niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 15

Blondynka leżała w białej sali wpatrując się tempo w okno. To co usłyszała od lekarza było dla niej czymś okropnym, szanse na donoszenie ciąży były bardzo niewielkie a tak bardzo pokochała już to maleństwo. Nagle usłyszała, że drzwi od jej sali się otwierają, nie miała siły odwrócić się i sprawdzić kto to.
-Carmelku.. przepraszam cie za wszystko - usłyszała głos brata. Spojrzała w jego stronę. Stali tam jeszcze Karim, Cristiano i kilku innych. Rozglądała się wśród nich, ale nie dostrzegła nigdzie Sergio. Próbowała zamaskować rozczarowanie. Czy aż tak mało dla niego znaczyła? Uśmiechnęła się do brata.
-Za co mnie przepraszasz? To ja cię przepraszam.
-Ejejej tylko nie płacz, nie wolno ci się denerwować. - uśmiechnął cię ciepło Alvaro - Dlaczego mi nie powiedziałaś o ciąży? Przecież bym ci pomógł.
-Alvaro jak? I tak byłeś na mnie wściekły i miałeś mnie za dziwkę. Teraz to nie ma znaczenia, wyjdę, ze szpitala i wyjadę. - szepnęła blondynka.
-Gdzie wyjedziesz? Przecież wiesz, że niewolno ci się denerwować a tym bardziej narażać siebie i dziecko na dalekie podróże. Poza tym nigdy nie miałem cię za dziwkę, po prostu byłem zły, że nic mi nie powiedziałaś.  - wtrącił się Karim.
-A co ty byś zrobił na moim miejscu?
-Ale my ci pomożemy, Sergio też ci pomoże... - dodał Alvaro
-A widzisz go gdzieś tutaj? Bo ja nie. Muszę sobie jakoś poradzić, nie mogę stracić tego dziecka. Nie mogę! - pokręciła głową i pogłaskała jeszcze płaski brzuch.
-Nie zostaniesz z tym sama. Już cię nie zostawimy. Musimy porozmawiać z lekarzem kiedy będziesz mogła wyjść do domu...

-Panowie nie jestem pewien kiedy wypuścimy panią Carmen do domu, jest bardzo osłabiona i wolałbym ją jeszcze trochę po obserwować. - mruknął lekarz do Karima i Alvaro.
-Dobrze, jej zdrowie jest najważniejsze, ale jest to możliwe jeszcze w tym tygodniu? - zapytał Francuz.
-Możliwe jest, ale na pewno, nie jest wskazane aby mieszkała sama, w razie jakiegoś omdlenia, ktoś musi przy niej być i wezwać pomoc.
-Oczywiście nie będzie sama.
Gdy chłopcy weszli do sali blondynki ta spała.
-I co zrobimy z tym? Trzeba będzie ją jakoś przekonać do zostania w Madrycie. - szepnął Alvaro.
-Wiesz czego się obawiam? Że jedyną osobą która może ją do czegokolwiek przekonać jest Ramos. Ona go kocha i nie będzie szczęśliwa w Madrycie widując się z nim codziennie.
-Ehh.. On się nią tylko pobawił i olał, a moja siostrzyczka teraz cierpi. Stary, wiesz jednak, że mimo wszystko to Ramos jest ojcem jej dziecka.
-Alvaro przestań pieprzyć. - wkurzył się napastnik - Nie wiesz jak między nimi było, oboje się kochają, ale boją do tego przyznać. To nie zmienia faktu, że trzeba zamienić kilka słów w Sergio. - oboje pocałowali dziewczynę w policzek i wyszli z sali.
Carmen otworzyła oczy i popatrzyła smutno w dal. Nie spała, słyszała całą ich rozmowę. Karim miał rację, nie chciała zostać w Madrycie, ale bała się o dziecko i wiedząc, jak może wpłynąć na nią podróż zastanawiała się jeszcze.

