego sms nie napiszesz jak się czuje - wskazał na Sergio - a potem ty zupełnie ją olałeś. Została sama, rozumiecie, dodatkowo w pierwszym tygodniu dowiedziała się, że Roberto będzie miał dziecko dokładnie za 2 miesiące.- cała szatnia popatrzyła na niego w osłupieniu. - Tak po za tym to przez ten cały czas siedziała w swoim mieszkaniu nie odzywając się do nikogo, zadzwoniła do mnie wieczorem była w strasznym stanie,jeśli czegoś nie zrobicie, to ja nie wiem, jest źle zwłaszcza teraz... - zakończył spokojnie
-Jakie teraz? - spytał Alvaro
-Nic sie ode mnie więcej nie dowiecie. I tak za dużo wam powiedziałem.
Sergio usiadł na ławeczce i potarł twarz.
-Od Ramosa nic nie wymagam, ale ty Arbeloa jesteś jej bratem do cholery.
-Wiem Karim, wiem i bardzo ci dziękuję, że Carmen ma takiego przyjaciela...

Dwie godziny później dziewczyna leżała na swoim łóżku zanosząc się płaczem? I po co był jej ten romans? Straciła wszystko, dodatkowo była w ciąży. Wiedziała również, że Ramos będzie wściekły gdy się dowie. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi, nie chciała otwierać była osłabiona płaczem. Wstała szybko z łóżka biegnąc w stronę łazienki i czując rosnące mdłości.
Alvaro stał za drzwiami już od 15 minut pod apartamentem siostry. Niepokoił się o nią więc nacisnął na klamkę. Niespodziewanie drzwi ustąpiły. Zdenerwowany ruszył w stronę jej pokoju.
-Carmen? Carmen gdzie jesteś?? Carmen! - krzyczał biegając po mieszkaniu. Wchodząc do sypialni zamarł. przy drzwiach leżała blondynka.
-Matko święta, siostrzyczko co się stało? - Podbiegł zrozpaczony. - Carmen wytrzymaj, błagam cię. - krzyczał wybijając numer na pogotowie.
Po 20 minutach byli już w szpitalu, Zadzwonił od razu do Karima, a że był akurat na piwie z chłopakami to miała się zjawić ich spora grupka. Carmen położono na noszach i szybko przewieziono na badania. W szpitalu zjawili się Karim, Pepe, Marcelo, Cristiano i Mesut.
-Alvaro co się stało? - zapytał Karim ciężko dysząc.
-Przyszedłem do niej i.. - usiadł pocierając twarz dłońmi. Nagle na korytarz wbiegł Ramos.
-Co się stało? - przerażony popatrzał na kolegów.
-Co on tu robi? Kto mu powiedział? Moja siostra najprawdopodobniej leży tam przez niego! - wściekł się Alvaro, wstając z krzesła i podchodząc do Sergio.
-Alvaro zostaw go i dokończ co się stało?- Cristiano odciągnął go od Hiszpana.- Karim do niego zadzwonił. - wyszeptał - Ma prawo wiedzieć.
-Gówno a nie ma prawo - warknął w stronę obrońcy. Ramos stał nadal zdenerwowany ale nie odzywał sie bo nie chciał niepotrzebnych kłótni w szpitalu. Chciał się dowiedzieć co z dziewczyną - Nie otwierała drzwi wiec wszedłem do środka i zobaczyłem ją leżącą w sypialni. Była krew. Nie wiem co się stało. Boję się, że chciała sobie coś zrobić. - szepnął.
-Przestań gadać głupoty. - Warknął Karim spoglądając na Cristiano. - Powiedzmy mu. - Portugalczyk zaproponował Karimowi.
-No, nie wiem. - Benzema spoglądał na wszystkich obecnych. Nagle ich rozmowę przerwał lekarz.
-Witam. Kto jest z rodziny Carmen Arbeloi? - jak na zawołanie cała grupa się podniosła z krzeseł a doktor popatrzył na nich zdziwiony.
-Ja jestem jej bratem. - wyszeptał Alvaro
-A jest tu może partner, pacjentki?
-A dlaczego pan pyta?.... Dobra niech pan mówi przy wszystkich. - westchnął brat dziewczyny.
-Dobrze więc, nawet pan nie wie jakie dziewczyna miała szczęście, że zaraz po omdleniu pan się zjawił...
-Omdleniu? - krzyknęli chórem
-Tak... omdleniu, panowie.. Pana siostra jest w 4 tygodniu ciąży, nie wiedzieliście? - wszyscy oprócz Karima i Cristiano pokiwali głowami - No i cóż nie będę ukrywał, że nie jest dobrze. Ciąża jest zagrożona i panna Arbeloa może nie donosić jej do rozwiązania. A teraz przepraszam muszę już iść - lekarz popatrzył na nich ze współczuciem i odszedł.
-Wiedzieliście od samego początku wiedzieliście. Czemu nic Karim nie powiedziałeś, to by sie mogło inaczej potoczyć. - szepnął Alvaro.
-Prosiła mnie, chciała wyjechać. Bała się reakcji Ramosa na ta wiadomość. A Ronaldo dowiedział sie przez przypadek dziś rano.
Wszyscy zerknęli na Sergio. Chłopak stał pod ścianą i wpatrywał się w jeden punkt.
-4 tydzień... miesiąc. To moje dziecko - szepnął i z łzami w oczach spojrzał na kolegów po czym szybko wstał i wyszedł z szpitala.
-Ciekawe tylko jaka będzie reakcja Caro na to wszystko - mruknął Karim

