Rano gdy dziewczyna się obudziła zobaczyła koło siebie tylko kartkę.
"Jak sie obudzisz, to zejdź na dół wujcio Karimek zrobił śniadanko."
Chcąc nie chcąc na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wzięła szybki prysznic i pognała na dół. W kuchni, przy stole siedział Francuz z kubkiem kawy w ręce i czytał gazetę. Gdy ją zobaczył od razu się rozpromienił.
-Oo.. jak dobrze, że wstałaś, proszę tu masz śniadanie - podsunął jej talerz z tostami - Teraz musisz się zdrowo odżywiać. Potem wspólnie tu ogarniemy, ubierzesz się, bo dzwonił Perez, że przydałyby się jakieś nowe zdjęcia z treningu...
-Do ciebie dzwonił? - zdziwiła się blondynka.
-Do ciebie, ale spałaś to ja odebrałem - wyjaśnił - I nie przerywaj mi, więc potem pojedziemy razem na trening a jeszcze później jedziesz do mnie bo Blair będzie czekała na nas z obiadkiem. Chciała przyjechać rano ale coś jej wypadło - wyrecytował zadowolony z siebie.
-Karim jesteś bardzo kochany wiesz? Ale ja nie mogę cię tak wykorzystywać. Koniec z tym! Muszę sobie z tym poradzić sama. - w jej oczach zalśniły łzy.
-Póki masz mnie z niczym nie musisz sobie radzić sama - przewrócił oczami i otarł policzki.
-Dziękuję, ale dlaczego to robisz? - wyszeptała. - Przecież już wszyscy mnie olali.
-Jakie wszyscy, Cristano był u ciebie prawie codziennie na zmianę ze mną, nigdy nam nie otworzyłaś. - burknął - Jesteś naszą przyjaciółką.
-Tak masz rację, ale rodzina się całkowicie na mnie wypięła - zaśmiała się gorzko. Usłyszeli dzwonek do drzwi.
-Oo chyba o wilku mowa. - Karim podszedł do drzwi, a chwilę później już przytulał ją Ronaldo.
-Maluszku ty nawet nie wiesz jak ja bardzo się martwiłem, czemu nie otwierałaś? - zapytał z wyrzutem.
-Troszkę mi się pokomplikowało. Nie jesteście źli?
-Na ciebie?? - spytali chórem i wszyscy wybuchli śmiechem.
2 godziny później jechali wspólnie na trening. Dziewczyna ubrała się elegancko bo okazało się, że miał być jeszcze jakiś poczęstunek w klubie na zakończenie sezonu. Po za tym chciała wykorzystać ostatnie chwile, kiedy może jeszcze zakładać szpilki. Z bijącym sercem wysiadła z samochodu i kierowała się razem z chłopakami w kierunku stadionu.
-To jest zły pomysł, ja nie idę. - jęknęła i chciała zawrócić.
-Nigdzie nie idziesz rozumiesz? - krzyknął Karim i obrócił ją z powrotem.
-Nie ma takich szans, oboje chodzicie jak struci, Ramos do nikogo się nie odzywa, ale przynajmniej się pokazuje a z tobą nie było kontaktu 2 tygodnie - warknął Ronaldo.
-Nim to się Pilar zajmie.
-To ty nic nie wiesz? - zdziwił się Cristiano.
-Przecież oni nie są już razem. A ty musisz pomyśleć o sobie i o dziecku...yyy - zawahał się Francuz.
-Dziecku? Caro jesteś w ciąży i nic mi nie powiedziałaś? No dziękuję. - strzelił focha Portugalczyk.
-Cris nie obrażaj się po prostu im mniej osób wie tym lepiej, ale on nie umie trzymać języka za zębami - warknęła w kierunku Karima.
-Dobra nie kłóćmy tak czy inaczej nie możesz zachowywać się tak jak cię wczoraj zastałem. Rozumiesz? Musisz...
-Nie - krzyknęła - ja nic nie muszę. - Wyrwała im się i weszła na teren stadionu, piłkarze tylko popatrzeli na siebie i pokręcili ze zrezygnowaniem głowami.
Prawie wszyscy przywitali Carmen bardzo ciepło, wyjątkiem byli Alvaro i Sergio, jednak ten drugi wpatrywał się w nią smutnym wzrokiem. Chciał do niej podejść, ale wiedział, że wtedy to Arbeloa by go chyba zabił.
Blondynka po zrobieniu kilku zdjęć usiadła na trybunach, zastanawiała się co ma zrobić ze swoim życiem, rozważała możliwość wyjazdu. Zawsze mogła udać się do Londynu, do Torresa lub do Paryża gdzie też miała wielu przyjaciół. Ta pierwsze możliwość jednak odpadała. Hiszpan zaraz wypaplał by wszystko Ramosowi, a ona chciała utrzymać swoją ciążę w tajemnicy. Gdy tak rozmyślała, nawet nie zauważyła, że trening już się skończył. Zeszła z trybun i wzięła głęboki oddech, kątem oka zauważyła Sergio, starała się nie skupiać na nim, widziała jak bardzo męczył się, nie mógł się skupić na żadnym ćwiczeniu.
