wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 3

Gdy Segio zaparkował przed klubem przez dłuższą chwilę siedzieli w ciszy. Dziewczyna była lekko otumaniona zapachem perfum chłopaka. Odchyliła się do tyłu i zabrała z tylniego siedzenia prezent dla bratowej oraz swoją torebkę.
-Dziękuję. - wyszeptała i wysiadając z auta pognała w stronę lokalu, tak szybko na ile tylko pozwalały jej niebotycznie wysokie szpilki.
Zaraz po przekroczeniu progu, podszedł do niej brat z Mesutem i Karimem.
-Maleństwo ślicznie wyglądasz - komplementowali ją gracze Realu.
-Dziękuję - odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się szeroko. - Ale Alvaro tego Ramosa, to ci nie daruję.- warknęła. Zaraz za nią do klubu wszedł Sergio.
-Hmmm. Żyjecie, obrażeń nie widzę, jest super. - zaśmiał się już podpity Karim.
-Benz daruj już sobie - przewrócił oczami Ramos - A ty Alvaro powiedz mi gdzie jest twoja małżonka bo chce jej wręczyć prezent.

Po 2 godzinach wszyscy byli już dość mocno wstawieni. Dziewczyna czując zbyt dużą ilość procentów postanowiła się przewietrzyć. Przeciskając się przez tłum poczuła czyjeś dłonie na swoich biodrach, myśląc że to któryś z jej kolegów odwróciła się z uśmiechem, który szybko jednak znikł z jej twarzy. Na przeciwko dziewczyny stał obcy mężczyzna. Zdjęła jego ręce ze swoich bioder popatrzyła na niego wściekle i szybko chciała wyjść. Nieznajomy jednak nie ustąpił tak szybko i szarpnął dziewczynę za rękę.
- Co? Nie masz ochoty się zabawić? - zaśmiał się szyderczo i wyciągnął ją siłą na zewnątrz prowadząc w stronę ciemnej uliczki. Był pijany ale dużo silniejszy od niej. Nagle spostrzegła że na zewnątrz stoi Ramos.

Z perspektywy Sergio:

Stał przed klubem chcąc złapać oddech. Nie pił dużo ale źle się dziś czuł szczególnie z powodu modelki która nie chciała z nim przyjść na imprezę przyjaciół. Miał już wracać gdy zobaczył Carmen i trzymającego ją mężczyznę. Na początku pomyślał że pewnie za dużo wypiła i facet to po prostu wykorzystuje, ale w tym momencie zobaczył w jej oczach strach i łzy. Nie myśląc wiele podbiegł do nich i chwycił faceta za ramię.
-Ej.. koleś jesteśmy razem, gdzieś się wybierasz z nią?
-Nie bądź taki no, zabawimy się z nią razem. - wybełkotał mężczyzna i przejechał ręka po brzuchu Carmen. Po policzkach dziewczyny popłynęły łzy.
-Nie będziesz się z nią zabawiał. Spadaj szybko albo zawoła ochronę. - Facet zamachnął się chcąc uderzyć Ramosa, ale Sergio zrobił szybki unik i popchnął faceta, tak że tamten się przewrócił.
-Powiedziałem Spierdalaj. - warknął i wziął dziewczynę za rękę. - Chodź odwiozę cię do domu, nie piłem prawie nic tylko szampana.
Dziewczyna wsiadła do jego samochodu bez słowa. Wysłała do brata sms-a że wraca do domu bo źle się czuje. Gdy już byli pod apartamentowcem, wysiedli, a Carmen wyszeptała.
-Czemu to zrobiłeś, czemu mi pomogłeś?
-Możemy się nie lubić, nawet nienawidzić i kłócić na każdym kroku, ale jesteś siostrą mojego kumpla z drużyny i musiałem zareagować. Chociaż przyznaję że na początku pomyślałem że idziesz z nim w ustronne miejsce.- wyznał szczerze piłkarz.
-No dziękuję ci bardzo. Trzeba było mnie nie ratować. - odburknęła tylko.
-Jezu dziewczyno... jadę do domu na razie. - powiedział i otworzył drzwi.
-Sergio... dziękuję.