Dwa dni później leżąc samotnie w sali odpoczywała. Od rana było u niej pół Realu Madryt. Dotrzymywali jej wspaniale towarzystwa bo nudziła się w tym szpitalu jak mops. Usłyszała jak drzwi od jej pokoju się otwierają. Popatrzyła w tamtą stronę i zamarła...
-Sergio? - szepnęła łamiącym się głosem.
-Tak.. Carmen przepraszam, że dopiero dziś ale musiałem sobie to wszystko poukładać.. Chciałbym porozmawiać wyjaśnić ci to i... przeprosić.
-Nie masz mnie za co przepraszać. - mruknęła odwracając wzrok.
-Mam Carmen, mam. To moje dziecko prawda? - dziewczyna pokiwała głową - No to jakby nie było, leżysz tu przeze mnie.
-Nie odbieram tego tak. Leże tu bo na siebie nie uważałam.... Sergio po co przyszedłeś - w jej oczach zalśniły łzy. - Niczego nie oczekuję, poradzę sobie i mimo tego jak jest źle to dam sobie radę, muszę dać radę.
-Nie zostawię cię z tym samej, Carmen... - przeczesał dłonią włosy. - zapłaciłaś zbyt wysoką cenę za nasz romans. Nie powinienem był zostawiać cię. Przepraszam.
-Nie rób nic na siłę Sergio, to bez sensu. Nie mam zamiaru mieć do końca życia poczucia winy że cię zmusiłam.
-Co ty mówisz jakie zmusiłaś, chce ci pomóc - popatrzył na nią z niedowierzaniem.
-Dlaczego?
-Bo coś nas jednak łączyło. - szepnął
-Seks i nic więcej. - mruknęła czując jak po policzkach płyną jej łzy.
-Dobrze wiesz, że to nie tylko to, oboje to czujemy. Pomyśl o tym. Caro chce ci tylko pomóc. Jak bardzo jest źle?
-Bardzo - rozpłakała się na dobre - Jest cholernie źle. Lekarze praktycznie nie dają mi szans na to, że donoszę ciążę. A teraz proszę cie idź nie chce już dłużej się denerwować, muszę odpocząć.
Leżała nie wiedząc co ma dalej zrobi.  Przyjąć jego pomoc czy wyjechać? Nie chciała zostawiać tego wszystkiego. Madryt był jej tlenem potrzebnym do funkcjonowania. Jednak są wakacje i każdy piłkarz chciał wyjechać gdzieś na wczasy. Jedno wiedziała napewno musi zadbać o siebie i dziecko...

 **********************************************************************************
Przepraszam że rozdział taki krótki,. Kolejny będzie dłuższy. Liczę na szczere opinie.
Jeszcze 2 rodziały i epilog. :)

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 14

Rano gdy dziewczyna się obudziła zobaczyła koło siebie tylko kartkę.

"Jak sie obudzisz, to zejdź na dół wujcio Karimek zrobił śniadanko."

Chcąc nie chcąc na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wzięła szybki prysznic i pognała na dół. W kuchni, przy stole siedział Francuz z kubkiem kawy w ręce i czytał gazetę. Gdy ją zobaczył od razu się rozpromienił.
-Oo.. jak dobrze, że wstałaś, proszę tu masz śniadanie - podsunął jej talerz z tostami - Teraz musisz się zdrowo odżywiać. Potem wspólnie tu ogarniemy, ubierzesz się, bo dzwonił Perez, że przydałyby się jakieś nowe zdjęcia z treningu...
-Do ciebie dzwonił? - zdziwiła się blondynka.
-Do ciebie, ale spałaś to ja odebrałem - wyjaśnił - I nie przerywaj mi, więc potem pojedziemy razem na trening a jeszcze później jedziesz do mnie bo Blair będzie czekała na nas z obiadkiem. Chciała przyjechać rano ale coś jej wypadło - wyrecytował zadowolony z siebie.
-Karim jesteś bardzo kochany wiesz? Ale ja nie mogę cię tak wykorzystywać. Koniec z tym! Muszę sobie z tym poradzić sama. - w jej oczach zalśniły łzy.
-Póki masz mnie z niczym nie musisz sobie radzić sama - przewrócił oczami i otarł policzki.
-Dziękuję, ale dlaczego to robisz? - wyszeptała. - Przecież już wszyscy mnie olali.
-Jakie wszyscy, Cristano był u ciebie prawie codziennie na zmianę ze mną, nigdy nam nie otworzyłaś. - burknął - Jesteś naszą przyjaciółką.
-Tak masz rację, ale rodzina się całkowicie na mnie wypięła - zaśmiała się gorzko. Usłyszeli dzwonek do drzwi.
-Oo chyba o wilku mowa. - Karim podszedł do drzwi, a chwilę później już przytulał ją Ronaldo.
-Maluszku ty nawet nie wiesz jak ja bardzo się martwiłem, czemu nie otwierałaś? - zapytał z wyrzutem.
-Troszkę mi się pokomplikowało. Nie jesteście źli?
-Na ciebie?? - spytali chórem i wszyscy wybuchli śmiechem.


2 godziny później jechali wspólnie na trening. Dziewczyna ubrała się elegancko bo okazało się, że miał być jeszcze jakiś poczęstunek w klubie na zakończenie sezonu. Po za tym chciała wykorzystać ostatnie chwile, kiedy może jeszcze zakładać szpilki. Z bijącym sercem wysiadła z samochodu i kierowała się razem z chłopakami w kierunku stadionu.
-To jest zły pomysł, ja nie idę. - jęknęła i chciała zawrócić.
-Nigdzie nie idziesz rozumiesz? - krzyknął Karim i obrócił ją z powrotem.
-Nie ma takich szans, oboje chodzicie jak struci, Ramos do nikogo się nie odzywa, ale przynajmniej się pokazuje a z tobą nie było kontaktu 2 tygodnie - warknął Ronaldo.
-Nim to się Pilar zajmie.
-To ty nic nie wiesz? - zdziwił się Cristiano.
-Przecież oni nie są już razem. A ty musisz pomyśleć o sobie i o dziecku...yyy - zawahał się Francuz.
-Dziecku? Caro jesteś w ciąży i nic mi nie powiedziałaś? No dziękuję. - strzelił focha Portugalczyk.
-Cris nie obrażaj się po prostu im mniej osób wie tym lepiej, ale on nie umie trzymać języka za zębami - warknęła w kierunku Karima.
-Dobra nie kłóćmy tak czy inaczej nie możesz zachowywać się tak jak cię wczoraj zastałem. Rozumiesz? Musisz...
-Nie - krzyknęła - ja nic nie muszę. - Wyrwała im się i weszła na teren stadionu, piłkarze tylko popatrzeli na siebie i pokręcili ze zrezygnowaniem głowami.

Prawie wszyscy przywitali Carmen bardzo ciepło, wyjątkiem byli Alvaro i Sergio, jednak ten drugi wpatrywał się w nią smutnym wzrokiem. Chciał do niej podejść, ale wiedział, że wtedy to Arbeloa by go chyba zabił.
Blondynka po zrobieniu kilku zdjęć usiadła na trybunach, zastanawiała się co ma zrobić ze swoim życiem, rozważała możliwość wyjazdu. Zawsze mogła udać się do Londynu, do Torresa lub do Paryża gdzie też miała wielu przyjaciół. Ta pierwsze możliwość jednak odpadała. Hiszpan zaraz wypaplał by wszystko Ramosowi, a ona chciała utrzymać swoją ciążę w tajemnicy. Gdy tak rozmyślała, nawet nie zauważyła, że trening już się skończył. Zeszła z trybun i wzięła głęboki oddech, kątem oka zauważyła Sergio, starała się nie skupiać na nim, widziała jak bardzo męczył się, nie mógł się skupić na żadnym ćwiczeniu.
Wolnym krokiem podążyła do brata idącego wraz z kolegami w kierunku szatni.
-Alvaro możemy porozmawiać? - szepnęła chwytając jego rękę. Piłkarz zatrzymał się i patrząc na dziewczynę wyrwał jej się przyśpieszając kroku. - Alvaro - wrzasnęła na cały stadion ledwo powstrzymując łzy. Zdjęła z nóg swoje szpilki i pobiegła w stronę wyjścia z ośrodka....


Drzwi szatni otworzyły się z hukiem. Wszyscy popatrzyli zdziwieniu w tamtym kierunku. Do środka wparował zły Benzema. Szybkim krokiem podszedł do Alvaro i wykrzyczał:
-Słuchaj. Co ty sobie wyobrażasz? Co Carmen ci zrobiła, że tak ją traktujesz? Rozumiem, żebyś miał żal do Sergio, ale twoja siostra?
-Nie wtrącaj się - burknął odwracając się.
-A właśnie, że moja jeżeli nie chcesz stracić jej, to coś zrób. - powiedział bezsilnie.
-O czym ty mówisz? - odezwał się Ramos, stojący obok francuza.
-Właśnie? - spytał podejrzliwie Arbeloa.
-O czym? No przecież wy oboje nie wiecie o czym ja mówię - zawołał rozzłoszczony - mówię o tym, że ty najpierw zaciągnąłeś do łóżka i omamiłeś, a teraz nawet głupiego sms nie napiszesz jak się czuje - wskazał na Sergio - a potem ty zupełnie ją olałeś. Została sama, rozumiecie, dodatkowo w pierwszym tygodniu dowiedziała się, że Roberto będzie miał dziecko dokładnie za 2 miesiące.- cała szatnia popatrzyła na niego w osłupieniu. - Tak po za tym to przez ten cały czas siedziała w swoim mieszkaniu nie odzywając się do nikogo, zadzwoniła do mnie wieczorem była w strasznym stanie,jeśli czegoś nie zrobicie, to ja nie wiem, jest źle zwłaszcza teraz... - zakończył spokojnie
-Jakie teraz? - spytał Alvaro
-Nic sie ode mnie więcej nie dowiecie. I tak za dużo wam powiedziałem.
Sergio usiadł na ławeczce i potarł twarz.
-Od Ramosa nic nie wymagam, ale ty Arbeloa jesteś jej bratem do cholery.
-Wiem Karim, wiem i bardzo ci dziękuję, że Carmen ma takiego przyjaciela...