***********************************************************************************

Mamy kolejny jak wam się podoba?  Mam nadzieję, że będą opinie.
Trzymajcie się cieplutko do następnego :* ":)

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 13

Dziewczyna wybiegając z lotniska wraz z Ramosem miała serce w gardle. Nie znała żadnych szczegółów, Karim jej powiedział tylko, że wszyscy już wiedzą. Przed lotniskiem czekał na nich Benzema. Nie wyglądał na zadowolonego.
-Sergio, boję się. - blondynka wyszeptała z gulą w gardle. Piłkarz na te słowa tylko ścisnął jej dłoń i pociągnął w stronę francuza.
-Jak to się stało Karim, że się dowiedzieli? - zapytał wsiadając do auta napastnika.
-Jak? Mnie się pytacie jak?- krzyknął tak głośno, że Carmen siedząca z tyłu pojazdu delikatnie podskoczyła na siedzeniu. - Gdzie wy macie mózg? Czy ten seks już wam całkowicie wypalił szare komórki. Nie chce was krytykować i nie będę tego robił bo jestem waszym przyjacielem, ale nie zadawaj mi takich idiotycznych pytań. - warknął, po czym dodał już spokojniej słysząc płacz z tyłu pojazdu - Rano wpadł do mojego domu Alvaro i powiedzieć, że był zły to mało, no tak wkurwionego to go jeszcze widziałem - pokręcił głową.
-Ale jak? - szepnął Ramos patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Tak!- mruknął i rzucił w niego gazetą. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie Carmen całującej się z Sergio na tarasie hotelu pod dołem był podpis
                                         "Gorący romans!?"
"SENSACJA! Dzisiaj w godzinach popołudniowych na tarasie w hotelu, na wybrzeżu widziana była para: Sergio Ramos i Carmen Arbeloa, bardzo wylewnie okazywali sobie uczucia. Piękna pani fotograf i piłkarz Realu Madryt nie zwracali uwagi na nikogo prócz siebie samych... nawet fotoreporterów, czyżby nowa miłość czy tylko przelotny romans? Co w takim razie z Pilar Rubio i Roberto Duarte? Czyżby jakże piękna para widoczna na zdjęciu zdradzała swoich partnerów? Czyżby zostali przyłapani na gorącym uczynku? A gdzie w tym układzie miejsce dla pięknej modelki i muzyka? Kolejny raz przekonujemy się, że miłość w Show buisnessie nie trwa długo? Sergio i Carmen? Nie ładnie, bardzo nie ładnie!

