-Dzięki chłopaki, nie wiem jakbym sobie bez was poradziła. - Dziewczyna uśmiechnęła się do Cristiano i Karima z wdzięcznością. Jej chłopak tak się upił podczas zabawy w klubie, że dałaby rady go podnieść.
-Nie ma problemu, jakby się coś działo to dzwoń. Dobrej nocy. - pocałowali ją w policzek i Carmen zamknęła za nimi drzwi. Oparła się o framugę drzwi w sypialni i cicho westchnęła. Ruszyła do łazienki aby wziąć prysznic, popatrzyła do lustra i stała tak chwilę wpatrując się.
Podjęła decyzję. Pojedzie na spotkanie z Sergio. Poprawiła makijaż, wzięła torebkę, żakiet i wyszła z mieszkania, wcześniej zostawiając kartkę Roberto, gdyby się obudził przed jej przyjściem.
W hotelu była 20 minut później, podeszła do recepcji aby zapytać o numer pokoju w którym obecnie przebywa Hiszpan. Dziewczyna widocznie wcześniej poinformowana, o możliwości jej przybycia, z uśmiechem tylko odpowiedziała że Sergio jest w pokoju 220. Carmen, wsiadła do winy i po chwili była już w przed pokojem, wziąwszy wcześniej głęboki oddech zapukała.
-Cieszę się że jednak przyszłaś. - wpuścił dziewczynie do pokoju i podał kieliszek szampana.
-Sergio jestem samochodem, co się stało, że chciałeś mnie widzieć? - spytała, patrząc przez okno. na bawiący się nocą Madryt. Wiedziała jaka jest odpowiedź, ale chciała to usłyszeć.
-Carmen przecież wiesz. - Podszedł kładąc dłonie na biodrach dziewczyny. - Jak udało ci się przyjść? Przecież jest Roberto. - zapytał delikatnie całując szyje dziewczyny.
-Tak.. jest.. - dziewczyna z ledwością już mówiła czując wzrastające pożądanie - Pijany, śpi. - zaśmiała się gorzko. - Sergio nie możemy. Znowu chcesz zdradzić Pilar? Znowu chcesz żebym ja zdradziła Roberto? - zapytała delikatnie go odpychając i wpatrując się w jego oczy.
-Carmen, Pilar to Pilar przyjechała do niej przyjaciółka, która dodatkowo na mnie leci, zmyłem się. - musnął jej usta. - Widzisz oboje zostaliśmy olani, a przecież trzeba sobie jakoś ten wieczór umilić.
-Co masz na myśli?
-Caro, jest nam dobrze w łóżku, tylko seks, czysty układ co ty na to? Nikt się o niczym nie dowie - wyszeptał do jej ucha. Przez ciało dziewczyny przeszedł dreszcz. Wpatrując się w niego, musnęła jego usta zdejmując marynarkę, nie zdawała sobie sprawy na jaki układ się zgadza, liczyła się tylko ta chwila i to że będzie mogła spędzać z nim czas, jakże ile spędzony czas. Rozbierali się powoli kierując w stronę łóżka, oboje opadli na nie oddając się sobie.
Rano dziewczyna nie czuła już tych samych wyrzutów co wcześniej, owszem nie zmieniło się to że czuła się jak suka, ale nie miała zamiaru opierać się piłkarzowi. Zorientowała się, że chłopak już nie śpi i się jej przypatruję.
-Sergio co my wyprawiamy, w co my się ładujemy? - zapytała zakrywając twarz rękoma i opadając na swoją poduszkę. - Wiesz na co się decydujemy? To nie jest jedna zdrada przypadkowo po alkoholu, ale romans.
-W każdej chwili możemy to przerwać - powiedział i przytulił ją do siebie. - tylko układ, pamiętaj, przecież nie będziemy brać ślubu. Powiedz słowo i kończymy zabawę. - szepnął patrząc badawczo na dziewczynę.
Ta tylko pocałowała go w odpowiedzi.
-Chcę tego, ale to się nie może wydać.
-Nie może. - Pocałował ją ponownie, odgarniając blond kosmyk, który spadł na jej buzię. Delikatnie odsunął cienką narzutkę i rozpoczął wędrówkę ustami po ciele dziewczyny. Po chwili przejęła inicjatywę i usiadła okrakiem na chłopaku. Oboje byli nadzy. Poczuła go w sobie i krzyknęła głośno. Sergio nie zwracał uwagi na dzwoniący telefon, liczyła się tylko Carmen. Opadli na poduszki zmęczeni wpatrując się w siebie nawzajem.
-Nie możemy się spotykać u mnie ani u ciebie zbyt często, prasa by się zorientowała.
-Wiem. Zostają hotele, dobrze że Pilar i Roberto często wyjeżdżają.
-Tak, teraz też widzę w tym pewne plusy - zachichotała.
Telefony się rozdzwoniły.
-Fuck, Pilar. - warknął Ramos
-Roberto. Ciekawe co mu powiem. Napisałam, że idę się przejść. - sarknęła
-No to wrócisz i powiesz, że spacer się przedłużył, pocałował ją w odsłonięty kawałek kręgosłupa.
-Tak i wracam we wczorajszych ciuchach?- zaśmiała się - Dobra, prysznic, do domu i praca.
-Tak prysznic. - wziął ja na ręce i zaniósł do łazienki. Z pomieszczenia dochodziły już tylko śmiechy obojga.
Po kilkunastu minutach, gdy wychodziła z pokoju tylko odwróciła się i szepnęła w stronę Ramosa.
-Wiesz nigdy bym nie pomyślała, że moim kochankiem, będzie mój były wróg. Musnęła jego usta i ruszyła w stronę swojego samochodu.
Po wejściu do mieszkania od razu dopadł do niej Roberto.
-Gdzie ty byłaś? Wiesz jak się martwiłem? - krzyknął
-Napisałam, na spacerze, a potem spałam u Karima. - skłamała nie patrząc na niego, wiedziała że źle robi, ale czuła że musi w końcu zadbać o siebie, a nie ciągle martwić się innymi, w tym Roberto, który wiecznie ją zostawia bo taką ma pracę.
-Skarbie przepraszam, za wczoraj, nie chciałem wypić aż tyle, proszę cię nie gniewaj się.- pocałował ją.
-Nie gniewam się, ale przepraszam cię muszę już zmykać do pracy, mam dzisiaj bardzo ważną sesję. Odbijemy to sobie jak wrócę.- Carmen udała się do łazienki. Po jej policzkach spływały łzy, czuła się jak dziwka, miała przecież chłopaka.
Po skończonej toalecie porannej ubrała się i pożegnawszy z Roberto wyszła z mieszkania.
Po drodze zadzwonił jej telefon:
-Halo?
-Cześć siostrzyczko, wpadniesz dziś po treningu idziemy z chłopakami na obiad.
-Hmm.. A nie wydaje ci się że coś za często ostatnio jestem u was?
-Jak to za często, przecież jakby nie było jesteś naszym fotografem, powinnaś być na każdym treningu i robić nam sweet focie. - oburzył się Alvaro
-Dobra już dobra, wpadnę to pójdziemy na ten obiad, ale teraz muszę już kończyć bo wchodzę do studia. Pa.
-Boże, Maria te modeleczki mnie kiedyś wykończą. - jęknęła młoda Arbeloa, opadając na fotel. - Mam dość. Nigdy nic im nie pasuje.
-Mi tego nie musisz mówić też mam już tego dość - skrzywiła sie jej asystentka. - Ale ty przecież znasz dużo modelek. Może ci coś poradzą? Jak radzić sobie z rozkapryszonymi gwiazdkami.
-Ojj.. jak każda byłaby tak świetna jak Iri albo Blair to nasza praca byłaby bajką, ale niestety. Jadę do brata, a tak mi się dziś nie chce! Podwieźć cię gdzieś?
-Nie, dziękuję i miłej zabawy.
Sergio nie mógł się skupić na treningu, przepuszczał wszystkie piłki między nogami, nie potrafił dobrze bronić.Na szczęście dla niego trening nie trwał już długo i po chwili mogli rozejść się do szatni.
-Sergio jedziesz z nami na obiad czy Pilar ci coś upichci? - zaśmiali się kumple.
-Naprawdę zabawne,- skrzywił się - jadę z wami.
-Mam tylko nadzieję, że nie zagryziecie się z Caro? Bo ona też będzie na tym obiedzie. - zapytał Alvaro
-Spoko, dogadaliśmy się, że zakopujemy topór wojenny. Taki nasz mały układ. - powiedział cicho.
Dziewczyna na nogach przyszła pod restaurację wyznaczoną przez brata. Gdy weszła do środka, przy stoliku w kącie sali siedzieli już Alvaro, Cristiano, Karm, Pepe, Mesut i... Sergio. Wzięła głęboki oddech, aby tylko się niczym nie wydać.
-Hej. Przepraszam za spóźnienie. Jak trening?
-Męczący. - skrzywił się jej brat. - Słyszałem o waszym układzie. - zaśmiał się Alvaro
-Co? jakim układzie - przerażona spojrzała na piłkarza.
-No tym, że zakopujemy topór wojenny - odpowiedział spokojnie Ramos wpatrując się w blondynkę. Dziewczyna odetchnęła cicho.