Wolnym krokiem podążyła do brata idącego wraz z kolegami w kierunku szatni.
-Alvaro możemy porozmawiać? - szepnęła chwytając jego rękę. Piłkarz zatrzymał się i patrząc na dziewczynę wyrwał jej się przyśpieszając kroku. - Alvaro - wrzasnęła na cały stadion ledwo powstrzymując łzy. Zdjęła z nóg swoje szpilki i pobiegła w stronę wyjścia z ośrodka....
Drzwi szatni otworzyły się z hukiem. Wszyscy popatrzyli zdziwieniu w tamtym kierunku. Do środka wparował zły Benzema. Szybkim krokiem podszedł do Alvaro i wykrzyczał:
-Słuchaj. Co ty sobie wyobrażasz? Co Carmen ci zrobiła, że tak ją traktujesz? Rozumiem, żebyś miał żal do Sergio, ale twoja siostra?
-Nie wtrącaj się - burknął odwracając się.
-A właśnie, że moja jeżeli nie chcesz stracić jej, to coś zrób. - powiedział bezsilnie.
-O czym ty mówisz? - odezwał się Ramos, stojący obok francuza.
-Właśnie? - spytał podejrzliwie Arbeloa.
-O czym? No przecież wy oboje nie wiecie o czym ja mówię - zawołał rozzłoszczony - mówię o tym, że ty najpierw zaciągnąłeś do łóżka i omamiłeś, a teraz nawet głupiego sms nie napiszesz jak się czuje - wskazał na Sergio - a potem ty zupełnie ją olałeś. Została sama, rozumiecie, dodatkowo w pierwszym tygodniu dowiedziała się, że Roberto będzie miał dziecko dokładnie za 2 miesiące.- cała szatnia popatrzyła na niego w osłupieniu. - Tak po za tym to przez ten cały czas siedziała w swoim mieszkaniu nie odzywając się do nikogo, zadzwoniła do mnie wieczorem była w strasznym stanie,jeśli czegoś nie zrobicie, to ja nie wiem, jest źle zwłaszcza teraz... - zakończył spokojnie
-Jakie teraz? - spytał Alvaro
-Nic sie ode mnie więcej nie dowiecie. I tak za dużo wam powiedziałem.
Sergio usiadł na ławeczce i potarł twarz.
-Od Ramosa nic nie wymagam, ale ty Arbeloa jesteś jej bratem do cholery.
-Wiem Karim, wiem i bardzo ci dziękuję, że Carmen ma takiego przyjaciela...
Dwie godziny później dziewczyna leżała na swoim łóżku zanosząc się płaczem? I po co był jej ten romans? Straciła wszystko, dodatkowo była w ciąży. Wiedziała również, że Ramos będzie wściekły gdy się dowie. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi, nie chciała otwierać była osłabiona płaczem. Wstała szybko z łóżka biegnąc w stronę łazienki i czując rosnące mdłości.
Alvaro stał za drzwiami już od 15 minut pod apartamentem siostry. Niepokoił się o nią więc nacisnął na klamkę. Niespodziewanie drzwi ustąpiły. Zdenerwowany ruszył w stronę jej pokoju.
-Carmen? Carmen gdzie jesteś?? Carmen! - krzyczał biegając po mieszkaniu. Wchodząc do sypialni zamarł. przy drzwiach leżała blondynka.
-Matko święta, siostrzyczko co się stało? - Podbiegł zrozpaczony. - Carmen wytrzymaj, błagam cię. - krzyczał wybijając numer na pogotowie.
Po 20 minutach byli już w szpitalu, Zadzwonił od razu do Karima, a że był akurat na piwie z chłopakami to miała się zjawić ich spora grupka. Carmen położono na noszach i szybko przewieziono na badania. W szpitalu zjawili się Karim, Pepe, Marcelo, Cristiano i Mesut.
-Alvaro co się stało? - zapytał Karim ciężko dysząc.
-Przyszedłem do niej i.. - usiadł pocierając twarz dłońmi. Nagle na korytarz wbiegł Ramos.
-Co się stało? - przerażony popatrzał na kolegów.
-Co on tu robi? Kto mu powiedział? Moja siostra najprawdopodobniej leży tam przez niego! - wściekł się Alvaro, wstając z krzesła i podchodząc do Sergio.
-Alvaro zostaw go i dokończ co się stało?- Cristiano odciągnął go od Hiszpana.- Karim do niego zadzwonił. - wyszeptał - Ma prawo wiedzieć.