Dwie godziny później dziewczyna leżała na swoim łóżku zanosząc się płaczem? I po co był jej ten romans? Straciła wszystko, dodatkowo była w ciąży. Wiedziała również, że Ramos będzie wściekły gdy się dowie. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi, nie chciała otwierać była osłabiona płaczem. Wstała szybko z łóżka biegnąc w stronę łazienki i czując rosnące mdłości.
Alvaro stał za drzwiami już od 15 minut pod apartamentem siostry. Niepokoił się o nią więc nacisnął na klamkę. Niespodziewanie drzwi ustąpiły. Zdenerwowany ruszył w stronę jej pokoju.
-Carmen? Carmen gdzie jesteś?? Carmen! - krzyczał biegając po mieszkaniu. Wchodząc do sypialni zamarł. przy drzwiach leżała blondynka.
-Matko święta, siostrzyczko co się stało? - Podbiegł zrozpaczony. - Carmen wytrzymaj, błagam cię. - krzyczał wybijając numer na pogotowie.
Po 20 minutach byli już w szpitalu, Zadzwonił od razu do Karima, a że był akurat na piwie z chłopakami to miała się zjawić ich spora grupka. Carmen położono na noszach i szybko przewieziono na badania. W szpitalu zjawili się Karim, Pepe, Marcelo, Cristiano i Mesut.
-Alvaro co się stało? - zapytał Karim ciężko dysząc.
-Przyszedłem do niej i.. - usiadł pocierając twarz dłońmi. Nagle na korytarz wbiegł Ramos.
-Co się stało? - przerażony popatrzał na kolegów.
-Co on tu robi? Kto mu powiedział? Moja siostra najprawdopodobniej leży tam przez niego! - wściekł się Alvaro, wstając z krzesła i podchodząc do Sergio.
-Alvaro zostaw go i dokończ co się stało?- Cristiano odciągnął go od Hiszpana.- Karim do niego zadzwonił. - wyszeptał - Ma prawo wiedzieć.
-Gówno a nie ma prawo - warknął w stronę obrońcy. Ramos stał nadal zdenerwowany ale nie odzywał sie bo nie chciał niepotrzebnych kłótni w szpitalu. Chciał się dowiedzieć co z dziewczyną - Nie otwierała drzwi wiec wszedłem do środka i zobaczyłem ją leżącą w sypialni. Była krew. Nie wiem co się stało. Boję się, że chciała sobie coś zrobić. - szepnął.
-Przestań gadać głupoty. - Warknął Karim spoglądając na Cristiano. - Powiedzmy mu. - Portugalczyk zaproponował Karimowi.
-No, nie wiem. - Benzema spoglądał na wszystkich obecnych. Nagle ich rozmowę przerwał lekarz.
-Witam. Kto jest z rodziny Carmen Arbeloi? - jak na zawołanie cała grupa się podniosła z krzeseł a doktor popatrzył na nich zdziwiony.
-Ja jestem jej bratem. - wyszeptał Alvaro
-A jest tu może partner, pacjentki?
-A dlaczego pan pyta?.... Dobra niech pan mówi przy wszystkich. - westchnął brat dziewczyny.
-Dobrze więc, nawet pan nie wie jakie dziewczyna miała szczęście, że zaraz po omdleniu pan się zjawił...
-Omdleniu? - krzyknęli chórem
-Tak... omdleniu, panowie.. Pana siostra jest w 4 tygodniu ciąży, nie wiedzieliście? - wszyscy oprócz Karima i Cristiano pokiwali głowami - No i cóż nie będę ukrywał, że nie jest dobrze. Ciąża jest zagrożona i panna Arbeloa może nie donosić jej do rozwiązania. A teraz przepraszam muszę już iść - lekarz popatrzył na nich ze współczuciem i odszedł.
-Wiedzieliście od samego początku wiedzieliście. Czemu nic Karim nie powiedziałeś, to by sie mogło inaczej potoczyć. - szepnął Alvaro.
-Prosiła mnie, chciała wyjechać. Bała się reakcji Ramosa na ta wiadomość. A Ronaldo dowiedział sie przez przypadek dziś rano.
Wszyscy zerknęli na Sergio. Chłopak stał pod ścianą i wpatrywał się w jeden punkt.
-4 tydzień... miesiąc. To moje dziecko - szepnął i z łzami w oczach spojrzał na kolegów po czym szybko wstał i wyszedł z szpitala.
-Ciekawe tylko jaka będzie reakcja Caro na to wszystko - mruknął Karim

***********************************************************************************

Mamy kolejny jak wam się podoba?  Mam nadzieję, że będą opinie.
Trzymajcie się cieplutko do następnego :* ":)

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 13

Dziewczyna wybiegając z lotniska wraz z Ramosem miała serce w gardle. Nie znała żadnych szczegółów, Karim jej powiedział tylko, że wszyscy już wiedzą. Przed lotniskiem czekał na nich Benzema. Nie wyglądał na zadowolonego.
-Sergio, boję się. - blondynka wyszeptała z gulą w gardle. Piłkarz na te słowa tylko ścisnął jej dłoń i pociągnął w stronę francuza.
-Jak to się stało Karim, że się dowiedzieli? - zapytał wsiadając do auta napastnika.
-Jak? Mnie się pytacie jak?- krzyknął tak głośno, że Carmen siedząca z tyłu pojazdu delikatnie podskoczyła na siedzeniu. - Gdzie wy macie mózg? Czy ten seks już wam całkowicie wypalił szare komórki. Nie chce was krytykować i nie będę tego robił bo jestem waszym przyjacielem, ale nie zadawaj mi takich idiotycznych pytań. - warknął, po czym dodał już spokojniej słysząc płacz z tyłu pojazdu - Rano wpadł do mojego domu Alvaro i powiedzieć, że był zły to mało, no tak wkurwionego to go jeszcze widziałem - pokręcił głową.
-Ale jak? - szepnął Ramos patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Tak!- mruknął i rzucił w niego gazetą. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie Carmen całującej się z Sergio na tarasie hotelu pod dołem był podpis
                                         "Gorący romans!?"
"SENSACJA! Dzisiaj w godzinach popołudniowych na tarasie w hotelu, na wybrzeżu widziana była para: Sergio Ramos i Carmen Arbeloa, bardzo wylewnie okazywali sobie uczucia. Piękna pani fotograf i piłkarz Realu Madryt nie zwracali uwagi na nikogo prócz siebie samych... nawet fotoreporterów, czyżby nowa miłość czy tylko przelotny romans? Co w takim razie z Pilar Rubio i Roberto Duarte? Czyżby jakże piękna para widoczna na zdjęciu zdradzała swoich partnerów? Czyżby zostali przyłapani na gorącym uczynku? A gdzie w tym układzie miejsce dla pięknej modelki i muzyka? Kolejny raz przekonujemy się, że miłość w Show buisnessie nie trwa długo? Sergio i Carmen? Nie ładnie, bardzo nie ładnie!

-Kurwa mać - warknął piłkarz i podał gazetę blondynce.
-Alvaro mnie zabije - wyszeptała - A Roberto mnie rzuci, zresztą czemu ja się dziwię, zdradzam go od kilku miesięcy - po jej policzku pociekły łzy.
Oboje mieli bardzo mieszane uczucia, przecież wiedzieli że to się w końcu wyda! Obojga jednak bardziej dręczy to, że to oznacza jedno... koniec ich spotkań. Teraz kiedy oboje powoli zaczęli zdawać sobie sprawę, że coś zaczynają do siebie czuć.
Gdy podjechali pod dom Karima, napastnik szybko wyszedł i powiedział, że maja chwilę dla siebie. To miało być ich pożegnanie. Dziewczyna wyszła z samochodu i popatrzyła się na milczącego Hiszpana.
-Więc to koniec, wszyscy już wiedzą, teraz możemy tylko liczyć, że nam wybaczą, to kłamstwo i zdradę, ale wiesz co? - zapytała i podeszła bliżej.
-Wiem Carmen, też nie żałuję.- po czym pocałował już namiętnie ten ostatni raz...