Usiadła przy stoliku i zaczęli rozmawiać. Co chwilę posyłając sobie z Sergio ukradkowe spojrzenia. Nagle dziewczyna poczuła, że wibruje jej telefon. Popatrzyła na wyświetlacz w zdumieniu. Sms był od Sergio.
SERGIO: O 18 u mnie? Pilar wyjechała i wraca dopiero za 2 dni :)
CARMEN: Bawi mnie ta sytuacja, siedzimy razem przy stoliku, a musimy pisać sms - y żeby się umówić. Ok. może być 18, ale nie mogę zostać na noc bo Roberto może zacząć coś podejrzewać.
SERGIO: Dobrze, będę czekał.
-Carmen, Sergio czy nasze towarzystwo jest aż tak bardzo nudne, że piszecie sms-y? - zapytał, udając wzburzenie Ozil.
-Zostaw ich w spokoju pewnie umawiają się na wieczór - zaśmiał się Karim.
-COO??? - Krzyknęli jednocześnie. Caro popatrzyła ze strachem w oczach na Ramosa
-Jezuu... no w sensie, że ty z Roberto a Sergio z Pilar. Przecież nie mówiłem o waszej dwójce. - zaśmiał się Benzema, ale jednocześnie popatrzył bardzo dziwnie na dziewczynę.
-No.. Tak.. Ja już muszę lecieć bo Pilar mnie dziś do jakiejś swojej przyjaciółki ciągnie. Na razie - piłkarz pożegnał się i wyszedł z restauracji.
Dziewczyna posiedziała jeszcze godzinę i również postanowiła opuścić towarzystwo. Wróciła zmęczona do domu. Wchodząc, usłyszała podniesiony głos swojego chłopaka rozmawiającego przez telefon.
-Nie.. przecież powiedziałem ci, że nie dam rady w ten weekend. Muszę posiedzieć trochę z Carmen... - Chłopak widząc stojącą dziewczynę od razu zakończył rozmowę.
-Cześć kotku jesteś już? Jak było w pracy?
-Nie czuj się zobowiązany. Jedź gdzie chcesz. Wynoś się z mojego życia. - wyszeptała chłodno i zniknęła za drzwiami sypialni. Zegar wskazał godzinę 17. Otarła mokre policzki i postanowiła przygotować się do spotkania z Sergio.
-Carmelku to nie tak... - do pokoju wpadł Roberto. To mój agent. Nie cieszysz się odwołałem próby w weekend bo mam dla ciebie niespodziankę. Weekend we dwoje co ty na to z dala od Madrytu, od tego wszystkiego... - podszedł i przytulił mocno dziewczynę.
-Roberto mam dość tego, wiesz jak bardzo czuje się samotna? - wyrwała się z objęć chłopaka.
-Zmieniłaś się. Kiedyś oddałabyś wszystko żeby spędzić, ze mną weekend sam na sam.. Tylko my... Plaża.. bądź sypialnia. Pamiętasz? - pocałował ją w szyję i schodził niżej na dekolt. Dziewczyna przymknęła oczy.
-Roberto, przepraszam cie ale mam teraz bardzo ważne spotkanie, możemy dokończyć tą rozmowę wieczorem?
-Dobrze będę czekał. Ostatnio to normalne. Cały czas jesteś w pracy nawet wieczorem.
-Masz mi to za złe? Zostawiasz mnie na całe dni a czasem nawet tygodnie i masz do mnie pretensje?? - zapytała z niedowierzaniem. Muzyk wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami...
***********************************************************************************
Jest kolejny odcinek. TAK mamy romans.. Lubie to opowiadanie, mam nadzieję, że wam też siię podoba.
Piszcie komentarze z opiniami.
Trzymajcie się cieplutko i do następnego :**
sobota, 25 maja 2013
sobota, 18 maja 2013
Rozdział 6
Rano gdy pierwsze promyki słońca wpadły do sypialni piłkarza, Carmen niechętnie otworzyła oczy i rozejrzała się. Uświadomiła sobie, że nie jest u siebie w mieszkaniu. Koło niej spał Sergio. Przypomniały jej się wszystkie wydarzenia z nocy. Nie mogła sobie wyobrazić, że tak bardzo się nie lubili na co dzień, a seks z nim był wręcz niesamowity. Wstała z łóżka i nałożyła na siebie koszulę chłopaka. Postanowiła nie wychodzić i poczekać aż piłkarz się obudzi i wtedy spokojnie porozmawiają. Wyszła na balkon i spojrzała na wschodzące słońce. W jej oczach mimowolnie zakręciły się łzy. Nigdy wcześniej nie zdradziła Roberto. Miała potworne wyrzuty sumienia i bała się że nie będzie mogła mu spojrzeć w twarz, ale... nie żałowała. Zwłaszcza po tym jakiej rozkoszy doświadczyła tej nocy. Czuła że coś się wypaliło między nią a jej chłopakiem, lecz nie chciała kończyć tego. Może ta więź nie była już tak silna, ale mimo wszystko kochała go. Westchnęła i odwróciła się z zamiarem powrotu do pokoju. Podniosła głowę i przestraszyła się. O framugę oparty stał Ramos, w samych bokserkach. Carmen popatrzyła na niego i delikatnie się uśmiechnęła.
Boże jakie on ma ciało - pomyślała.
- Płakałaś? - zapytał
- Nie ja... tylko... - pokręciła głową i z powrotem obserwowała wschodzące słońce. - Nigdy nie zdradziłam Roberto. Nigdy. I mimo że czuję się jak ostatnia szmata to.. - zagryzła wargi i nie dokończyła
- To nie żałujesz. Ja też nie. - dokończył piłkarz. - Możesz mi wierzyć lub nie, ale też nie zdradziłem nigdy Pilar. Mimo tego jaka jest, to kocham ją. - westchnął - Słuchaj nie znosiliśmy się, ale podobało mi się. Nie mówmy nikomu, nie chcę niczego psuć, po za tym Alvaro, Benzema i inni by mnie chyba zabili. - zaśmiał się.
- Masz rację to był błąd i nie powinniśmy nic zmieniać. - przytaknęła. - Dobrze to ja już się będę zbierać.
- Zaczekaj zjemy śniadanie. Ahha - powiedział podchodząc do dziewczyny. - Cholernie seksownie wyglądasz w mojej koszuli.
- Dziękuję. A ty cholernie seksownie wyglądasz w samych bokserkach. - zachichotała Carmen i weszła do środka.
Podczas śniadania mało ze sobą rozmawiali. Dziewczyna bardzo źle się czuła tym że zdradziła Roberto. Delektowali się spokojem i rozmyślali nad spędzona wspólnie nocą.
- Nie wydaje ci się to dziwne? Jeszcze wczoraj najchętniej wyzwałbyś mnie od najgorszych a ja ciebie zakrzyczała i możliwe, że pobiła, a dziś rozmawiamy jak para przyjaciół? - wyszeptała patrząc na chłopaka
- Bo my wcale nie mamy tak różnych charakterów jak ci się wydaje. Jesteśmy do siebie bardzo podobni i to nas w sobie tak pociąga. - wyszeptał przejeżdżając palcem po ramieniu dziewczyny. - Wiesz... jako para byśmy się nie sprawdzili..
Przerwał im dzwoniący telefon dziewczyny.
- Co się stało braciszku?
- Caro pamiętasz o dzisiejszym obiedzie?
- Tak pamiętam, wpadnę do was po treningu i pojedziemy razem dobrze?
- Jasne. Kocham cie pa :)
- Dobra zmykam do domu, dziękuję ci że podzielasz moje zdanie dotyczące tego że powinniśmy zapomnieć o tej nocy, było miło, nawet bardzo miło, ale czas wrócić do rzeczywistości. Do zobaczenia.
- Masz przecież rację - chłopak wzruszył ramionami - do zobaczenia.
Carmen wyszła z jego bloku i szybko przeszła przez park, nie chcąc aby ktoś ją zobaczył tak rano i to jeszcze w wieczorowej sukni.
Gdy weszła do siebie do mieszkania, od razu udała się pod prysznic, chciała zapomnieć o minionych wydarzeniach, ale nie mogła, jego zapach cały czas do niej powracał. Wysuszyła włosy i ubrała się
Pozbierała potrzebne rzeczy i ruszyła do pracy. Nie potrafiła się skupić. Wszystko leciało jej z rąk. Gdy po raz enty upuściłaby aparat, Maria kazała jej jechać do domu, bo jeszcze szkód narobi.
Carmen długo się nie zastanawiając pojechała do brata na trening. Dojechała na miejsce i weszła na teren budynku, usiadła na trybunach, aby nie przeszkadzać i parzyła na ćwiczących chłopaków, jej wzrok mimowolnie, uciekał na Ramosa. Chłopak był zamyślony i jakby nie obecny. Nagle ich spojrzenia się spotkały i wpatrywali się w siebie mimo dużej odległości. Odwróciła głowę chcąc odgonić niepotrzebne myśli.
-Cześć Maluch.
-Cześć Benz - cmoknęła w policzek chłopaka.- Co słychać? Jak po balu?
-Dobrze, ale mnie nogi bolą, od tych tańców, co najmniej jakbym przebiegł 3 mecze pod rząd. - zaśmiali się oboje.
-A ty jak tam dotarłaś bezpiecznie do domu? Podobno wracałaś taksówką z Sergio.
-Noo.. Tak bo przecież nie daleko mieszkamy od siebie.
-No tak, w sumię to masz rację. - piłkarz wzruszył ramionami. Carmen było nie zwykle ciężko, okłamywać Karima, był jej przyjacielem i nigdy go nie okłamała, ale co mogła zrobić? Przecież nie przyzna się, że zdradziła swojego chłopaka ze swoim dotychczasowym wrogiem.
-Arbeloa rusz swoje szanowne cztery litery, bo głodna jestem, obiecałeś mi obiad, a ja muszę jeszcze na ciebie czekać.
-Nie marudź bo pójdziesz piechotą. - zaśmiali się oboje.
-To ja mam propozycję, może pójdziemy dziś na jakąś imprezę? Jutro treningu nie ma, można zaszaleć - zatarł ręce Marcelo i uśmiechnął się przebiegle.
-Nie głupi pomysł. Irina jeszcze jest, może da się namówić, a tobie Caro też przyda się trochę rozrywki, skoro nie ma Roberto. - pokiwał głową Cristiano.
-Możemy iść. I tak nie ma co robić. To my jedziemy teraz na obiad i widzimy się przed Grandem o 20 tak? - zapytała, patrząc na chłopaków. Była bardzo ciekawa czy Sergio przyjdzie, ale przecież nie zapyta go, bo OFICJALNIE ze sobą nie rozmawiają.
-Tak jest szefowo, do zobaczenia.
Wszyscy rozeszli się. Alvaro z Carmen pojechali do piłkarza. Całą drogę wesoło gawędzili. Gdy tylko dotarli do domu, od razu w ramiona rzuciła jej się bratanica.
-Ciocia Carmen, ciocia Carmen. Dawno cię nie widziałam wies? I się stęskniłam, zia tobą. - zachichotała Alba.
-Słodziaczku ty mój też za tobą tęskniłam. Mam coś dla ciebie. - Blondynka wyjęła zza siebie torebkę, w której była duża lalka.
-Jejjj... Kocham cię ciociu, tata nie ciał mi kupić takiej. - zrobiła naburmuszoną minę dziewczynka.
-Ojj... To chyba się wkopałam. - pogłaskała małą po główce. - Tata mi głowę urwie teraz.
-Urwie, urwie, co to za rozpieszczanie? - zapytał piłkarz starając się być poważny, co średnio mu wychodziło.
-Kochana nie przejmuj się, jedyną osobą, która stara się trzymać tego małego diabełka w ryzach jestem ja. - wskazała na siebie Carlota i teatralnie przekręciła oczami. - Alba zrobi słodką minkę i tatuś kupi wszystko.
-Skarbie, ale co ja zrobię, że nasza córka ma tak bardzo podobne oczy do twoich, wręcz nie mogę się im oprzeć. - pocałował żonę w policzek i śmiejąc się głośno razem z córką wszyscy udali się do salonu.
Po skończonym posiłku, Carmen pożegnała się z rodziną i pojechała do siebie. Jakież było jej zdziwienie gdy w jej mieszkaniu, na kanapie siedział Roberto.
-Roberto? A co ty tu robisz? - Zapytała dziewczyna, mocno zdziwiona widokiem swojego chłopka.
-Kotku, wróciłem. Nie cieszysz się że mnie widzisz? - Podszedł, aby ją pocałować ją, ale Carmen się odsunęła. To nie chodziło tylko o to że jej chłopaka nie było tyle dni, ale również odczuwała wyrzuty sumienia. - Przepraszam wiem, że znowu nawaliłem, ale to moja praca.
-Twoja praca? A to? - rzuciła mu wczorajszą gazetą na której widniał on z nieznajomą brunetką.
-Skarbie to jest nasza pani choreograf, teledysk nagrywamy, przecież. Ale wiesz, imponuje mi że jesteś o mnie taka zazdrosna. - namiętnie pocałował swoją dziewczynę. Ta już nie protestowała, pociągnął ją w stronę sypialni. Zaczął rozbierać jej bluzkę.
-Roberto nie możemy - wyszeptała - umówiłam się z chłopakami, że pojedziemy do klubu. - Sprostowała widząc minę chłopaka.
-Ojj nic się nie stanie jak nie pojedziesz - machnął ręką i pocałował szyje dziewczyny.
-Nie! Jak się umawiam to umawiam. Jak nie chcesz ze mną jechać, to nie - wzruszyła ramionami i poszła w stronę łazienki.
Po wziętym prysznicu ubrała się i wyszła z łazienki. Roberto siedział już gotowy.
-Cudownie wyglądasz. Może jednak darujemy sobie tą imprezkę? - podszedł i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
-Kotku już powiedziałam, że nie, ale potem to sobie wynagrodzimy, - uśmiechnęła się do niego i przytuliła. Czuła się przy nim bezpiecznie i wiedziała że nie może tego zepsuć.
Pod klub zajechali ok 30 minut później. Duarte wysiadł z samochodu i otworzył drzwi swojej dziewczynie. Przytuleni weszli do klubu. Carmen od razu zauważyła swoich przyjaciół i pociągnęła Roberto do stolika. Przy stoliku siedzieli już Cristiano i Irina, Karim i Blair, Marcelo, Pepe, Alvaro i Carlota, Iker i Sara oraz Sergio razem z Pilar. Wszyscy zebrani bardzo zdziwili się widokiem Duarte.
-Maluszku, ślicznie wyglądasz. - Karim podszedł do dziewczyny i delikatnie odciągnął na bok. - Co tu robi Roberto? Przecież go nie było.
- Karim, wiem wyobraź sobie. Przyszłam do domu, to już na mnie czekał. Przeprosił i jest już dobrze. - uśmiechnęła się i pocałowała Benzeme w policzek
-Do momentu, aż znowu cię zostawi, ale trudno, wujcio Benz przyjdzie i pocieszy. - zażartował. - Mam nadzieję że wiesz co robisz?
-Tak, wiem, kocham go. Chodź wujciu idziemy do reszty. - zaśmiała się dziewczyna i wrócili do przyjaciół. Po przywitaniu usiedli i zamówili różne napoje. Sergio i Carmen przez ten czas wymieniali się spojrzeniami.
Gdy Roberto wrócił razem z Marcelo z baru, chłopak zaśmiał sie głośno.
-Kochanie dobrze, że przyszliśmy, wiesz? Mam najmądrzejszą dziewczynę na świecie, mimo że w domu było by baardzo przyjemnie. Wyobraźcie sobie, proponuje jej abyśmy się należycie przywitali, ale moje kochanie jest honorowe i jak już coś komuś obieca to dotrzyma słowa. - wszyscy wybuchnęli śmiechem. Carmen zarumieniła się. Brat dziewczyny widząc jej zmieszanie zareagował.
-No wiesz, ale jakbyś nie wyjeżdżał na tak często i nie zostawiał mojej siostrzyczki samej to nie musielibyście się witać. Teraz przepraszam ale porywam moją małżonkę do tańca.
Po godzinie wszyscy już byli wstawieni. Carmen nie piła nic tego wieczora. Dużo rozmawiała z Irina i Blair. Rubio była jakaś dziwnie milcząca. dziewczyna postanowiła dowiedzieć się o co chodzi.
-Hej. - uśmiechnęła się. - Stało się coś?
-Nie nic, po prostu nie chciałam dziś przychodzić za bardzo, nie obraź sie ale nie lubię przyjaciół Sergio.
-Dlaczego mam się obrazić? Pewnie wolelibyście spędzić ten wieczór w domu, w końcu długo cie nie było.
-Tak, po za tym umówiłam się z przyjaciółkami, no ale zostałam poniekąd zmuszona. A skąd wiesz że mnie nie było? - spytała modelka.
-Na gali Sergio był sam.
-Ahh no tak. Nie miałam czasu na te galę, mam również swoją pracę. A ty byłaś? - przewróciła oczami i uśmiechnęła się do blondynki.
-Tak ale tylko ze względu na pracę. Robiłam zdjęcia. - zachichotały. - Przepraszam pójdę do toalety. - uśmiechnęła się do niej i mimowolnie popatrzyła na Ramosa. Niby nie były z Pilar przyjaciółkami, ale rozmawiając z nią dziwnie się czuła.
Wyszła z łazienki po załatwieniu swojej potrzeby i z zamiarem zamówienia sobie soku przeciskała się przez tańczących w stronę baru. Gdy czekała na zamówienie zobaczyła Sergio zbliżającego się do niej.
-Przyszłaś z Roberto? - zapytał albo raczej stwierdził.
-A ty z Pilar. - odpowiedziała wpatrując się w jego ciemne tęczówki
-Nie wiedziałem że dziś przyjedzie. - powiedział jakby się jej tłumacząc. Ale po co? Czekała na to!
-Carmen, nie mogę przestać myśleć o tej nocy... - Chciał dokończyć ale zobaczył zbliżającego się Alvaro. Wyszeptał tylko cicho. - Bądź wieczorem w hotelu Marasol. Musimy porozmawiać. - i odszedł. Co miała zrobić szybko zastanawiała się. Po co Sergio prosił, żeby przyszła, oboje byli w związkach, ale miał racje w jednym ona tez nie mogła zapomnieć o tamtej nocy. Nie, nie kochała Ramosa, uczuciami przecież darzyła swojego partnera, tylko dlaczego go zdradziła? Pociąg fizyczny i nic więcej - pomyślała. Tylko czy na pewno?