-Gówno a nie ma prawo - warknął w stronę obrońcy. Ramos stał nadal zdenerwowany ale nie odzywał sie bo nie chciał niepotrzebnych kłótni w szpitalu. Chciał się dowiedzieć co z dziewczyną - Nie otwierała drzwi wiec wszedłem do środka i zobaczyłem ją leżącą w sypialni. Była krew. Nie wiem co się stało. Boję się, że chciała sobie coś zrobić. - szepnął.
-Przestań gadać głupoty. - Warknął Karim spoglądając na Cristiano. - Powiedzmy mu. - Portugalczyk zaproponował Karimowi.
-No, nie wiem. - Benzema spoglądał na wszystkich obecnych. Nagle ich rozmowę przerwał lekarz.
-Witam. Kto jest z rodziny Carmen Arbeloi? - jak na zawołanie cała grupa się podniosła z krzeseł a doktor popatrzył na nich zdziwiony.
-Ja jestem jej bratem. - wyszeptał Alvaro
-A jest tu może partner, pacjentki?
-A dlaczego pan pyta?.... Dobra niech pan mówi przy wszystkich. - westchnął brat dziewczyny.
-Dobrze więc, nawet pan nie wie jakie dziewczyna miała szczęście, że zaraz po omdleniu pan się zjawił...
-Omdleniu? - krzyknęli chórem
-Tak... omdleniu, panowie.. Pana siostra jest w 4 tygodniu ciąży, nie wiedzieliście? - wszyscy oprócz Karima i Cristiano pokiwali głowami - No i cóż nie będę ukrywał, że nie jest dobrze. Ciąża jest zagrożona i panna Arbeloa może nie donosić jej do rozwiązania. A teraz przepraszam muszę już iść - lekarz popatrzył na nich ze współczuciem i odszedł.
-Wiedzieliście od samego początku wiedzieliście. Czemu nic Karim nie powiedziałeś, to by sie mogło inaczej potoczyć. - szepnął Alvaro.
-Prosiła mnie, chciała wyjechać. Bała się reakcji Ramosa na ta wiadomość. A Ronaldo dowiedział sie przez przypadek dziś rano.
Wszyscy zerknęli na Sergio. Chłopak stał pod ścianą i wpatrywał się w jeden punkt.
-4 tydzień... miesiąc. To moje dziecko - szepnął i z łzami w oczach spojrzał na kolegów po czym szybko wstał i wyszedł z szpitala.
-Ciekawe tylko jaka będzie reakcja Caro na to wszystko - mruknął Karim
***********************************************************************************
Mamy kolejny jak wam się podoba? Mam nadzieję, że będą opinie.
Trzymajcie się cieplutko do następnego :* ":)
Jejku tylko żeby nie straciła dziecka;/
OdpowiedzUsuńCiekawe co Sergio zrobi heh.
Czekam na kolejny.;*
No i rozdział rewelka.;*
Nie nie nie... ona MUSI urodzić to dziecko!!!
OdpowiedzUsuńA Sergio powinien z nią być, no bo w końcu oni się kochają <3
Czekam na następny i zapraszam do siebie: http://es-todo-sobre-el-amor.blogspot.com/
kolejny świetny rozdział
OdpowiedzUsuńmasz talent
kiedy będzie następny? mam nadzieję że szybciej niż za tydzień bo nie wyrobie czekając tyyle czasu ;)
Widze, ze w koncu sie dowiedzieli.. szkoda, ze w takich okolicznosciach.. ;x
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze bedzie mia to dziecki. I ic sie jej nie stanie, jej ani jej dziecku :)
Na serio opowiadanie robi się coraz bardziej ciekawe i trzyma w napięciu. Wszystko się tak pomieszało. Najbardziej zdziwiło mnie zachowanie Alvaro. Jako brat powinien być bardziej wyrozumiały. W sumie Ramos też nie jest bez winy. Jedna wiadomość na pewno do blondynki nie spowodowałaby kłótni pomiędzy nim a Arbeloą. Na szczęście nad wszystkim czuwał Karim! Z niego na serio jest wspaniały przyjaciel! Takiego to z świeczką szukać. Żeby tylko małemu dziecku nic się nie stało! Czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuńUwielbiam, kocham, ubóstwiam twoje opowiadanie serio. Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka <333 Ona nie może stracić dziecka, a Ramos i Alvaro muszą się ogarnąć !
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział! Wybacz przekleństwo, ale ono najbardziej oddaje moją opinię ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe co Ramos teraz zrobi!! Już się nie mogę doczekać nowego rozdziału ;)
Nominowałam Cię do Liebster Aword :)
Zapraszam i pozdrawiam,
Ruda :)
ps. u mnie nowy rozdział :)
UsuńDziewiąty rozdział na: http://el-amor-jugadors.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuń