sobota, 18 maja 2013

Rozdział 6

Rano gdy pierwsze promyki słońca wpadły do sypialni piłkarza, Carmen niechętnie otworzyła oczy i rozejrzała się. Uświadomiła sobie, że nie jest u siebie w mieszkaniu. Koło niej spał Sergio. Przypomniały jej się wszystkie wydarzenia z nocy. Nie mogła sobie wyobrazić, że tak bardzo się nie lubili na co dzień, a seks z nim był wręcz niesamowity. Wstała z łóżka i nałożyła na siebie koszulę chłopaka. Postanowiła nie wychodzić i poczekać aż piłkarz się obudzi i wtedy spokojnie porozmawiają. Wyszła na balkon i spojrzała na wschodzące słońce. W jej oczach mimowolnie zakręciły się łzy. Nigdy wcześniej nie zdradziła Roberto. Miała potworne wyrzuty sumienia i bała się że nie będzie mogła mu spojrzeć w twarz, ale... nie żałowała. Zwłaszcza po tym jakiej rozkoszy doświadczyła tej nocy. Czuła że coś się wypaliło między nią a jej chłopakiem, lecz nie chciała kończyć tego. Może ta więź nie była już tak silna, ale mimo wszystko kochała go. Westchnęła i odwróciła się z zamiarem powrotu do pokoju. Podniosła głowę i przestraszyła się. O  framugę oparty stał Ramos, w samych bokserkach. Carmen popatrzyła na niego i delikatnie się uśmiechnęła.
Boże jakie on ma ciało - pomyślała.
- Płakałaś? - zapytał
- Nie ja... tylko... - pokręciła głową i z powrotem obserwowała wschodzące słońce. - Nigdy nie zdradziłam Roberto. Nigdy. I mimo że czuję się jak ostatnia szmata to.. - zagryzła wargi i nie dokończyła
- To nie żałujesz. Ja też nie. - dokończył piłkarz. - Możesz mi wierzyć lub nie, ale też nie zdradziłem nigdy Pilar. Mimo tego jaka jest, to kocham ją. - westchnął - Słuchaj nie znosiliśmy się, ale podobało mi się. Nie mówmy nikomu, nie chcę niczego psuć, po za tym Alvaro, Benzema i inni by mnie chyba zabili. - zaśmiał się.
- Masz rację to był błąd i nie powinniśmy nic zmieniać. - przytaknęła. - Dobrze to ja już się będę zbierać.
- Zaczekaj zjemy śniadanie. Ahha - powiedział podchodząc do dziewczyny. - Cholernie seksownie wyglądasz w mojej koszuli.
- Dziękuję. A ty cholernie seksownie wyglądasz w samych bokserkach. - zachichotała Carmen i weszła do środka.
Podczas śniadania mało ze sobą rozmawiali. Dziewczyna bardzo źle się czuła tym że zdradziła Roberto. Delektowali się spokojem i rozmyślali nad spędzona wspólnie nocą.
- Nie wydaje ci się to dziwne? Jeszcze wczoraj najchętniej wyzwałbyś mnie od najgorszych a ja ciebie zakrzyczała i możliwe, że pobiła, a dziś rozmawiamy jak para przyjaciół? - wyszeptała patrząc na chłopaka
- Bo my wcale nie mamy tak różnych charakterów jak ci się wydaje. Jesteśmy do siebie bardzo podobni i to nas w sobie tak pociąga. - wyszeptał przejeżdżając palcem po ramieniu dziewczyny. - Wiesz... jako para byśmy się nie sprawdzili..
Przerwał im dzwoniący telefon dziewczyny.
- Co się stało braciszku?
- Caro pamiętasz o dzisiejszym obiedzie?
- Tak pamiętam, wpadnę do was po treningu i pojedziemy razem dobrze?
- Jasne. Kocham cie pa :)
- Dobra zmykam do domu, dziękuję ci że podzielasz moje zdanie dotyczące tego że powinniśmy zapomnieć o tej nocy, było miło, nawet bardzo miło, ale czas wrócić do rzeczywistości. Do zobaczenia.
- Masz przecież rację - chłopak wzruszył ramionami - do zobaczenia.
Carmen wyszła z jego bloku i szybko przeszła przez park, nie chcąc aby ktoś ją zobaczył tak rano i to jeszcze w wieczorowej sukni.
Gdy weszła do siebie do mieszkania, od razu udała się pod prysznic, chciała zapomnieć o minionych wydarzeniach, ale nie mogła, jego zapach cały czas do niej powracał. Wysuszyła włosy i ubrała się
Pozbierała potrzebne rzeczy i ruszyła do pracy. Nie potrafiła się skupić. Wszystko leciało jej z rąk. Gdy po raz enty upuściłaby aparat, Maria kazała jej jechać do domu, bo jeszcze szkód narobi.
Carmen długo się nie zastanawiając pojechała do brata na trening. Dojechała na miejsce i weszła na teren budynku, usiadła na trybunach, aby nie przeszkadzać i parzyła na ćwiczących chłopaków, jej wzrok mimowolnie, uciekał na Ramosa. Chłopak był zamyślony i jakby nie obecny. Nagle ich spojrzenia się spotkały i wpatrywali się w siebie mimo dużej odległości. Odwróciła głowę chcąc odgonić niepotrzebne myśli.
-Cześć Maluch.
-Cześć Benz - cmoknęła w policzek chłopaka.- Co słychać? Jak po balu?
-Dobrze, ale mnie nogi bolą, od tych tańców, co najmniej jakbym przebiegł 3 mecze pod rząd. - zaśmiali się oboje.
-A ty jak tam dotarłaś bezpiecznie do domu? Podobno wracałaś taksówką z Sergio.
-Noo.. Tak bo przecież nie daleko mieszkamy od siebie.
-No tak, w sumię to masz rację. - piłkarz wzruszył ramionami. Carmen było nie zwykle ciężko, okłamywać Karima, był jej przyjacielem i nigdy go nie okłamała, ale co mogła zrobić? Przecież nie przyzna się, że zdradziła swojego chłopaka ze swoim dotychczasowym wrogiem.
 -Arbeloa rusz swoje szanowne cztery litery, bo głodna jestem, obiecałeś mi obiad, a ja muszę jeszcze na ciebie czekać.
-Nie marudź bo pójdziesz piechotą. - zaśmiali się oboje.
-To ja mam propozycję, może pójdziemy dziś na jakąś imprezę? Jutro treningu nie ma, można zaszaleć - zatarł ręce Marcelo i uśmiechnął się przebiegle.
-Nie głupi pomysł. Irina jeszcze jest, może da się namówić, a tobie Caro też przyda się trochę rozrywki, skoro nie ma Roberto. - pokiwał głową Cristiano.
-Możemy iść. I tak nie ma co robić. To my jedziemy teraz na obiad i widzimy się przed Grandem o 20 tak? - zapytała, patrząc na chłopaków. Była bardzo ciekawa czy Sergio przyjdzie, ale przecież nie zapyta go, bo OFICJALNIE ze sobą nie rozmawiają.
-Tak jest szefowo, do zobaczenia.
Wszyscy rozeszli się. Alvaro z Carmen pojechali do piłkarza. Całą drogę wesoło gawędzili. Gdy tylko dotarli do domu, od razu w ramiona rzuciła jej się bratanica.
-Ciocia Carmen, ciocia Carmen. Dawno cię nie widziałam wies? I się stęskniłam, zia tobą. - zachichotała Alba.
-Słodziaczku ty mój też za tobą tęskniłam. Mam coś dla ciebie. - Blondynka wyjęła zza siebie torebkę, w której była duża lalka.
-Jejjj... Kocham cię ciociu, tata nie ciał mi kupić takiej. - zrobiła naburmuszoną minę dziewczynka.
-Ojj... To chyba się wkopałam. - pogłaskała małą po główce. - Tata mi głowę urwie teraz.
-Urwie, urwie, co to za rozpieszczanie? - zapytał piłkarz starając się być poważny, co średnio mu wychodziło.
-Kochana nie przejmuj się, jedyną osobą, która stara się trzymać tego małego diabełka w ryzach jestem ja. - wskazała na siebie Carlota i teatralnie przekręciła oczami. - Alba zrobi słodką minkę i tatuś kupi wszystko.
-Skarbie, ale co ja zrobię, że nasza córka ma tak bardzo podobne oczy do twoich, wręcz nie mogę się im oprzeć. - pocałował żonę w policzek i śmiejąc się głośno razem z córką wszyscy udali się do salonu.