***********************************************************************************
Kochane mamy kolejny odcinek! Przepraszam, że z opóźnieniem, ale miałam matury :D
Akcja będzie sie rozwijać w inny sposób niż sobie wyobrażacie. Nie, nie będzie od razu wielkiej miłości ale coś będzie...
Ehhh... Jak wrażenia po wczorajszym meczu? Bo ja jestem załamana, nie dość, że przegrali z Athletico, ( którym oczywiście gratuluję ) to jeszcze Ronaldo dostał czerwony kartonik... :(( No Trudno, powiem tyle, że po takim sezonie można odróżnić prawdziwych kibiców, od sezonowców! :D
DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE WIERNI PO PORAŻCE
HALA MADRID!
Byłabym wdzięczna gdybyście oczywiście pisali jak wam się podoba i co mogę zmienić :d
Boże jakie on ma ciało - pomyślała.
- Płakałaś? - zapytał
- Nie ja... tylko... - pokręciła głową i z powrotem obserwowała wschodzące słońce. - Nigdy nie zdradziłam Roberto. Nigdy. I mimo że czuję się jak ostatnia szmata to.. - zagryzła wargi i nie dokończyła
- To nie żałujesz. Ja też nie. - dokończył piłkarz. - Możesz mi wierzyć lub nie, ale też nie zdradziłem nigdy Pilar. Mimo tego jaka jest, to kocham ją. - westchnął - Słuchaj nie znosiliśmy się, ale podobało mi się. Nie mówmy nikomu, nie chcę niczego psuć, po za tym Alvaro, Benzema i inni by mnie chyba zabili. - zaśmiał się.
- Masz rację to był błąd i nie powinniśmy nic zmieniać. - przytaknęła. - Dobrze to ja już się będę zbierać.
- Zaczekaj zjemy śniadanie. Ahha - powiedział podchodząc do dziewczyny. - Cholernie seksownie wyglądasz w mojej koszuli.
- Dziękuję. A ty cholernie seksownie wyglądasz w samych bokserkach. - zachichotała Carmen i weszła do środka.
Podczas śniadania mało ze sobą rozmawiali. Dziewczyna bardzo źle się czuła tym że zdradziła Roberto. Delektowali się spokojem i rozmyślali nad spędzona wspólnie nocą.
- Nie wydaje ci się to dziwne? Jeszcze wczoraj najchętniej wyzwałbyś mnie od najgorszych a ja ciebie zakrzyczała i możliwe, że pobiła, a dziś rozmawiamy jak para przyjaciół? - wyszeptała patrząc na chłopaka
- Bo my wcale nie mamy tak różnych charakterów jak ci się wydaje. Jesteśmy do siebie bardzo podobni i to nas w sobie tak pociąga. - wyszeptał przejeżdżając palcem po ramieniu dziewczyny. - Wiesz... jako para byśmy się nie sprawdzili..
Przerwał im dzwoniący telefon dziewczyny.
- Co się stało braciszku?
- Caro pamiętasz o dzisiejszym obiedzie?
- Tak pamiętam, wpadnę do was po treningu i pojedziemy razem dobrze?
- Jasne. Kocham cie pa :)
- Dobra zmykam do domu, dziękuję ci że podzielasz moje zdanie dotyczące tego że powinniśmy zapomnieć o tej nocy, było miło, nawet bardzo miło, ale czas wrócić do rzeczywistości. Do zobaczenia.
- Masz przecież rację - chłopak wzruszył ramionami - do zobaczenia.
Carmen wyszła z jego bloku i szybko przeszła przez park, nie chcąc aby ktoś ją zobaczył tak rano i to jeszcze w wieczorowej sukni.
Gdy weszła do siebie do mieszkania, od razu udała się pod prysznic, chciała zapomnieć o minionych wydarzeniach, ale nie mogła, jego zapach cały czas do niej powracał. Wysuszyła włosy i ubrała się
Pozbierała potrzebne rzeczy i ruszyła do pracy. Nie potrafiła się skupić. Wszystko leciało jej z rąk. Gdy po raz enty upuściłaby aparat, Maria kazała jej jechać do domu, bo jeszcze szkód narobi.
Carmen długo się nie zastanawiając pojechała do brata na trening. Dojechała na miejsce i weszła na teren budynku, usiadła na trybunach, aby nie przeszkadzać i parzyła na ćwiczących chłopaków, jej wzrok mimowolnie, uciekał na Ramosa. Chłopak był zamyślony i jakby nie obecny. Nagle ich spojrzenia się spotkały i wpatrywali się w siebie mimo dużej odległości. Odwróciła głowę chcąc odgonić niepotrzebne myśli.
-Cześć Maluch.
-Cześć Benz - cmoknęła w policzek chłopaka.- Co słychać? Jak po balu?
-Dobrze, ale mnie nogi bolą, od tych tańców, co najmniej jakbym przebiegł 3 mecze pod rząd. - zaśmiali się oboje.
-A ty jak tam dotarłaś bezpiecznie do domu? Podobno wracałaś taksówką z Sergio.
-Noo.. Tak bo przecież nie daleko mieszkamy od siebie.
-No tak, w sumię to masz rację. - piłkarz wzruszył ramionami. Carmen było nie zwykle ciężko, okłamywać Karima, był jej przyjacielem i nigdy go nie okłamała, ale co mogła zrobić? Przecież nie przyzna się, że zdradziła swojego chłopaka ze swoim dotychczasowym wrogiem.
-Arbeloa rusz swoje szanowne cztery litery, bo głodna jestem, obiecałeś mi obiad, a ja muszę jeszcze na ciebie czekać.
-Nie marudź bo pójdziesz piechotą. - zaśmiali się oboje.
-To ja mam propozycję, może pójdziemy dziś na jakąś imprezę? Jutro treningu nie ma, można zaszaleć - zatarł ręce Marcelo i uśmiechnął się przebiegle.
-Nie głupi pomysł. Irina jeszcze jest, może da się namówić, a tobie Caro też przyda się trochę rozrywki, skoro nie ma Roberto. - pokiwał głową Cristiano.
-Możemy iść. I tak nie ma co robić. To my jedziemy teraz na obiad i widzimy się przed Grandem o 20 tak? - zapytała, patrząc na chłopaków. Była bardzo ciekawa czy Sergio przyjdzie, ale przecież nie zapyta go, bo OFICJALNIE ze sobą nie rozmawiają.
-Tak jest szefowo, do zobaczenia.
Wszyscy rozeszli się. Alvaro z Carmen pojechali do piłkarza. Całą drogę wesoło gawędzili. Gdy tylko dotarli do domu, od razu w ramiona rzuciła jej się bratanica.
-Ciocia Carmen, ciocia Carmen. Dawno cię nie widziałam wies? I się stęskniłam, zia tobą. - zachichotała Alba.
-Słodziaczku ty mój też za tobą tęskniłam. Mam coś dla ciebie. - Blondynka wyjęła zza siebie torebkę, w której była duża lalka.
-Jejjj... Kocham cię ciociu, tata nie ciał mi kupić takiej. - zrobiła naburmuszoną minę dziewczynka.
-Ojj... To chyba się wkopałam. - pogłaskała małą po główce. - Tata mi głowę urwie teraz.
-Urwie, urwie, co to za rozpieszczanie? - zapytał piłkarz starając się być poważny, co średnio mu wychodziło.
-Kochana nie przejmuj się, jedyną osobą, która stara się trzymać tego małego diabełka w ryzach jestem ja. - wskazała na siebie Carlota i teatralnie przekręciła oczami. - Alba zrobi słodką minkę i tatuś kupi wszystko.
-Skarbie, ale co ja zrobię, że nasza córka ma tak bardzo podobne oczy do twoich, wręcz nie mogę się im oprzeć. - pocałował żonę w policzek i śmiejąc się głośno razem z córką wszyscy udali się do salonu.
Po skończonym posiłku, Carmen pożegnała się z rodziną i pojechała do siebie. Jakież było jej zdziwienie gdy w jej mieszkaniu, na kanapie siedział Roberto.
-Roberto? A co ty tu robisz? - Zapytała dziewczyna, mocno zdziwiona widokiem swojego chłopka.
-Kotku, wróciłem. Nie cieszysz się że mnie widzisz? - Podszedł, aby ją pocałować ją, ale Carmen się odsunęła. To nie chodziło tylko o to że jej chłopaka nie było tyle dni, ale również odczuwała wyrzuty sumienia. - Przepraszam wiem, że znowu nawaliłem, ale to moja praca.
-Twoja praca? A to? - rzuciła mu wczorajszą gazetą na której widniał on z nieznajomą brunetką.
-Skarbie to jest nasza pani choreograf, teledysk nagrywamy, przecież. Ale wiesz, imponuje mi że jesteś o mnie taka zazdrosna. - namiętnie pocałował swoją dziewczynę. Ta już nie protestowała, pociągnął ją w stronę sypialni. Zaczął rozbierać jej bluzkę.
-Roberto nie możemy - wyszeptała - umówiłam się z chłopakami, że pojedziemy do klubu. - Sprostowała widząc minę chłopaka.