W salonie panowała przeraźliwa cisza. Karim siedział ze spuszczoną głową, na kanapie rozsiadł się Alvaro i Carlota, przy oknie stał Roberto obok niego była Rubio, znajdowali się tam również Marcelo, Cristiano i Mesut. Gdy oboje weszli do salonu wszystkie pary oczu skierowały się w ich kierunku.
-Ja... my... - próbowała coś powiedzieć dziewczyna.
-Nie chcieliśmy nikogo skrzywdzić, to nie tak miało wyglądać. - dokończył za nią piłkarz widząc w jakim stanie się znajduje.
-Zawiodłaś mnie Carmen, nawet nie wiesz jak bardzo mnie zawiodłaś. Nie sądziłem, że możesz być zdolna do czegoś takiego. - warknął Alvaro - A ty nigdy więcej się do mnie nie odzywaj, posuwałeś moją siostrę udając mojego przyjaciela. - podszedł i uderzył go pięścią. Wszyscy zaczęli go odciągać od Ramosa.
-Alvaro przepraszam, tak strasznie cie oboje przepraszamy, - zawołała blondynka, płacząc. Po chwili podeszła do nich Pilar.
-Nie chce tego słuchać pieprzyłeś się z nią Sergio tyle czasu, dlaczego mi to zrobiłeś, wiesz co? Wolałabym żebyś mnie zdradził z pierwszą lepszą dziwką niż z nią. - krzyknęła Pilar uderzając go w twarz.
-O czym ty mówisz? - zaśmiał się gorzko Roberto pierwszy raz zwracając na siebie uwagę. - Przecież ona jest dziwką, ja jej nie wystarczyłem. -Zwrócił się do blondynki - Jeszcze się zastanawiałam, dlaczego się ode mnie oddalasz.
-Ja się oddalam? To ciebie wiecznie nie było - wyszeptała zanosząc się płaczem.
-W czym był kurwa lepszy ? - wrzasnął w twarz dziewczynie.
-Ej ej.. Roberto spokojnie - próbował go uspokoić Ronaldo
-Jakie spokojnie, Co ty być zrobił, jakbyś się dowiedział, że Irinę pieprzy któryś z nich - wskazał na chłopaków z drużyny. Karim widząc co zaczyna się dziać jak przyjaciele traktują ich zareagował.
-Dość tego. Skończcie już ich tak osądzać. Nie bronie ich ale i Roberto i Pilar bez winy nie są dobrze o tym wiecie.
-Taaa... - zaśmiał się głośno Roberto po czym zwrócił do Carmen - albo wychodzisz teraz ze mną albo zostajesz z nim - spojrzał pogardliwie na Ramosa.
-W czymś jednak musiałem być lepszy skoro wybrała mnie - wyszeptał złośliwie Ramos po czym odebrał kolejny cios z pięści od Duarte, teraz jednak nie został dłużny i oddał.
-Decyduj - pociągnął nosem wycierają krew i wyszedł z domu francuza.
Carmen ciągle płacząc popatrzyła na wszystkich po czym spojrzała na Sergio. Spoglądali na siebie dość długo po czym blondynka zabierając torebkę, kierowała się do drzwi za swoim chłopakiem. Na końcu jeszcze powiedziała:
-Przepraszam, was za wszystko, Alvaro ciebie najbardziej kocham cię braciszku.
-Carmen proszę cię...- wyszeptał Alvaro.

Dwa tygodnie później.

Carmen siedziała na parapecie w swoim mieszkaniu i wpatrywała się w nocny Madryt. Mimo bardzo późnej pory, miasto tętniło życiem. Po policzkach blondynki płynęły łzy, płacz był jej ulubionym zajęciem w ciągu ostatnich kilku dni. W rękach, dziewczyna trzymała test ciążowy na którym widniały 2 kreski. Nie wiedziała co ma zrobić ze swoim życiem. Bała się. Po ujawnieniu prawdy dziewczyna nie potrafiła dogadać się z Roberto i dowiedziała się o czymś czego chyba nie chciałaby wiedzieć:

Tydzień wcześniej 
Dziewczyna leżała w łóżku myśląc nad życiem, było źle, bardzo źle.
Do drzwi apartamentu Carmen ktoś zapukał dziewczyna leniwie wychodząc z sypialni usłyszała szum wody w łazience. Czyli Roberto bierze prysznic - pomyślała - kto to może być? Po drodze poprawiając włosy otworzyła, za drzwiami stała śliczna brunetka, która była w widocznej ciąży.
-Dzień Dobry, a pani do kogo? - zapytała 
-Ja szukam Roberto - objechała Carmen od góry do dołu wzrokiem.
-A w jakiej sprawie - zapytała podejrzliwie, marszcząc brwi.
-Może wspólnie z nim to sobie wyjaśnimy - Weszła do mieszkania wymijając zdziwioną Carmen.

Okazało się, że kobieta była w ciąży w Roberto, 6 miesiąc! Zdradzał ją prawie od początku ich związku, co najlepsze, zabolało, nawet bardzo.