Weszła do domu, wzięła szybki prysznic i wysłała obiecane zdjęcia pannie Rubio. Umówiła się z nią że jutro odbierze portfolio od jej asystentki i poszła spać odkładają laptop na nocny stolik.


Rano obudziła się w fatalnym nastroju. Nie miała żadnych informacji od swojego chłopaka. Nigdzie nie chciało jej się wychodzić. Niestety, zadzwonił telefon, był to trener jej brata z propozycją sesji piłkarzy.
Dziewczyna obiecała że zjawi się pod koniec treningu i omówią szczegóły. Ubrała się na luzie, nie miała siły na żadne oficjalne stroje. Pogoda dziś już nie była tak piękna. Było lekko zachmurzone.
Weszła na stadion. Po omówieniu wszystkich szczegółów dotyczących sesji piłkarzy, która miała odbyć się na stadionie za 2 dni, podeszła do brata który stał na parkingu wraz z kolegami.
- Carmen czy ty zdajesz sobie sprawę jak bardzo się o ciebie martwiliśmy wczoraj?
-Alvaro no, przecież ci pisałam że źle się czuję. - Carmen przewróciła oczami i spojrzała szybko na Ramosa.
-Ale się nawet z nami nie pożegnałaś - oburzył się Ronaldo.
W tym samych czasie dziewczyna zobaczyła znajome auto wjeżdżające na parking. Caro uśmiechnęła się radośnie. Z auta wyszedł jej chłopak i naręczem czerwonych róż. Młoda Arbeloa zapomniała nawet że była zła na Roberto. Szybko skierowała swoje kroki w kierunku chłopaka i rzuciła mu się na szyje głośno się śmiejąc. Ten okręcił ją dookoła własnej osi i namiętnie pocałował.
-Przepraszam. Naprawdę bardzo cię przepraszam. Nie wiedziałem że to potrwa tak długo.
-Kocham cię i strasznie się cieszę że już jesteś. Jedź do mnie do domu, ja jestem swoim autem więc za chwilkę do ciebie dojadę. - wyszeptała całując delikatnie i nie chętnie się odrywając od Roberto.
Gdy jej chłopak już wyjeżdżał z parkingu, Carmen pognała do piłkarzy przyglądających się tej scenie.
-Dobrze chłopcy zmykam do domu. - uśmiechnęła się radośnie.
-Cóż za wzruszająca scena. - wyszeptał Ramos kierujący się w stroną swojego auta. - Tylko ciekawe gdzie wczoraj był, jak tamten facet wczoraj o mało cie nie zgwałcił - powiedział głośniej spoglądając jej oczy. Stała jak urzeczona wpatrując się w niego aż dotarł do niej sens jego słów i poczerwieniała spoglądając niepewnie na swojego brata.
-Co???? - wrzasnął Alvaro. -  Sergio o czym ty mówisz? Caro?
-Miałam wczoraj małe kłopoty i Ramos ,mi pomógł, ale wiesz co? - zapytała dziewczyna spoglądając na niego prowokująco. - jakbym wiedziała jak mi to będziesz wypominać to następnym razem nie chciałabym żebyś mnie ratował. Nie musisz się wyżywać na mnie że nie ma twojej dziewczyny i nie masz kogo przelecieć. Jutro razem z Roberto przyjdziemy na wasz mecz. Cześć. - pocałowała brata w policzek i pobiegła w stronę swojego auta, skąd ruszyła z piskiem opon.

Gdy dojechała do domu, wszędzie były zapalone świeczki, światło było zgaszone. a droga prowadziła do sypialni. Przy oknie stał chłopak dziewczyny przyglądając jej się uważnie, z uśmiechem.
-Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. - podszedł i zaczął całować szyje Carmen
-Poczekaj - wyszeptała nie chcąc psuć tej idealnej atmosfery  - Chciałabym porozmawiać. Kotku powiedz mi dlaczego tak długo cię nie było? Co takiego się stało?
-Myszko - nie zaprzestał czynności - nie rozmawiajmy teraz o tym. Po prostu nie mogłem wcześniej. Zaraz ci wszystko to wynagrodzę....