-Ojj nic się nie stanie jak nie pojedziesz - machnął ręką i pocałował szyje dziewczyny.
-Nie! Jak się umawiam to umawiam. Jak nie chcesz ze mną jechać, to nie - wzruszyła ramionami i poszła w stronę łazienki.
Po wziętym prysznicu ubrała się i wyszła z łazienki. Roberto siedział już gotowy.
-Cudownie wyglądasz. Może jednak darujemy sobie tą imprezkę? - podszedł i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
-Kotku już powiedziałam, że nie, ale potem to sobie wynagrodzimy, - uśmiechnęła się do niego i przytuliła. Czuła się przy nim bezpiecznie i wiedziała że nie może tego zepsuć.
Pod klub zajechali ok 30 minut później. Duarte wysiadł z samochodu i otworzył drzwi swojej dziewczynie. Przytuleni weszli do klubu. Carmen od razu zauważyła swoich przyjaciół i pociągnęła Roberto do stolika. Przy stoliku siedzieli już Cristiano i Irina, Karim i Blair, Marcelo, Pepe, Alvaro i Carlota, Iker i Sara oraz Sergio razem z Pilar. Wszyscy zebrani bardzo zdziwili się widokiem Duarte.
-Maluszku, ślicznie wyglądasz. - Karim podszedł do dziewczyny i delikatnie odciągnął na bok. - Co tu robi Roberto? Przecież go nie było.
- Karim, wiem wyobraź sobie. Przyszłam do domu, to już na mnie czekał. Przeprosił i jest już dobrze. - uśmiechnęła się i pocałowała Benzeme w policzek
-Do momentu, aż znowu cię zostawi, ale trudno, wujcio Benz przyjdzie i pocieszy. - zażartował. - Mam nadzieję że wiesz co robisz?
-Tak, wiem, kocham go. Chodź wujciu idziemy do reszty. - zaśmiała się dziewczyna i wrócili do przyjaciół. Po przywitaniu usiedli i zamówili różne napoje. Sergio i Carmen przez ten czas wymieniali się spojrzeniami.
Gdy Roberto wrócił razem z Marcelo z baru, chłopak zaśmiał sie głośno.
-Kochanie dobrze, że przyszliśmy, wiesz? Mam najmądrzejszą dziewczynę na świecie, mimo że w domu było by baardzo przyjemnie. Wyobraźcie sobie, proponuje jej abyśmy się należycie przywitali, ale moje kochanie jest honorowe i jak już coś komuś obieca to dotrzyma słowa. - wszyscy wybuchnęli śmiechem. Carmen zarumieniła się. Brat dziewczyny widząc jej zmieszanie zareagował.
-No wiesz, ale jakbyś nie wyjeżdżał na tak często i nie zostawiał mojej siostrzyczki samej to nie musielibyście się witać. Teraz przepraszam ale porywam moją małżonkę do tańca.
Po godzinie wszyscy już byli wstawieni. Carmen nie piła nic tego wieczora. Dużo rozmawiała z Irina i Blair. Rubio była jakaś dziwnie milcząca. dziewczyna postanowiła dowiedzieć się o co chodzi.
-Hej. - uśmiechnęła się. - Stało się coś?
-Nie nic, po prostu nie chciałam dziś przychodzić za bardzo, nie obraź sie ale nie lubię przyjaciół Sergio.
-Dlaczego mam się obrazić? Pewnie wolelibyście spędzić ten wieczór w domu, w końcu długo cie nie było.
-Tak, po za tym umówiłam się z przyjaciółkami, no ale zostałam poniekąd zmuszona. A skąd wiesz że mnie nie było? - spytała modelka.
-Na gali Sergio był sam.
-Ahh no tak. Nie miałam czasu na te galę, mam również swoją pracę. A ty byłaś? - przewróciła oczami i uśmiechnęła się do blondynki.
-Tak ale tylko ze względu na pracę. Robiłam zdjęcia. - zachichotały. - Przepraszam pójdę do toalety. - uśmiechnęła się do niej i mimowolnie popatrzyła na Ramosa. Niby nie były z Pilar przyjaciółkami, ale rozmawiając z nią dziwnie się czuła.
Wyszła z łazienki po załatwieniu swojej potrzeby i z zamiarem zamówienia sobie soku przeciskała się przez tańczących w stronę baru. Gdy czekała na zamówienie zobaczyła Sergio zbliżającego się do niej.
-Przyszłaś z Roberto? - zapytał albo raczej stwierdził.
-A ty z Pilar. - odpowiedziała wpatrując się w jego ciemne tęczówki
-Nie wiedziałem że dziś przyjedzie. - powiedział jakby się jej tłumacząc. Ale po co? Czekała na to!
-Carmen, nie mogę przestać myśleć o tej nocy... - Chciał dokończyć ale zobaczył zbliżającego się Alvaro. Wyszeptał tylko cicho. - Bądź wieczorem w hotelu Marasol. Musimy porozmawiać. - i odszedł. Co miała zrobić szybko zastanawiała się. Po co Sergio prosił, żeby przyszła, oboje byli w związkach, ale miał racje w jednym ona tez nie mogła zapomnieć o tamtej nocy. Nie, nie kochała Ramosa, uczuciami przecież darzyła swojego partnera, tylko dlaczego go zdradziła? Pociąg fizyczny i nic więcej - pomyślała. Tylko czy na pewno?
***********************************************************************************
Kochane mamy kolejny odcinek! Przepraszam, że z opóźnieniem, ale miałam matury :D
Akcja będzie sie rozwijać w inny sposób niż sobie wyobrażacie. Nie, nie będzie od razu wielkiej miłości ale coś będzie...
Ehhh... Jak wrażenia po wczorajszym meczu? Bo ja jestem załamana, nie dość, że przegrali z Athletico, ( którym oczywiście gratuluję ) to jeszcze Ronaldo dostał czerwony kartonik... :(( No Trudno, powiem tyle, że po takim sezonie można odróżnić prawdziwych kibiców, od sezonowców! :D
DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE WIERNI PO PORAŻCE
HALA MADRID!
Byłabym wdzięczna gdybyście oczywiście pisali jak wam się podoba i co mogę zmienić :d
poniedziałek, 6 maja 2013
Rozdział 5
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
Carmen siedziała w studiu i przygotowywała zdjęcia klientów. Zostały jej już ostatnie kilka i mogła wrócić wcześniej do domu. Od ostatniego wyjazdu do Barcelony, Roberto nigdzie nie wyjeżdża. Dziewczyna była w siódmym niebie gdy, wracała do domu i widziała swojego ukochanego w domu. Sama miała teraz pełno pracy, ale nie narzekała, kochała to co robiła.
Postanowiła dokończyć resztę zdjęć kiedy indziej, ponieważ oczy ją bolały od siedziała cały dzień przed komputerem. To był jedyny minus tej pracy. Zebrała swoje rzeczy i udała się w stronę auta.
W domu była po kilkunastu minutach. Roberto stał przy kuchni. Podeszła do niego i wtuliła się w jego plecy.
- Cześć skarbie. - zamruczała muskając jego kark swoimi ustami.
- Hej słonko. Jak minął dzień?
- Ehh dobrze ale strasznie męcząco i wiesz mam ochotę teraz tylko na kąpiel i łóżko. - uśmiechnęła się niewinnie.
- Myślę że da się załatwić. - odwrócił się, wziął dziewczynę na ręce i poprowadził w stronę łazienki.
Po wspólnym prysznicu, dziewczyna przyodziała tylko w ręcznik a chłopak bokserki zeszli na dół żeby coś zjeść. Wygłupom nie byłoby końca gdyby nie dzwonek. Roberto poszedł żeby otworzyć. Bardzo się zdziwił gdy zobaczył za drzwiami Ramosa. Przywitali się uściskiem dłoni. Sergio popatrzył na niekompletnie ubranego Duarte i usłyszał.
-Kochanie kto to był... - do przedpokoju wpadła roześmiana blondynka i stanęła jak wryta. Spłonęła rumieńcem ponieważ również była tylko w ręczniku, który sięgał jej tylko do połowy ud. Spojrzenie Sergio paliło dziewczynę, ale co musiała przyznać w bardzo przyjemny sposób.
-Co ty robisz? - zapytała ze zdziwieniem w głosie.
- Carmen jakbyś odbierała telefon od własnego brata to byś wiedziała. Prezes chciał cie widzieć dziś na stadionie. Skończyliśmy teraz trening, a że ja mieszkam najbliżej to przysłali mnie z ta informację. - Westchnął znudzony, próbując odwrócić uwagę od nóg i odsłoniętych ramion dziewczyny. - Podobno wszyscy mamy być, jakiś bardzo ważny komunikat.
-Dobra, poczekaj w salonie szybko się ubiorę i możemy jechać.
Weszli z Roberto na górę i zaczęli się ubierać.
- Kochanie czyżby zakopany topór wojenny?
- Nie kłócimy się już tak jak dawniej, ale to nie oznacza że zostaniemy przyjaciółmi.
Dziewczyna ubrała się i zeszła na dół.
- Dobrze możemy jechać., kochanie wrócę za niedługo. - Wyszeptała do Roberto
-Wracaj szybko to dokończymy to co zaczęliśmy - musnął jej usta i popatrzył lodowato na piłkarza. Ten z kolei tylko cicho prychnął.