-Kurwa mać - warknął piłkarz i podał gazetę blondynce.
-Alvaro mnie zabije - wyszeptała - A Roberto mnie rzuci, zresztą czemu ja się dziwię, zdradzam go od kilku miesięcy - po jej policzku pociekły łzy.
Oboje mieli bardzo mieszane uczucia, przecież wiedzieli że to się w końcu wyda! Obojga jednak bardziej dręczy to, że to oznacza jedno... koniec ich spotkań. Teraz kiedy oboje powoli zaczęli zdawać sobie sprawę, że coś zaczynają do siebie czuć.
Gdy podjechali pod dom Karima, napastnik szybko wyszedł i powiedział, że maja chwilę dla siebie. To miało być ich pożegnanie. Dziewczyna wyszła z samochodu i popatrzyła się na milczącego Hiszpana.
-Więc to koniec, wszyscy już wiedzą, teraz możemy tylko liczyć, że nam wybaczą, to kłamstwo i zdradę, ale wiesz co? - zapytała i podeszła bliżej.
-Wiem Carmen, też nie żałuję.- po czym pocałował już namiętnie ten ostatni raz...

W salonie panowała przeraźliwa cisza. Karim siedział ze spuszczoną głową, na kanapie rozsiadł się Alvaro i Carlota, przy oknie stał Roberto obok niego była Rubio, znajdowali się tam również Marcelo, Cristiano i Mesut. Gdy oboje weszli do salonu wszystkie pary oczu skierowały się w ich kierunku.
-Ja... my... - próbowała coś powiedzieć dziewczyna.
-Nie chcieliśmy nikogo skrzywdzić, to nie tak miało wyglądać. - dokończył za nią piłkarz widząc w jakim stanie się znajduje.
-Zawiodłaś mnie Carmen, nawet nie wiesz jak bardzo mnie zawiodłaś. Nie sądziłem, że możesz być zdolna do czegoś takiego. - warknął Alvaro - A ty nigdy więcej się do mnie nie odzywaj, posuwałeś moją siostrę udając mojego przyjaciela. - podszedł i uderzył go pięścią. Wszyscy zaczęli go odciągać od Ramosa.
-Alvaro przepraszam, tak strasznie cie oboje przepraszamy, - zawołała blondynka, płacząc. Po chwili podeszła do nich Pilar.
-Nie chce tego słuchać pieprzyłeś się z nią Sergio tyle czasu, dlaczego mi to zrobiłeś, wiesz co? Wolałabym żebyś mnie zdradził z pierwszą lepszą dziwką niż z nią. - krzyknęła Pilar uderzając go w twarz.
-O czym ty mówisz? - zaśmiał się gorzko Roberto pierwszy raz zwracając na siebie uwagę. - Przecież ona jest dziwką, ja jej nie wystarczyłem. -Zwrócił się do blondynki - Jeszcze się zastanawiałam, dlaczego się ode mnie oddalasz.
-Ja się oddalam? To ciebie wiecznie nie było - wyszeptała zanosząc się płaczem.
-W czym był kurwa lepszy ? - wrzasnął w twarz dziewczynie.
-Ej ej.. Roberto spokojnie - próbował go uspokoić Ronaldo
-Jakie spokojnie, Co ty być zrobił, jakbyś się dowiedział, że Irinę pieprzy któryś z nich - wskazał na chłopaków z drużyny. Karim widząc co zaczyna się dziać jak przyjaciele traktują ich zareagował.
-Dość tego. Skończcie już ich tak osądzać. Nie bronie ich ale i Roberto i Pilar bez winy nie są dobrze o tym wiecie.
-Taaa... - zaśmiał się głośno Roberto po czym zwrócił do Carmen - albo wychodzisz teraz ze mną albo zostajesz z nim - spojrzał pogardliwie na Ramosa.
-W czymś jednak musiałem być lepszy skoro wybrała mnie - wyszeptał złośliwie Ramos po czym odebrał kolejny cios z pięści od Duarte, teraz jednak nie został dłużny i oddał.
-Decyduj - pociągnął nosem wycierają krew i wyszedł z domu francuza.
Carmen ciągle płacząc popatrzyła na wszystkich po czym spojrzała na Sergio. Spoglądali na siebie dość długo po czym blondynka zabierając torebkę, kierowała się do drzwi za swoim chłopakiem. Na końcu jeszcze powiedziała:
-Przepraszam, was za wszystko, Alvaro ciebie najbardziej kocham cię braciszku.
-Carmen proszę cię...- wyszeptał Alvaro.