Po skończonym posiłku, Carmen pożegnała się z rodziną i pojechała do siebie. Jakież było jej zdziwienie gdy w jej mieszkaniu, na kanapie siedział Roberto.
-Roberto? A co ty tu robisz? - Zapytała dziewczyna, mocno zdziwiona widokiem swojego chłopka.
-Kotku, wróciłem. Nie cieszysz się że mnie widzisz? - Podszedł, aby ją pocałować ją, ale Carmen się odsunęła. To nie chodziło tylko o to że jej chłopaka nie było tyle dni, ale również odczuwała wyrzuty sumienia. - Przepraszam wiem, że znowu nawaliłem, ale to moja praca.
-Twoja praca? A to? - rzuciła mu wczorajszą gazetą na której widniał on z nieznajomą brunetką.
-Skarbie to jest nasza pani choreograf, teledysk nagrywamy, przecież. Ale wiesz, imponuje mi że jesteś o mnie taka zazdrosna. - namiętnie pocałował swoją dziewczynę. Ta już nie protestowała, pociągnął ją w stronę sypialni. Zaczął rozbierać jej bluzkę.
-Roberto nie możemy - wyszeptała - umówiłam się z chłopakami, że pojedziemy do klubu. - Sprostowała widząc minę chłopaka.
-Ojj nic się nie stanie jak nie pojedziesz - machnął ręką i pocałował szyje dziewczyny.
-Nie! Jak się umawiam to umawiam. Jak  nie chcesz ze mną jechać, to nie - wzruszyła ramionami i poszła w stronę łazienki.
Po wziętym prysznicu ubrała się i wyszła z łazienki. Roberto siedział już gotowy.
-Cudownie wyglądasz. Może jednak darujemy sobie tą imprezkę? - podszedł i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
-Kotku już powiedziałam, że nie, ale potem to sobie wynagrodzimy, - uśmiechnęła się do niego i przytuliła. Czuła się przy nim bezpiecznie i wiedziała że nie może tego zepsuć.