Jechali w całkowitej ciszy, gdy w końcu dojechali na stadion. Dziewczyna wyszła i zaczęła iść w stronę budynku. Nagle poczuła ciepły oddech na swoim karku gdy przystanęła, aby wyjąć przepustkę z torebki. Było już ciemno i nie mogła się jej doszukać.
-Wiesz co? - usłyszała nad swoim uchem. - Jesteś chamska, złośliwa i wredna, to już wiesz więc nie muszę ci mówić, ale ciało masz całkiem seksowne. - po czym wyminął ja i odszedł w stronę sali konferencyjnej.
Biegła za Sergio, aby powiedzieć mu co myśli na temat jego zdania, ale nie zdążyła ponieważ ten już zniknął w głębi pomieszczenia. Wpadła tam jak burza. wszyscy piłkarze popatrzyli na nią i się szeroko uśmiechnęli. Musiała przyznać że uwaga Ramosa ją miło połechtała, ale nie mogła tego dać po sobie poznać.
Usiadła koło Cristiano i swojego brata.
- Trenerze przepraszam, ale telefon i padł i nie wiedziałam, że mam się zjawić.
-Nic się nie stało, dobrze że Ramos był w pobliżu, mam tylko nadzieje że w niczym nie przeszkodził i mogłaś bez problemu się tu zjawić?
-Ojj nawet trener nie wie jak bardzo przeszkodziłem, no powiem tylko że Roberto nie był zachwycony, ale cóż ja też bym nie był - powiedział z błyskiem w oku i mściwą miną i teatralnie westchnął.
-Zamknij się - dziewczyna warknęła w jego kierunku. - Nie trenerze nie przeszkodził, przecież nie ma planów, których nie można by przełożyć na później.
-Dobrze więc zwołałem was aby zawiadomić, że za tydzień odbędzie się bal mistrzów sportu. Jesteście oczywiście zaproszeni, ty Carmen również jako fotograf piłkarzy. Jesteś też proszona, abyś zrobiła kilka zdjęć i wysłała potem do UEFA. Zgadzasz się?
-Za tydzień. - zastanowiła się na chwilę - tak myślę że nie będzie z tym problemu.
- Dobrze to jeszcze omówimy dokładnie szczegóły i mam do was kilka pytań...
Godzinę później była już w domu. Roberto siedział na kanapie i oglądał TV.
-Skarbie jestem. - krzyknęła - I mam wiadomość. Za tydzień bal i musimy się zjawić. Dostałam propozycję, żeby zrobiła kilka zdjęć.
-Za tydzień? - zapytał zdenerwowany - teraz mi to mówisz? Jak tak, to przykro mi pójdziesz sama. Mam Nagrania w Los Angeles, Zapomniałaś? Wylatuję za tydzień.
- Roberto nie możesz przełożyć jeden dzień tego wylotu. Proszę cię. Bardzo mi zależy. - usiadła na jego kolanach i pocałowała delikatnie.
-Nie przykro mi nie dam rady. Dobrze wiesz że moja praca to nie jakieś sesje gdzie można sobie je w każdej chwili przełożyć. - krzyknął i wstał podchodząc do okna
- Aha no to dobrze wiedzieć, że moja praca jest taka mało ważna, trzeba było się związać z jakąś piosenkarką, byście sobie razem jeździli w trasy.
- Może tak, to ty idź się zwiąż z jakimś piłkarzem bo na stadionie jesteś częściej widywana niż w studiu fotograficznym. - krzyknął i wyszedł z mieszkania. dziewczyna otarła łzy z policzków i zdenerwowana zamknęła się w sypialni.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Roberto wyleciał już do LA. Pożegnali się, niby było normalnie, ale oboje wiedzieli że po kłótni coś się popsuło. Dziewczyna przygotowywała się do balu, sukienka była od Valentio, narzeczona Ronaldo i jej szwagierka pomagały jej wybierać. Carmen uwielbiała chodzić w szpilkach, miała ich w swojej szafie pokaźną liczbę. Dzisiaj założyła swoje najnowsze nabytki złote od Laboutina. Gdy była gotowa wzięła swój aparat i wyszła na zewnątrz wsiadając do swojej limuzyny. Bała się tam jechać sama. Wiedziała że każdy będzie z osobą towarzysząca a ona będzie nie. Ale trudno, przecież jadę do pracy a nie na zabawę - pomyślała. Ostatni raz wzięła głęboki oddech i wysiadła. Została otoczona fotoreporterami. Na jej twarzy pojawił się uśmiech i rozpoczęła pozowanie. gdy skończyła, od razu udała się do stolika w którym miała siedzieć. Widziała już tam swojego brata i bratową oraz Cristano z Iri i Karima z Blair. Ale stolik był 8 osobowy. Zastanawiała się kto jeszcze będzie koło niej siedział. Przywitała się z wszystkimi zostawiła swoje rzeczy i rozpoczęła swoją pracę. Po kilku minutach miała już pokaźną liczę zdjęć więc postanowiła odpocząć i czegoś się napić.
- Jak tam zdjęcia? - Zapytał Alvaro.
- Dobrze braciszku zrobię potem jeszcze tylko kilka podczas ogłaszania wyników i mogę się zbierać do domu. - odpowiedziała sącząc szampana.
- No chyba żartujesz i nie pójdziesz tak szybko?
- Alvaro, i tak nie mam tu co robić. - westchnęła blondynka
- Maluszku nigdzie nie idziesz będziemy bawić się do białego rano, nikt cię stąd nie puści. - zaśmiał się Cristiano i pociągnął ją na parkiet.
Po przetańczeniu kilku piosenek z Ronaldo, Benzemą i Alvaro, rozpoczęło się ogłaszanie wyników.
Carmen wzięła swój sprzęt i porobiła kilka zdjęć.
Gdy wracała zauważyła że przy stoliku siedzi Ramos, na miejscu obok niej. Usiadła i od razu pochłonęła sporą ilość szampana. Gołym okiem było widać że oboje nie mają nastroju.
- Cześć Sergi, gdzie masz Pilar? - zapytał Karim, kolegę z drużyny.
- Nie mogła ma pokaz - zaśmiał się kpiąco - akurat dzisiaj.
- Witam w klubie porzuconych - burknęłam cicho. Miałam nadzieję że nie usłyszy, ale popatrzył na dziewczynę przez sekundę i uśmiechnął się blado.
Po godzinie.
- Maluch no chodź tańczyć. patrz jak Ramos wywija i się w ogóle nie przejmuje. - ciągnął ją Karim z powrotem na parkiet.
- Benz ja nie powiedziałam że się przejmuję, ale mnie już nogi bolą. Od godziny mnie nie opuszczacie. Zajmij się Blair ja sobie poradzę, ooo szampana się napiję - zaśmiała się i popatrzyła na kelnera, wypiła już dość sporo, ale nie przeszkadzało to nikomu. każdy dziś mógł sobie pozwolić na więcej.
Wyszła na ogromny taras, o dziwo był pusty. Stanęła przy poręczy i zaciągnęła się nocnym powietrzem. Usłyszała że ktoś otwiera drzwi i zobaczyła Sergio.
Chłopak po przetańczeniu kilku piosenek postanowił trochę odpocząć. Wziął kieliszek szampana i wyszedł na taras. Przy poręczy stała Carmen.
- Nie przeszkadzam? - zapytał
- Nie, nie przeszkadzasz, chciałam chwilkę odpocząć i się gdzieś schować bo Karim i Cristiano by mnie zamęczyli - zaśmiała się . Sama nie wiedziała dlaczego zaczyna się mu tłumaczyć. Może po prostu chciała z kimś porozmawiać.
Chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się. Podszedł do niej.
-Pięknie wyglądasz. - dziewczyna mocno zdziwiona, popatrzyła na niego - No co tak na mnie patrzysz, to że się czasem kłócimy nie oznacza, że nie mogę powiedzieć że pięknie wyglądasz.
- W takim razie dziękuję ty też całkiem przystojnie. - oboje wybuchnęli śmiechem. - Oj chyba za dużo wypiłam.
Po plecach dziewczyny przeszedł dreszcz. Noce w Madrycie były chłodne i wiał zimny wiatr. Potarła dłońmi swoje ramiona. Piłkarz zauważywszy to zdjął z siebie marynarkę i nałożył na ramiona Caro. Nie potrafił opanować drżenia rąk. Gdy ją dziś zobaczył to... wyglądała zjawiskowo i nienawidził siebie za to, ale pożądał jej. Wyobrażał sobie jak wygląda bez sukienki... Ramos ogarnij się - skarcił się w myślach.
- Dziękuję - powiedziała cicho i popatrzyła w oczy piłkarza. Odwróciła szybko głowę. Dobrze że było ciemno i Sergio nie zauważył, jak się zarumieniła. Carmen szybko dokończyła swojego szampana. Odwróciła się i chciała wrócić na salę, ale coś jej przeszkodziło. Sergio złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Wpił jej się zachłannie w usta. Dziewczyna sama zdziwiona swoim zachowaniem, ale odwzajemniła pocałunek z tą samą żarliwością. Cholernie się jej podobało. Oderwali się od siebie patrząc w oczy.
- To tylko głupia chwila słabości i alkohol. - wyszeptała ledwo słyszalnie.
- Tylko. - potwierdził jej słowa kiwając głowa i ponownie ja pocałował. Jego ręce błądziły po plecach pięknej blondynki, a ona natomiast zarzuciła swoje na jego szyję.
- Jedźmy do mnie - powiedział lekko zachrypniętym głosem Ramos.
- Dobrze, ale wyjdź pierwszy żeby nikt nie zauważył. Czekaj przed budynkiem.
Piłkarz ostatni raz musnął usta dziewczyny i wbiegł do środka. Pożegnał się ze swoimi przyjaciółmi i powiedział że jedzie bo się źle czuje. Wychodząc na zewnątrz zadzwonił po taksówkę. Wiedział że następnego dnia oboje mogą tego żałować, ale teraz liczyła się tylko ta chwila, tylko ona.
Dziewczyna po kilku minutach wróciła do środka i podeszła do barta.
- Alvaro ja wracam już. Trochę za dużo wypiłam i kręci mi się w głowie. Zadzwonię jutro. - pocałowała go w policzek.
- Dobrze Maleńka. Wpadnij jutro do nas na obiad. ok?
-Jasne. Pa.
Wzięła swój płaszcz i skierowała się w stronę drzwi. Wychodząc zobaczyła piłkarza opartego o stojąca taksówkę. Otworzył szybko drzwi i pozwolił jej wsiąść pierwszej. Po podaniu adresu od razu do siebie przylgnęli. Po niecałych 10 minutach dojechali do apartamentowca Sergio. Chłopak otworzył drzwi i weszli do mieszkania. Kierując się do sypialni, gubili po drodze poszczególne części garderoby. Ramos wziął ją na ręce i położył na łóżku. Carmen była już tylko w jasnej koronkowej bieliźnie. Piłkarz z zachwytem wpatrując się w jej ciało. Całował jej każdy centymetr. Dziewczyna w pewnej chwili przekręciła się i to ona była na górze. Przygryzła delikatnie wargę i paznokciem przejechała od klatki piersiowej od podbrzusza chłopaka. Ramos czując rosnące pożądanie przewrócił ja z powrotem na plecy. Zdjął górną część bielizny Caro i językiem zataczał różne kształty na jej piersiach schodząc na brzuch. Cicho jęknęła. Zdjęli z siebie pozostałą garderobę. Piłkarz dłonią pieścił kobiecość dziewczyny i jednocześnie całował namiętnie.
- Segio - jęknęła cicho. Dziewczyna przejęła inicjatywę i przejechała dłonią po jego nabrzmiałej męskości . Chłopak nie móc już znieść rosnącego pożądania wszedł energicznie w dziewczynę. Krzyknęła głośno i objęła chłopaka swoimi nogami. Wpiła paznokcie w jego plecy. Całowali się namiętnie, od czasu do czasu patrząc sobie głęboko w oczy. Po chwili oboje dotarli do granic rozkoszy. Wpatrywali się w siebie, głęboko oddychając. Po kilku minutach zmorzył ich sen...
**********************************************************************************
Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam sie podoba i będziecie komentować :)
Akcja będzie się ciągle rozwijać :D
Trzymajcie się cieplutko :)
Carmen siedziała w studiu i przygotowywała zdjęcia klientów. Zostały jej już ostatnie kilka i mogła wrócić wcześniej do domu. Od ostatniego wyjazdu do Barcelony, Roberto nigdzie nie wyjeżdża. Dziewczyna była w siódmym niebie gdy, wracała do domu i widziała swojego ukochanego w domu. Sama miała teraz pełno pracy, ale nie narzekała, kochała to co robiła.
Postanowiła dokończyć resztę zdjęć kiedy indziej, ponieważ oczy ją bolały od siedziała cały dzień przed komputerem. To był jedyny minus tej pracy. Zebrała swoje rzeczy i udała się w stronę auta.
W domu była po kilkunastu minutach. Roberto stał przy kuchni. Podeszła do niego i wtuliła się w jego plecy.
- Cześć skarbie. - zamruczała muskając jego kark swoimi ustami.
- Hej słonko. Jak minął dzień?
- Ehh dobrze ale strasznie męcząco i wiesz mam ochotę teraz tylko na kąpiel i łóżko. - uśmiechnęła się niewinnie.
- Myślę że da się załatwić. - odwrócił się, wziął dziewczynę na ręce i poprowadził w stronę łazienki.
Po wspólnym prysznicu, dziewczyna przyodziała tylko w ręcznik a chłopak bokserki zeszli na dół żeby coś zjeść. Wygłupom nie byłoby końca gdyby nie dzwonek. Roberto poszedł żeby otworzyć. Bardzo się zdziwił gdy zobaczył za drzwiami Ramosa. Przywitali się uściskiem dłoni. Sergio popatrzył na niekompletnie ubranego Duarte i usłyszał.
-Kochanie kto to był... - do przedpokoju wpadła roześmiana blondynka i stanęła jak wryta. Spłonęła rumieńcem ponieważ również była tylko w ręczniku, który sięgał jej tylko do połowy ud. Spojrzenie Sergio paliło dziewczynę, ale co musiała przyznać w bardzo przyjemny sposób.
-Co ty robisz? - zapytała ze zdziwieniem w głosie.
- Carmen jakbyś odbierała telefon od własnego brata to byś wiedziała. Prezes chciał cie widzieć dziś na stadionie. Skończyliśmy teraz trening, a że ja mieszkam najbliżej to przysłali mnie z ta informację. - Westchnął znudzony, próbując odwrócić uwagę od nóg i odsłoniętych ramion dziewczyny. - Podobno wszyscy mamy być, jakiś bardzo ważny komunikat.
-Dobra, poczekaj w salonie szybko się ubiorę i możemy jechać.
Weszli z Roberto na górę i zaczęli się ubierać.
- Kochanie czyżby zakopany topór wojenny?
- Nie kłócimy się już tak jak dawniej, ale to nie oznacza że zostaniemy przyjaciółmi.
Dziewczyna ubrała się i zeszła na dół.
- Dobrze możemy jechać., kochanie wrócę za niedługo. - Wyszeptała do Roberto
-Wracaj szybko to dokończymy to co zaczęliśmy - musnął jej usta i popatrzył lodowato na piłkarza. Ten z kolei tylko cicho prychnął.
Jechali w całkowitej ciszy, gdy w końcu dojechali na stadion. Dziewczyna wyszła i zaczęła iść w stronę budynku. Nagle poczuła ciepły oddech na swoim karku gdy przystanęła, aby wyjąć przepustkę z torebki. Było już ciemno i nie mogła się jej doszukać.
-Wiesz co? - usłyszała nad swoim uchem. - Jesteś chamska, złośliwa i wredna, to już wiesz więc nie muszę ci mówić, ale ciało masz całkiem seksowne. - po czym wyminął ja i odszedł w stronę sali konferencyjnej.
Biegła za Sergio, aby powiedzieć mu co myśli na temat jego zdania, ale nie zdążyła ponieważ ten już zniknął w głębi pomieszczenia. Wpadła tam jak burza. wszyscy piłkarze popatrzyli na nią i się szeroko uśmiechnęli. Musiała przyznać że uwaga Ramosa ją miło połechtała, ale nie mogła tego dać po sobie poznać.
Usiadła koło Cristiano i swojego brata.
- Trenerze przepraszam, ale telefon i padł i nie wiedziałam, że mam się zjawić.
-Nic się nie stało, dobrze że Ramos był w pobliżu, mam tylko nadzieje że w niczym nie przeszkodził i mogłaś bez problemu się tu zjawić?
-Ojj nawet trener nie wie jak bardzo przeszkodziłem, no powiem tylko że Roberto nie był zachwycony, ale cóż ja też bym nie był - powiedział z błyskiem w oku i mściwą miną i teatralnie westchnął.
-Zamknij się - dziewczyna warknęła w jego kierunku. - Nie trenerze nie przeszkodził, przecież nie ma planów, których nie można by przełożyć na później.
-Dobrze więc zwołałem was aby zawiadomić, że za tydzień odbędzie się bal mistrzów sportu. Jesteście oczywiście zaproszeni, ty Carmen również jako fotograf piłkarzy. Jesteś też proszona, abyś zrobiła kilka zdjęć i wysłała potem do UEFA. Zgadzasz się?
-Za tydzień. - zastanowiła się na chwilę - tak myślę że nie będzie z tym problemu.
- Dobrze to jeszcze omówimy dokładnie szczegóły i mam do was kilka pytań...
Godzinę później była już w domu. Roberto siedział na kanapie i oglądał TV.
-Skarbie jestem. - krzyknęła - I mam wiadomość. Za tydzień bal i musimy się zjawić. Dostałam propozycję, żeby zrobiła kilka zdjęć.
-Za tydzień? - zapytał zdenerwowany - teraz mi to mówisz? Jak tak, to przykro mi pójdziesz sama. Mam Nagrania w Los Angeles, Zapomniałaś? Wylatuję za tydzień.
- Roberto nie możesz przełożyć jeden dzień tego wylotu. Proszę cię. Bardzo mi zależy. - usiadła na jego kolanach i pocałowała delikatnie.
-Nie przykro mi nie dam rady. Dobrze wiesz że moja praca to nie jakieś sesje gdzie można sobie je w każdej chwili przełożyć. - krzyknął i wstał podchodząc do okna
- Aha no to dobrze wiedzieć, że moja praca jest taka mało ważna, trzeba było się związać z jakąś piosenkarką, byście sobie razem jeździli w trasy.