Dwa tygodnie później.

Carmen siedziała na parapecie w swoim mieszkaniu i wpatrywała się w nocny Madryt. Mimo bardzo późnej pory, miasto tętniło życiem. Po policzkach blondynki płynęły łzy, płacz był jej ulubionym zajęciem w ciągu ostatnich kilku dni. W rękach, dziewczyna trzymała test ciążowy na którym widniały 2 kreski. Nie wiedziała co ma zrobić ze swoim życiem. Bała się. Po ujawnieniu prawdy dziewczyna nie potrafiła dogadać się z Roberto i dowiedziała się o czymś czego chyba nie chciałaby wiedzieć:

Tydzień wcześniej 
Dziewczyna leżała w łóżku myśląc nad życiem, było źle, bardzo źle.
Do drzwi apartamentu Carmen ktoś zapukał dziewczyna leniwie wychodząc z sypialni usłyszała szum wody w łazience. Czyli Roberto bierze prysznic - pomyślała - kto to może być? Po drodze poprawiając włosy otworzyła, za drzwiami stała śliczna brunetka, która była w widocznej ciąży.
-Dzień Dobry, a pani do kogo? - zapytała 
-Ja szukam Roberto - objechała Carmen od góry do dołu wzrokiem.
-A w jakiej sprawie - zapytała podejrzliwie, marszcząc brwi.
-Może wspólnie z nim to sobie wyjaśnimy - Weszła do mieszkania wymijając zdziwioną Carmen.

Okazało się, że kobieta była w ciąży w Roberto, 6 miesiąc! Zdradzał ją prawie od początku ich związku, co najlepsze, zabolało, nawet bardzo.

-Roberto o czym ona mówi? Jaki 6 miesiąc ?! - zapytała kiwając z niedowierzaniem głową.
-Carmen to nie tak. - zaczął się tłumaczyć.
-A jak? - wrzasnęła - Mnie robiłeś wymówi że cię zdradzałam, jakim prawem? No pytam jakim? Zdradzasz mnie od ponad pół roku.
-Przypomnę ci, że też nie byłaś krystalicznie czysta.
-Tak nie byłam i dlatego to nie ma sensu doskonale o tym wiesz, oboje się tylko ranimy, życzę wam szczęścia - wyszeptała płacząc.
-Caro.. - podszedł do niej ale nie wykonał żadnego ruchu - Powiedz jedno słowo...
-Nie. Będziesz miał dziecko. Tylko wiesz co? - popatrzyła na stojącą w przedpokoju kobietę - nie zdradzaj jej bo ona na to nie zasługuje.

Tak więc ich związek nie miał sensu i została sama, zupełnie sama, przed romansem miała wszystko, miała rodzinę, przyjaciół i chłopaka, który ją co prawda zdradzał, ale póki o tym nie wiedziała, to czuła się szczęśliwa, a teraz? Nie ma nic. No tak ma to nie narodzone dziecko. Ojcem oczywiście był Ramos. Sama zastanawiała się jak to się stało, że zaszła w ciążę, przecież uważali... Czuła się fatalnie, stan błogosławiony nie poprawiał samopoczucia a wręcz przeciwnie. Od ponad tygodnia czyli czasu kiedy rozstała się z Duarte nie wychodziła prawie z domu, a o pracy czy treningach Realu to już w ogóle nie było mowy. Alvaro się do niej nie odzywał. Często dzwonił Karim, ale nie odbierała. Co najlepsze to chyba tylko ona zapłaciła za ten romans, Sergio pojawiał się na okładkach, w telewizji, nie wiedziała czy Pilar mu wybaczyła czy nie i chyba nie chciała wiedzieć bo cały czas:
Myślała o Nim,
Tęskniła za Nim,
Za nocami wspólnie spędzonymi, za jego zapachem, uśmiechem, głosem.
Musiała to przyznać otwarcie KOCHAŁA GO,
Pokochała swojego wroga, kochanka, a on? Pewnie zapomniał o kimś takim jak Carmen Arbeloa...  Wzięła swój telefon i wybrała numer do jedynej osoby z jaką mogła szczerze porozmawiać.