Pod klub zajechali ok 30 minut później. Duarte wysiadł z samochodu i otworzył drzwi swojej dziewczynie. Przytuleni weszli do klubu. Carmen od razu zauważyła swoich przyjaciół i pociągnęła Roberto do stolika. Przy stoliku siedzieli już Cristiano i Irina, Karim i Blair, Marcelo, Pepe, Alvaro i Carlota, Iker i Sara oraz Sergio razem z Pilar. Wszyscy zebrani bardzo zdziwili się widokiem Duarte.
-Maluszku, ślicznie wyglądasz. - Karim podszedł do dziewczyny i delikatnie odciągnął na bok. - Co tu robi Roberto? Przecież go nie było.
- Karim, wiem wyobraź sobie. Przyszłam do domu, to już na mnie czekał. Przeprosił i jest już dobrze. - uśmiechnęła się i pocałowała Benzeme w policzek
-Do momentu, aż znowu cię zostawi, ale trudno, wujcio Benz przyjdzie i pocieszy. - zażartował. - Mam nadzieję że wiesz co robisz?
-Tak, wiem, kocham go. Chodź wujciu idziemy do reszty. - zaśmiała się dziewczyna i wrócili do przyjaciół. Po przywitaniu usiedli i zamówili różne napoje. Sergio i Carmen przez ten czas wymieniali się spojrzeniami.
Gdy Roberto wrócił razem z Marcelo z baru, chłopak zaśmiał sie głośno.
-Kochanie dobrze, że przyszliśmy, wiesz? Mam najmądrzejszą dziewczynę na świecie, mimo że w domu było by baardzo przyjemnie. Wyobraźcie sobie, proponuje jej abyśmy się należycie przywitali, ale moje kochanie jest honorowe i jak już coś komuś obieca to dotrzyma słowa. - wszyscy wybuchnęli śmiechem. Carmen zarumieniła się. Brat dziewczyny widząc jej zmieszanie zareagował.
-No wiesz, ale jakbyś nie wyjeżdżał na tak często i nie zostawiał mojej siostrzyczki samej to nie musielibyście się witać. Teraz przepraszam ale porywam moją małżonkę do tańca.
Po godzinie wszyscy już byli wstawieni. Carmen nie piła nic tego wieczora. Dużo rozmawiała z Irina i Blair. Rubio była jakaś dziwnie milcząca. dziewczyna postanowiła dowiedzieć się o co chodzi.
-Hej. - uśmiechnęła się. - Stało się coś?
-Nie nic, po prostu nie chciałam dziś przychodzić za bardzo, nie obraź sie ale nie lubię przyjaciół Sergio.
-Dlaczego mam się obrazić? Pewnie wolelibyście spędzić ten wieczór w domu, w końcu długo cie nie było.
-Tak, po za tym umówiłam się z przyjaciółkami, no ale zostałam poniekąd zmuszona. A skąd wiesz że mnie nie było? - spytała modelka.
-Na gali Sergio był sam.
-Ahh no tak. Nie miałam czasu na te galę, mam również swoją pracę. A ty byłaś? - przewróciła oczami i uśmiechnęła się do blondynki.
-Tak ale tylko ze względu na pracę. Robiłam zdjęcia. - zachichotały. - Przepraszam pójdę do toalety. - uśmiechnęła się do niej i mimowolnie popatrzyła na Ramosa. Niby nie były z Pilar przyjaciółkami, ale rozmawiając z nią dziwnie się czuła.
Wyszła z łazienki po załatwieniu swojej potrzeby i z zamiarem zamówienia sobie soku przeciskała się przez tańczących w stronę baru. Gdy czekała na zamówienie zobaczyła Sergio zbliżającego się do niej.
-Przyszłaś z Roberto? - zapytał albo raczej stwierdził.
-A ty z Pilar. - odpowiedziała wpatrując się w jego ciemne tęczówki
-Nie wiedziałem że dziś przyjedzie. - powiedział jakby się jej tłumacząc. Ale po co? Czekała na to!
-Carmen, nie mogę przestać myśleć o tej nocy... - Chciał dokończyć ale zobaczył zbliżającego się Alvaro. Wyszeptał tylko cicho. - Bądź wieczorem w hotelu Marasol. Musimy porozmawiać. - i odszedł. Co miała zrobić szybko zastanawiała się. Po co Sergio prosił, żeby przyszła, oboje byli w związkach, ale miał racje w jednym ona tez nie mogła zapomnieć o tamtej nocy. Nie, nie kochała Ramosa, uczuciami przecież darzyła swojego partnera, tylko dlaczego go zdradziła? Pociąg fizyczny i nic więcej - pomyślała. Tylko czy na pewno?