-Roberto o czym ona mówi? Jaki 6 miesiąc ?! - zapytała kiwając z niedowierzaniem głową.
-Carmen to nie tak. - zaczął się tłumaczyć.
-A jak? - wrzasnęła - Mnie robiłeś wymówi że cię zdradzałam, jakim prawem? No pytam jakim? Zdradzasz mnie od ponad pół roku.
-Przypomnę ci, że też nie byłaś krystalicznie czysta.
-Tak nie byłam i dlatego to nie ma sensu doskonale o tym wiesz, oboje się tylko ranimy, życzę wam szczęścia - wyszeptała płacząc.
-Caro.. - podszedł do niej ale nie wykonał żadnego ruchu - Powiedz jedno słowo...
-Nie. Będziesz miał dziecko. Tylko wiesz co? - popatrzyła na stojącą w przedpokoju kobietę - nie zdradzaj jej bo ona na to nie zasługuje.

Tak więc ich związek nie miał sensu i została sama, zupełnie sama, przed romansem miała wszystko, miała rodzinę, przyjaciół i chłopaka, który ją co prawda zdradzał, ale póki o tym nie wiedziała, to czuła się szczęśliwa, a teraz? Nie ma nic. No tak ma to nie narodzone dziecko. Ojcem oczywiście był Ramos. Sama zastanawiała się jak to się stało, że zaszła w ciążę, przecież uważali... Czuła się fatalnie, stan błogosławiony nie poprawiał samopoczucia a wręcz przeciwnie. Od ponad tygodnia czyli czasu kiedy rozstała się z Duarte nie wychodziła prawie z domu, a o pracy czy treningach Realu to już w ogóle nie było mowy. Alvaro się do niej nie odzywał. Często dzwonił Karim, ale nie odbierała. Co najlepsze to chyba tylko ona zapłaciła za ten romans, Sergio pojawiał się na okładkach, w telewizji, nie wiedziała czy Pilar mu wybaczyła czy nie i chyba nie chciała wiedzieć bo cały czas:
Myślała o Nim,
Tęskniła za Nim,
Za nocami wspólnie spędzonymi, za jego zapachem, uśmiechem, głosem.
Musiała to przyznać otwarcie KOCHAŁA GO,
Pokochała swojego wroga, kochanka, a on? Pewnie zapomniał o kimś takim jak Carmen Arbeloa...  Wzięła swój telefon i wybrała numer do jedynej osoby z jaką mogła szczerze porozmawiać.

-Halo? - wyszeptał zaspany.
-Karim? - zapytała płacząc - Miałeś rację ja go kocham, ale.. teraz to już nie ma... sensu... Co mam dalej robić? 
-Matko święta. Carmen proszę cię nie płacz, zaraz u ciebie będę, nie rób nic głupiego, 15.. nie 10 minut i jestem czekaj na mnie!
-Nie.. Przepraszam, że cię obudziłam nie przyjeżdżaj...
-Zaraz będę - szepnął i rozłączył się szybko ubierając.
-Kto to był? - mruknęła Blair lekko podnosząc się - Gdzie ty się wybierasz? O.. Matko 3 w nocy?
-Kochanie dzwoniła Carmen, jest w strasznym stanie, boje się o nią.
-Jasne jedź, tylko błagam cię ostrożnie bo jak cię znowu policja złapię to nie ręczę za siebie, i zadzwoń od razu jak dowiesz się co tam się dzieję.
-Wrócę rano, śpij myszko - pocałował ją  delikatnie.
-A może pojadę z tobą? - zaproponowała.
-Nie, wolę sam.

W TYM SAMYM CZASIE

Sergio leżał w swoim łóżku i nie mógł zasnąć, przewracał się z boku na bok a przecież jutro czeka go ważny trening. Myślał o niej. Od dwóch tygodni bez przerwy o niej myślał, tak strasznie chciał się do niej przytulić i poczuć jej słodki pocałunek na wargach. Sądził, że pewnie jest teraz szczęśliwa z Roberto który jej podobno wszystko wybaczył. Pilar tego nie zrobiła, odeszła, ale nawet jeśli chciałaby mu darować to nie zgodziłby się. Nie kochał jej, teraz był tego pewny na 100 %. Nie darzył jej takim uczuciem, jakim darzył Carmen.
Przeczesał włosy ręką i szepnął
-Carmen tak bardzo cię kocham. - Po czym zamknął oczy i czekał ale zmorzy go sen.