- Może tak, to ty idź się zwiąż z jakimś piłkarzem bo na stadionie jesteś częściej widywana niż w studiu fotograficznym. - krzyknął i wyszedł z mieszkania. dziewczyna otarła łzy z policzków i zdenerwowana zamknęła się w sypialni.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Roberto wyleciał już do LA. Pożegnali się, niby było normalnie, ale oboje wiedzieli że po kłótni coś się popsuło. Dziewczyna przygotowywała się do balu, sukienka była od Valentio, narzeczona Ronaldo i jej szwagierka pomagały jej wybierać. Carmen uwielbiała chodzić w szpilkach, miała ich w swojej szafie pokaźną liczbę. Dzisiaj założyła swoje najnowsze nabytki złote od Laboutina. Gdy była gotowa wzięła swój aparat i wyszła na zewnątrz wsiadając do swojej limuzyny. Bała się tam jechać sama. Wiedziała że każdy będzie z osobą towarzysząca a ona będzie nie. Ale trudno, przecież jadę do pracy a nie na zabawę - pomyślała. Ostatni raz wzięła głęboki oddech i wysiadła. Została otoczona fotoreporterami. Na jej twarzy pojawił się uśmiech i rozpoczęła pozowanie. gdy skończyła, od razu udała się do stolika w którym miała siedzieć. Widziała już tam swojego brata i bratową oraz Cristano z Iri i Karima z Blair. Ale stolik był 8 osobowy. Zastanawiała się kto jeszcze będzie koło niej siedział. Przywitała się z wszystkimi zostawiła swoje rzeczy i rozpoczęła swoją pracę. Po kilku minutach miała już pokaźną liczę zdjęć więc postanowiła odpocząć i czegoś się napić.
- Jak tam zdjęcia? - Zapytał Alvaro.
- Dobrze braciszku zrobię potem jeszcze tylko kilka podczas ogłaszania wyników i mogę się zbierać do domu. - odpowiedziała sącząc szampana.
- No chyba żartujesz i nie pójdziesz tak szybko?
- Alvaro, i tak nie mam tu co robić. - westchnęła blondynka
- Maluszku nigdzie nie idziesz będziemy bawić się do białego rano, nikt cię stąd nie puści. - zaśmiał się Cristiano i pociągnął ją na parkiet.
Po przetańczeniu kilku piosenek z Ronaldo, Benzemą i Alvaro, rozpoczęło się ogłaszanie wyników.
Carmen wzięła swój sprzęt i porobiła kilka zdjęć.
Gdy wracała zauważyła że przy stoliku siedzi Ramos, na miejscu obok niej. Usiadła i od razu pochłonęła sporą ilość szampana. Gołym okiem było widać że oboje nie mają nastroju.
- Cześć Sergi, gdzie masz Pilar? - zapytał Karim, kolegę z drużyny.
- Nie mogła ma pokaz - zaśmiał się kpiąco - akurat dzisiaj.
- Witam w klubie porzuconych - burknęłam cicho. Miałam nadzieję że nie usłyszy, ale popatrzył na dziewczynę przez sekundę i uśmiechnął się blado.
Po godzinie.
- Maluch no chodź tańczyć. patrz jak Ramos wywija i się w ogóle nie przejmuje. - ciągnął ją Karim z powrotem na parkiet.
- Benz ja nie powiedziałam że się przejmuję, ale mnie już nogi bolą. Od godziny mnie nie opuszczacie. Zajmij się Blair ja sobie poradzę, ooo szampana się napiję - zaśmiała się i popatrzyła na kelnera, wypiła już dość sporo, ale nie przeszkadzało to nikomu. każdy dziś mógł sobie pozwolić na więcej.
Wyszła na ogromny taras, o dziwo był pusty. Stanęła przy poręczy i zaciągnęła się nocnym powietrzem. Usłyszała że ktoś otwiera drzwi i zobaczyła Sergio.
Chłopak po przetańczeniu kilku piosenek postanowił trochę odpocząć. Wziął kieliszek szampana i wyszedł na taras. Przy poręczy stała Carmen.
- Nie przeszkadzam? - zapytał
- Nie, nie przeszkadzasz, chciałam chwilkę odpocząć i się gdzieś schować bo Karim i Cristiano by mnie zamęczyli - zaśmiała się . Sama nie wiedziała dlaczego zaczyna się mu tłumaczyć. Może po prostu chciała z kimś porozmawiać.
Chłopak spojrzał na nią i uśmiechnął się. Podszedł do niej.
-Pięknie wyglądasz. - dziewczyna mocno zdziwiona, popatrzyła na niego - No co tak na mnie patrzysz, to że się czasem kłócimy nie oznacza, że nie mogę powiedzieć że pięknie wyglądasz.
- W takim razie dziękuję ty też całkiem przystojnie. - oboje wybuchnęli śmiechem. - Oj chyba za dużo wypiłam.
Po plecach dziewczyny przeszedł dreszcz. Noce w Madrycie były chłodne i wiał zimny wiatr. Potarła dłońmi swoje ramiona. Piłkarz zauważywszy to zdjął z siebie marynarkę i nałożył na ramiona Caro. Nie potrafił opanować drżenia rąk. Gdy ją dziś zobaczył to... wyglądała zjawiskowo i nienawidził siebie za to, ale pożądał jej. Wyobrażał sobie jak wygląda bez sukienki... Ramos ogarnij się - skarcił się w myślach.
- Dziękuję - powiedziała cicho i popatrzyła w oczy piłkarza. Odwróciła szybko głowę. Dobrze że było ciemno i Sergio nie zauważył, jak się zarumieniła. Carmen szybko dokończyła swojego szampana. Odwróciła się i chciała wrócić na salę, ale coś jej przeszkodziło. Sergio złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Wpił jej się zachłannie w usta. Dziewczyna sama zdziwiona swoim zachowaniem, ale odwzajemniła pocałunek z tą samą żarliwością. Cholernie się jej podobało. Oderwali się od siebie patrząc w oczy.
- To tylko głupia chwila słabości i alkohol. - wyszeptała ledwo słyszalnie.
- Tylko. - potwierdził jej słowa kiwając głowa i ponownie ja pocałował. Jego ręce błądziły po plecach pięknej blondynki, a ona natomiast zarzuciła swoje na jego szyję.
- Jedźmy do mnie - powiedział lekko zachrypniętym głosem Ramos.
- Dobrze, ale wyjdź pierwszy żeby nikt nie zauważył. Czekaj przed budynkiem.
Piłkarz ostatni raz musnął usta dziewczyny i wbiegł do środka. Pożegnał się ze swoimi przyjaciółmi i powiedział że jedzie bo się źle czuje. Wychodząc na zewnątrz zadzwonił po taksówkę. Wiedział że następnego dnia oboje mogą tego żałować, ale teraz liczyła się tylko ta chwila, tylko ona.
Dziewczyna po kilku minutach wróciła do środka i podeszła do barta.
- Alvaro ja wracam już. Trochę za dużo wypiłam i kręci mi się w głowie. Zadzwonię jutro. - pocałowała go w policzek.
- Dobrze Maleńka. Wpadnij jutro do nas na obiad. ok?
-Jasne. Pa.
Wzięła swój płaszcz i skierowała się w stronę drzwi. Wychodząc zobaczyła piłkarza opartego o stojąca taksówkę. Otworzył szybko drzwi i pozwolił jej wsiąść pierwszej. Po podaniu adresu od razu do siebie przylgnęli. Po niecałych 10 minutach dojechali do apartamentowca Sergio. Chłopak otworzył drzwi i weszli do mieszkania. Kierując się do sypialni, gubili po drodze poszczególne części garderoby. Ramos wziął ją na ręce i położył na łóżku. Carmen była już tylko w jasnej koronkowej bieliźnie. Piłkarz z zachwytem wpatrując się w jej ciało. Całował jej każdy centymetr. Dziewczyna w pewnej chwili przekręciła się i to ona była na górze. Przygryzła delikatnie wargę i paznokciem przejechała od klatki piersiowej od podbrzusza chłopaka. Ramos czując rosnące pożądanie przewrócił ja z powrotem na plecy. Zdjął górną część bielizny Caro i językiem zataczał różne kształty na jej piersiach schodząc na brzuch. Cicho jęknęła. Zdjęli z siebie pozostałą garderobę. Piłkarz dłonią pieścił kobiecość dziewczyny i jednocześnie całował namiętnie.
- Segio - jęknęła cicho. Dziewczyna przejęła inicjatywę i przejechała dłonią po jego nabrzmiałej męskości . Chłopak nie móc już znieść rosnącego pożądania wszedł energicznie w dziewczynę. Krzyknęła głośno i objęła chłopaka swoimi nogami. Wpiła paznokcie w jego plecy. Całowali się namiętnie, od czasu do czasu patrząc sobie głęboko w oczy. Po chwili oboje dotarli do granic rozkoszy. Wpatrywali się w siebie, głęboko oddychając. Po kilku minutach zmorzył ich sen...
**********************************************************************************
Jest kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam sie podoba i będziecie komentować :)
Akcja będzie się ciągle rozwijać :D
Trzymajcie się cieplutko :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)