***********************************************************************************
Kochane mamy kolejny odcinek! Przepraszam, że z opóźnieniem, ale miałam matury :D
Akcja będzie sie rozwijać w inny sposób niż sobie wyobrażacie. Nie, nie będzie od razu wielkiej miłości ale coś będzie...
Ehhh... Jak wrażenia po wczorajszym meczu? Bo ja jestem załamana, nie dość, że przegrali z Athletico, ( którym oczywiście gratuluję ) to jeszcze Ronaldo dostał czerwony kartonik... :(( No Trudno, powiem tyle, że po takim sezonie można odróżnić prawdziwych kibiców, od sezonowców! :D
DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE WIERNI PO PORAŻCE
HALA MADRID!
Byłabym wdzięczna gdybyście oczywiście pisali jak wam się podoba i co mogę zmienić :d

12 komentarzy:

  1. Boski , boski oni się kochają a nie żadnego Pilar i Roberto , musza być razem ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział,ciekawe co się wydarzy w tym hotelu

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosko ^^
    Ciekawa jestem jak to teraz bedzie ;)
    No i te spotkanie w hotelu ahh nic tylko czekac na nowy:)
    A ten Roberto do juz mnie denerwuje! On cos kreci ja to czuje w powietrzu xD
    Zapraszam do mnie:
    http://czekajac-na-lepsze-chwile.blogspot.com/?m=1
    http://zyjmy-chwila.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  4. all ma rację :D
    Oni MUSZĄ być razem, bo to jest miłość (czuć ją na kilometr <3 )
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic nie musisz zmieniać, jest cudny! Tak długo czekałam na ten rozdział :) Carmen i Sergio... czuję, że coś się wydarzy w tym hotelu ;D
    Czekam na następny :*
    Zapraszam na nowy: http://my-hard-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodawaj szybciej bo sie nie.kozna docczekać. A blog jest tak genialny że nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super opowiadanie:) Na pewno będę czytać dalej, informuj mnie na moim blogu. Jak poszły matury? :P Pozdrawiam i życzę weny oraz zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do mnie na 18 rozdział : http://madristaforever10.blogspot.com/
    i na nowego bloga : http://es-todo-sobre-el-amor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. a tak, ten mecz z Atl to jakiś feralny był, tak samo jak ten sezon. ;c no ale nic nie poradzimy, Mou odchodzi to może przynajmniej Ikuś na bramkę wreszcie wróci. co do opowiadania to jak dla mnie nie zmieniaj nic. fabuła naprawdę wciąga. niby to się tak wszystko szybko potoczyło ale przez to jest jeszcze bardziej zaskakująco. troche sie zawiodłam gdy Roberto wrócił, no ale może równie szybko wyjedzie? ;) no i najważniejsze, co ten Ramos ma do powiedzenia Carmen.. xd tak sobie teraz pomyślałam Pilar i Roberto wrócili niemal jednocześnie, ale by były jaja gdyby oni razem coś tam ten tego :o
    zapraszam na te-quiero-para-siempre.blogspot.com, nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. interesujący rozdział! od nienawiści do miłości! na pewno znajomość Carmen i Sergio nie skończy się na jednym incydencie w łóżku! żeby tylko nie żałowali tego. a może się w sobie zakochają... kiedyś tam w przyszłości! :D czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowość u mnie :) http://dreeaaamss.blogspot.com/ Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No szybko im przeszła ta nienawiść, ale teraz pewnie będą wesoło udawać, że się nie lubią a pokątnie rozwijać romans. Roberta mi nie szkoda a jaka jest Pilar to nie wiem ;)
    http://pigmaalion.blogspot.com/ piątka na Pigmalionie, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń