Obudziła się bardzo wcześnie, nie mogła spać całą noc. Kolejny poranek należący do tych gorszych. Pokłóciła się wczoraj z Roberto. Chłopak opuścił jej mieszkanie, a ona przepłakała prawie całą noc. Nie rozumiała jak może ją tak cały czas zostawiać. Potrzebowała go, potrzebowała jego czułości i bliskości. Miała już pomału dość takiego związku, ale kochała go i wiedziała że on ją też kocha mimo ciągłych wyjazdów. Powiedział, jej że tylko dwa dni. Dla niego to tylko, dla niej to aż.
Wstała i udała się do łazienki. Gdy popatrzyła w lustro przeraziła się. Zapuchnięte, czerwone oczy, potargane włosy.
-Jeśli tak ma wyglądać miłość to ja podziękuję. - wyszeptała do siebie wchodząc pod prysznic.
Zjadła jakieś małe śniadanie, żeby nie zasłabnąć na stadionie. Czekała ją dzisiaj sesja z piłkarzami. Mimo wszystko cieszyła się że oderwie się od rzeczywistości. Jej asystentka miała już czekać na nią na stadionie. Gdy spojrzała na zegarek przeraziła się powinna już wychodzić a była nawet nie ubrana. szybko zarzuciła na siebie wygodne ciuchy, bo miała być dzisiaj cały dzień na nogach i wyszła z domu.
Na murawę dosłownie wbiegła. na szczęście jej asystentka już wszystko przygotowała.
-Strasznie przepraszam za spóźnienie, ale zaspałam.
-Nie ma problemu dopiero skończyłam wszystko ustawiać. Możecie zaczynać. - uśmiechnęła się Maria,jej asystentka.
- Dobra chłopcy najpierw zrobimy grupowe sesje a potem kilka indywidualnych.
Ustawili się po kilka osób a potem razem. Dziś prezentowali koszulki na nowy sezon. Upał doskwierał niemiłosiernie. Dziewczyna żałowała, że nie ubrała czegoś lżejszego.
- Ok. macie 20 minut przerwy zmienimy ustawienie.
Carmen usiadła na chwilę na murawie i wystawiła twarz do słońca.
- Co jest młoda? Nie wyspana jesteś ciężka noc? - obok mnie usiadł Mesut z Benzemą. Frencuz charakterystycznie poruszył brwiami.
- Taa.. Ciężka.. Roberto wyjechał do Barcelony.. dzisiaj. Pokłóciliśmy się wieczorem i powiedziałam, że ma wyjść. Wyszedł! Podobno wraca jutro ale nie wiem czy mam mu wierzyć.
- Maluszku nie martw się, ułoży się. - Karim przytulił dziewczynę.
- Dobra wracamy do pracy, teraz sesje indywidualne...
Sesje indywidualne przebiegały bardzo dobrze. Ostatni miał być Ramos. Carmen i tak nie była dziś w nastroju, ale musiała dokończyć.
- Ustaw się. Yhy.. dobrze, uśmiechnij się trochę, a nie wyglądasz jak... - nie dokończyła bo Ramos jej przerwał.
- Wiecznie ci coś nie pasuje.
- Mi nie pasuje? To jest sesja i każdy może się dostosować, ale ty nie możesz oczywiście.
- Ja nie mogę? Nie moja wina że jaśnie pannie Arbeloa wieczór się nie udał, ma zły humorek i sama szukasz zaczepki.
- Nie twój zakichany interes rozumiesz? Ja ci do łóżka nie zaglądam, nie interesuje mnie jak sobie układasz z Rubio. - krzyknęła Carmen.
- Ja się przynajmniej nie wyżywam na wszystkich dookoła że coś mi sie nie układa, ale cóż charakter, Nie dziwię się temu frajerowi że ucieka, tylko zastanawiam się jak on tak długo z tobą wytrzymał.. Widać że nie jesteś prawdziwą siostrą Alvaro on ma klasę a ty.... - wypalił, ale zaraz zamilkł bo ręka dziewczyny odbiła się na jego policzku. Wszyscy popatrzyli na niego. Oczy dziewczyny wypełniły się łzami.
-Ja.. Carmen.. ja.. - zaczął się jąkać.
-Nienawidzę cię, tak bardzo cię nienawidzę. - krzyknęła i wybiegła ze stadionu. Brat dziewczyny podszedł do Ramosa i uderzył go w twarz.
-Cholera, czy do ciebie nic nie dotarło. - wrzasnął na całe gardło i podążył za siostrą
Carmen szła ulicami Madrytu płacząc. Nigdy nie czuła kompleksów ze względu na to że jest adoptowana, ale słowa Sergio ją cholernie zabolały. Doszły do tego wszystkiego wydarzenia z wieczora. Czuła się tak strasznie źle. nie miała na nic siły. Chciała się gdzieś schować i nigdy nie wychodzić. Starała się dodzwonić do swojego narzeczonego, ale on oczywiście nie odbierał. Rozpłakała sie jeszcze bardziej Postanowiła iść do domu i zapomnieć... zapomnieć o Ramosie, o Roberto o facetach i kłopotach.
Weszła do domu i zaczęła pić wino które sobie kupiła. Gdy była w połowie butelki Nagle rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć a za drzwiami zobaczyła Sergio.
- Co tu robisz? - zapytała już lekko wstawiona. - Przyszedłeś mi powiedzieć jaka to jestem chamska i wredna? dawaj no co ci szkodzi już dokop mi - krzyknęła i lekko się zachwiała.
- Caro przepraszam cię nie chciałem cię tak wkurzyć po prostu, sam jestem dziś zdenerwowany.
-Tak? Już skończyłeś? To teraz proszę cię wyjdź - powiedziała z widocznymi łzami w oczach.
Chłopak zastawił ją samą, udała sie prosto do salonu gdzie dokończyła swoje wino i rozpoczęła 2. Ponownie dzwonek zadzwonił. Przytoczyła się do drzwi i krzyknęła otwierając.
-Mówiłam że masz się wynosić... - umilkła bo nie był to Ramos ale jej bratowa carlota i dziewczyna CR Irina.
-Carmen, tak mi przykro w ogóle się tym nie przejmuj. - powiedziała Shayk i przytuliła dziewczynę
-O matko kochanie ile ty wypiłaś? - chwyciła się za głowę jej szwagierka.
-Nie dużo, tak tyci tyci - zaśmiała się głośno Carmen.
-Iri kładź ją do łóżka a ja tu ogarnę..
W tym samym czasie u Sergio
Wszedł do domu i zastała go przerażająca cisza. Pilar znowu miała jakiś pokaz. Znowu siedział sam w wielkim domu. Wszedł do kuchni i otworzył sobie piwo. Cholernie żałował tego co powiedział dziś Carmen. Przesadził i to ostro. dziewczyna go bardzo denerwowała, ale miał prawa jej mówić tego co powiedział. jeszcze jak zobaczył ja taka załamaną i pijaną. Wiedział że to jego wina. Westchnął głęboko i poszedł pod prysznic. Próbując chodź trochę oczyścić się z wyrzutów sumienia.
Carmen obudziła się z potworny bólem głowy. Pamiętała tylko wizytę Ramosa oraz jak przez mgłę odwiedziny bratowej i Iri. Na stoliczku nocnym stały tabletki na ból głowy i butelka wody, zażyła medykamenty i udała się na dół. W kuchni na lodówce zauważyła kartkę.
" Kacyk pewnie męczy ale nie martw się, przejdzie. Wpadnij do nas na obiad, Alvaro cię weźmie po drodze z treningu. Alba dawno cioci nie widziała. Kochamy cię :*"
Iri&Carlota
Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie. Wzięła szybki prysznic i ubrała się wyszła z mieszkania zmierzając w stronę studia fotograficznego.
Po kilku godzinach była już po sesjach. Dziewczyna postanowiła udać się do brata, aby zabrać się z nim do na umówiony obiad. Podeszła pod stadion i stanęła obok auta brata. Nie miała dziś ochoty wchodzić do środka i zmierzyć się z Ramosem. Ku jej nieszczęściu wyszedł pierwszy i gdy tylko ją zauważył podszedł.
-Caro chciałem cie przeprosić. Byłem wkurzony, ale nie powinienem tego mówić.
-Przepraszałeś wczoraj, naprawdę doceniam to, nie martw się nie uraziłeś mnie aż tak bardzo.
-Ok. to zjeżdżam. Narazie.
-Cześć - mruknęła patrząc na Ramosa. Dziewczyna popatrzyła za odchodzącym chłopakiem i delikatnie się uśmiechnęła.
**********************************************************************************
Przepraszam dziś troszkę krócej ale to są rozdziały przejściowe. Akcja zacznie się toczyć od kolejnego odcinka. Stwierdziłam, że usze dodać jeszcze jeden rozdział przed następnym bo za szybko to wszystko by sie toczyło :) Mam nadzieje że wam sie podoba. Komentujcie.
Informujcie mnie o kolejnych rozdziałach na waszych blogach. :)
Trzymajcie się cieplutko :***
świetny rozdział
OdpowiedzUsuńooo, no jak dla mnie to Ramos mocno przesadził z tą swoją gatką a do tego ta sytuacja z Roberto.. Carmem nie ma łatwo. dobrze że Serio się opamiętał i przeprosił, chociaż tyle. ;)
OdpowiedzUsuńOj Sergio, Sergio.. Przesadził i to mocno.
OdpowiedzUsuńPisałam już, że Karim jest przezajebisty? ;)
Szkoda mi Carmen. Cały ten Ramos, a do tego sprawa z Roberto..
Ogólnie rozdział jest prześwietny! ;)
A dziś i jutro wierzymy w nasze drużyny.
Oczywiście,że wierzymy :) :*
UsuńSergio mógłby czasem pomyśleć nad tym co mówi bo to nie było miłe. Stanowczo przesadził, dobrze, że zrozumiał swój błąd i przeprosił.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
jak zwykle swietny rodział. Biedna Carmen :c mam ochote ją przytulić i pocieszyć serio :D a tak poza tym to coś wyczuwam między Carmen a Ramosem :) nie chemie bo niby sie nie lubia,ale coś ich do siebie ciagnie :D czekam na następny rozdział i czekam czym mnie zaskoczysz! trzymaj sie również :*
OdpowiedzUsuńzakochana-w-lewym-bez-pamieci.blogspot.com
podoba mi się ten rozdział! Sergio zachował się na serio tragicznie! rozumiem, że nie przepada za Carmen, ale mógłby się powstrzymać od wypominania jej bolesnych faktów. ale przynajmniej ją przeprosił! czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńnowy rozdział na : http://be-close.blogspot.com/ oraz http://efekt-motyla.blogspot.com/ ! serdecznie zapraszam! :D
Usuńfantastyczne ! piszesz cudownie ! świetne opwiadanie !
OdpowiedzUsuńzapraszam http://lewy-go-away.blogspot.com/
Świetne. Zapraszam do mnie na just-tonight-i-would-fight.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRamos, chłopie ogarnij się! Zastanawiam się, jak długo Carmen wytrzyma z tym Roberto. Ten gościu mnie porządnie irytuje. Zobaczymy, co tam wymyślisz. Czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weeny ;*
Rozdział 4 na http://dreeaaamss.blogspot.com/ :) Zapraszam i liczę na opinie :)
OdpowiedzUsuńnowe rozdziały na: http://be-close.blogspot.com/ oraz http://efekt-motyla.blogspot.com/ ! serdecznie zapraszam ! :D
OdpowiedzUsuńO piszesz kolejnego bloga cudownie , zaraz czytam od początku tym bardziej , że jest z Ramosem ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://two-love-one-life.blogspot.com/
Nie wierzę, jaki cham :|
OdpowiedzUsuńCarmen za szybko mu wybaczyła... Och, no oczywiście lecę z piąteczką