-Halo? - wyszeptał zaspany.
-Karim? - zapytała płacząc - Miałeś rację ja go kocham, ale.. teraz to już nie ma... sensu... Co mam dalej robić? 
-Matko święta. Carmen proszę cię nie płacz, zaraz u ciebie będę, nie rób nic głupiego, 15.. nie 10 minut i jestem czekaj na mnie!
-Nie.. Przepraszam, że cię obudziłam nie przyjeżdżaj...
-Zaraz będę - szepnął i rozłączył się szybko ubierając.
-Kto to był? - mruknęła Blair lekko podnosząc się - Gdzie ty się wybierasz? O.. Matko 3 w nocy?
-Kochanie dzwoniła Carmen, jest w strasznym stanie, boje się o nią.
-Jasne jedź, tylko błagam cię ostrożnie bo jak cię znowu policja złapię to nie ręczę za siebie, i zadzwoń od razu jak dowiesz się co tam się dzieję.
-Wrócę rano, śpij myszko - pocałował ją  delikatnie.
-A może pojadę z tobą? - zaproponowała.
-Nie, wolę sam.

W TYM SAMYM CZASIE

Sergio leżał w swoim łóżku i nie mógł zasnąć, przewracał się z boku na bok a przecież jutro czeka go ważny trening. Myślał o niej. Od dwóch tygodni bez przerwy o niej myślał, tak strasznie chciał się do niej przytulić i poczuć jej słodki pocałunek na wargach. Sądził, że pewnie jest teraz szczęśliwa z Roberto który jej podobno wszystko wybaczył. Pilar tego nie zrobiła, odeszła, ale nawet jeśli chciałaby mu darować to nie zgodziłby się. Nie kochał jej, teraz był tego pewny na 100 %. Nie darzył jej takim uczuciem, jakim darzył Carmen.
Przeczesał włosy ręką i szepnął
-Carmen tak bardzo cię kocham. - Po czym zamknął oczy i czekał ale zmorzy go sen.


Gdy napastnik wszedł do domu blondynki zastał okropny widok. Wszędzie był bałagan, a przecież jego przyjaciółka miała fioła na punkcie porządku. Wszędzie walały się jej ubrania, jakieś rzeczy Roberto, i jedno co zauważył w salonie to zdjęcia w czerwonym pudełeczku, jej wspólne zdjęcia z Ramosem, nie było ich dużo może z 5, ale to był dla niego dowód że nie był jej obojętny. Pognał na górę do sypialni dziewczyny i zastał ją płaczącą, siedzącą na parapecie. Wyglądała bardzo źle.
Podszedł i mocno ją przytulił.
-Cichutko, będzie dobrze, zobaczysz wszystko się ułoży. - głaskał ją delikatnie po głowie.
-Karim nic się nie ułoży, nie rozumiesz? - podała mu test - Kocham go, ale nie mogę. Ja jestem w ciąży, jestem w ciąży z nim.  - Francuz popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Bez słowa wziął ją na ręce i położył na dużym łóżku, przytulił i gdy usłyszał, że śpi również zmorzył go sen...


***********************************************************************************

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału ;/ Liczyłam, że będzie lepszy, a jest jak jest... No trudno komentujcie i wpisujcie się do zakładki INFORMOWANI
Trzymajcie się cieplutko :** Do następnego :)