Rano dziewczyna obudziła się bardzo wcześnie wtulona w swojego chłopaka. Postanowiła wstać i zrobić śniadanie. Włączyła cicho radio i nagle poczuła dłonie Roberto na swojej talii.
-Dzień dobry panie Duarte. -dziewczyna czule pocałowała chłopaka i odwróciła się aby dokończyć śniadanie.
-Dzień dobry pani Arbeloa, ślicznie pani wygląda w mojej koszuli.
-Dziękuję. Wiem. A teraz siadaj zjemy śniadanie bo o 12 jest mecz i powiedziałam chłopakom że przyjdziemy.
-Dobrze, ale kotku może pojedziemy po meczu na obiad do moich rodziców. Dziś sobota przecież, a i tak się długo z nimi nie wiedziałem - skrzywił się. Roberto nie miał dobrych stosunków ze swoimi rodzicami. W ostatnim czasie jak szli na obiad do jego rodziców to tylko razem.

Umówiła się z bratem że przyjdą do szatni przed meczem. Carmen nie była nauczona że na mecz przychodzi w szpilkach. zawsze miała na sobie klubową koszulkę któregoś z chłopaków. Najczęściej brata. Dziś musiała ubrać się elegancko ze względu na obiad.
Weszła do szatni szeroko się uśmiechając. Wszyscy popatrzyli na nią w zdumieniu.
-Malutka coś ty się tak wystroiła? - spytał Benzema. - Zawsze przychodziłaś w stroju Alvaro, a dziś...
-Dziś mamy obiad u moich rodziców, zaraz po meczu. - odpowiedział szybko Roberto.
-Skarbie, pójdę do toalety, dobrze? A ty zostań z chłopakami, mecz dopiero za 30 minut. Zaraz wracam. Pocałowała chłopaka w policzek i zniknęła za drzwiami. W szatni zapanowała cisza.
-Więc... Roberto chciałbym ci coś tylko powiedzieć. Moja siostra przez ostatni tydzień była zamyślona, zagubiona. Przez ciebie.
-Wiem ja nie chciałem, naprawdę, możemy porozmawiać w cztery oczy? - Obserwując z jakim zaciekawieniem wszyscy na nich spoglądają.
-Nie ma takiej potrzeby, chciałem ci tylko powiedzieć, że wiem że jesteś porządnym facetem, dajesz jej bezpieczeństwo, miłość, ale nie pozwolę żeby przez ciebie cierpiała, nikt z nas nie pozwoli...

Mecz wygrał oczywiście Real Madryt. Obiad u rodziców Roberto przebiegł bez komplikacji. Niestety jej szczęscie nie potrwało długo bo wieczorem chłopak dostał telefon.
-Skarbie musimy porozmawiać.
-Co się stało? - zapytała Carmen krojąc warzywa do sałatki?
-Dzwonił Marco i prosił abym przyjechał jutro do Barcelony na dwa dni. Ale potem obiecuję że spędzimy cały tydzień razem. Przepraszam.- Dodał widząc jej wściekłą minę.
-Wiesz co lepiej będzie jak pojedziesz na noc do siebie. - starała się hamować łzy.
-Proszę cię nie gniewaj się to tylko 2 dni. - Podszedł i pocałował ją delikatnie. - Obiecuję tylko 2 dni...

***********************************************************************************

Jest kolejny rozdział, mam nadzieje że się podoba. Od następnego odcinka zacznie się rozkręcać akcja z Sergio i Carmen :)

Trzymajcie się cieplutko :)

Mam nadzieję, że podoba wam sie ten blog :) Komentujcie, to dla mnie bardzo ważne :)

18 komentarzy:

  1. Ale świetny rozdział. Impreza - to jest to ;p Roberto mnie wkurza, ale pociesza mnie fakt, że w następnym odcinku zacznie się rozkręcać ta akcja z Carmen i Sergio. Dlatego mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSKO <3
    Roberto niech nie wraca z tej Barcelony :p
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten Roberto coś kombinuje i to 'coś' wcale mi się nie podoba. No ale intrygująca jest relacja Sergio - Carmen :P
    Świetny rozdział, proszę o informowanie mnie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sergio ♥ :)
    Świetny rozdział, czekam na kolejne ! :))
    No i zapraszam do mnie ;) http://dreeaaamss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. właśnie nadrobiłam całość więc wypowiem się bardziej globalnie.
    mam jakieś dziwne przeczucie, że związek z Roberto nie potrwa długo. rozumiem, że taką ma pracę, ale te jego ciągłe wyjazdy wcale nie wnoszą nic dobrego, tylko rani Carmen swoją ciągłą nieobecnością.
    relacje łączące główną bohaterkę i Sergio wydają sie dosyć trudne.. i skomplikowane, ale wierzę że w końcu nawiąże się po między nimi nić porozumienia a ciągłe kłótnie i pyskówki się skończą, pójdą w zapomnienie.
    btw. wujcio Karim.. hahha. to mnie rozbroiło. czemu tak mało Özil się udziela? :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdzial niech ona rzuci tego swojego chlopaka,bardziej pasuje do Sergio,czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  7. Roberto jak ja nie cierpię tego imienia. Pasuje do obślizgłego kłamcy i wydaje mi się, że ten typ taki właśnie jest. Sergiowi się podoba nasza bohaterka i dlatego jest taki złośliwy i w sumie vice versa.

    A teraz moja kolej : http://pigmaalion.blogspot.com/ Dwójka na Pigmalionie :) Zapraszam, Serżjo czeka! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo interesujący rozdział. na serio szkoda mi Carmen. najpierw jakiś gościu chce się z nią zabawić, ale na szczęście Ramos ratują ją, a teraz jej ukochany facet nie ma dla niej czasu! ciągle gdzieś wyjeżdża zamiast skupić się na dziewczynie. a postać Karima mnie urzekła! mam nadzieję, że częściej będzie się udzielał. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Benzemę pod każdą postacią i w każdym opowiadaniu! A wstawionego Karima to już wgl ;)
    Ramos niczym rycerz na białym koniu ;) uwielbiam go, zwłaszcza, gdy jest takim prawdziwym facetem.
    http://pilkarski-swiat-vingi.blogspot.com/ -> zapraszam na coś zupełnie innego! Jeśli chciałabyś napisać coś do poniedziałkowego freestyle'a to daj znać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ubóstwiam Karima.. Carmen i Ramos - to jest to!
    Tnm, Kibice Realu, przyjmijcie uściski ode mnie. Godnie przegraliście, jak i my. Ale wiadomo, że i Real i Barcelona będą walczyły do końca.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dokładnie i to się nie zmieni, tak jak to, że trzeba wierzyć w Wielkie Gran Derbi ;) ;* Hala Madrid. Mam nadzieję że nikogo nie urażę, BVB zagrało świetnie. Ale moje serce na zawsze przy Realu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać następnego ;)
    A ten rozdział jest przecudowny! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. nowy na breakthrouugh.blogspot.com - zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. serdecznie zapraszam na nowy blog o Xavim: http://diary-of-lonely-girl.blogspot.com/ ! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział. Kiedy nastepny? :)

    OdpowiedzUsuń
  16. serdecznie zapraszam na nowości ;>
    deutsch-herz.blogspot.com
    numero-uno-huh.blogspot.com
    te-quiero-para-siempre.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Ramos jaki rrrrycerz w lśniącej zbroi, no, no. Bardzo fajny rozdział :)
    http://bluecuracaao.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak na razie jestem po trzech rozdziałach i naprawdę mi się tu podoba :) Stworzyłaś fajnych bohaterów, Carmen wydaje się być równą babką, a jej kłótnie z Ramosem - epickie ;D
    Rozdział numer dwa i początek trzeciego był najlepszym, ponieważ w końcu główni bohaterowie odnaleźli w sobie trochę pokory i przeprowadzili normalną rozmowę, no, a rycerskość Ramosa <3
    Miałam zrobić sobie przerwę w czytaniu, ale chyba zacznę już czwarty rozdział :D

    Buziole :D

    OdpowiedzUsuń