Gdy napastnik wszedł do domu blondynki zastał okropny widok. Wszędzie był bałagan, a przecież jego przyjaciółka miała fioła na punkcie porządku. Wszędzie walały się jej ubrania, jakieś rzeczy Roberto, i jedno co zauważył w salonie to zdjęcia w czerwonym pudełeczku, jej wspólne zdjęcia z Ramosem, nie było ich dużo może z 5, ale to był dla niego dowód że nie był jej obojętny. Pognał na górę do sypialni dziewczyny i zastał ją płaczącą, siedzącą na parapecie. Wyglądała bardzo źle.
Podszedł i mocno ją przytulił.
-Cichutko, będzie dobrze, zobaczysz wszystko się ułoży. - głaskał ją delikatnie po głowie.
-Karim nic się nie ułoży, nie rozumiesz? - podała mu test - Kocham go, ale nie mogę. Ja jestem w ciąży, jestem w ciąży z nim.  - Francuz popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Bez słowa wziął ją na ręce i położył na dużym łóżku, przytulił i gdy usłyszał, że śpi również zmorzył go sen...


***********************************************************************************

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału ;/ Liczyłam, że będzie lepszy, a jest jak jest... No trudno komentujcie i wpisujcie się do zakładki INFORMOWANI
Trzymajcie się cieplutko :** Do następnego :)

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 12

-Kochanie kiedy wracasz z tego kursu? - zapytał Roberto pakując swoją walizkę - Bo ja wracam z L.A. za tydzień to może potem jakieś wakacje? - przytulił się do jej pleców.
-Skarbie, pomyślimy jak wrócisz dobrze? Ja będę za trzy dni z powrotem - uśmiechnęła, delikatnie wyślizgując z jego objęć i wchodząc do łazienki. Popatrzyła w lustro i zastanawiała się czy dobrze robi wyjeżdżając i to jeszcze ze swoim kochankiem. Potrząsnęła delikatnie głową aby odgonić myśli.
Po 30 minutach Carmen była już gotowa do drogi. Roberto już nie było. Zamknęła drzwi i z uśmiechem powędrowała w stronę taksówki, która miała ją zawieść na lotnisko. W gruncie rzeczy nie mogła się doczekać tych krótkich wakacji. umówili się z Ramosem, że zobaczą się dopiero w samolocie, aby nie wzbudzać zbytniego zainteresowania. Wiedzieli, że od pewnego czasu stali się mało ostrożni.
Dziewczyna siedząc już w swoim fotelu spoglądała na płytę lotniska aż poczuł muskanie w policzek. Uśmiechnęła się delikatnie odwracając głowę w stronę piłkarza. Wyglądał dziś zabójczo. Biały T-shirt podkreślający jego opaleniznę, mięśnie i odsłaniający tatuaże świetnie się komponował z ciemnymi jeansami.
-Pięknie wyglądasz - mruknął nie odrywając się od jej ust.
-Dziękuję, starałam się - zachichotała - ile będziemy lecieć - zapytała opierając głowę na jego ramieniu.
-Około 2 godzin. Już nie mogę się doczekać. Co powiedziałaś Roberto? - spytał spoglądając na blondynkę i głaszcząc jej długie loki
-Że jadę na kurs fotograficzny - westchnęła - przecież i tak dziś leci do L.A. Najgorzej mi oszukiwać Alvaro. A ty? Co powiedziałeś Pilar? - spoglądnęła na niego.
-Że mamy treningi w ośrodku za Madrytem, przecież ona i tak się piłką nie interesuje....

Po niecałych dwóch godzinach przywitała ich słoneczna pogoda. Oboje uśmiechnięci udali się taksówką w stronę hotelu. Wchodząc do recepcji rozejrzeli się i nie zdejmując okularów przeciwsłonecznych podeszli do młodej dziewczyny.
-Dzień dobry mieliśmy rezerwację na nazwisko Ramos - powiedział cicho Sergio. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, zupełnie nie zwracając uwagi na Carmen i podała mu kartę.
-Proszę i życzę państwu udanego pobytu. - Ramos mrugnął do niej oczkiem po czym popatrzył na blondynkę stojącą obok niego z nietęgą miną.
-Dziękujemy, na pewno będzie udany -  po czym chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął w stronę wind.
Carmen wchodząc do pokoju zdjęła swoje szpilki od których zaczynały już ją boleć nogi i poszła na balkon.
Cały pokój był bardzo duży i przestronny a dodatkowo, posiadał balkon z widokiem na morze i zachodzące słońce. Ramos podszedł do dziewczyny i objął w pasie od tyłu.
-Piękny widok prawda - wymruczał całując jej szyję.
-Sergi - uśmiechnęła się - owszem piękne, ale może idź na dół do recepcji, tam masz dopiero śliczne widoki.- pogłaskała go po policzku - Idę pod prysznic.
-Myszka... czekaj. - zaśmiał się chwytając ją delikatnie za dłoń. - czyżbyś była zazdrosna o recepcjonistkę - zaśmiał się.
-Ramosku.. o co mam być zazdrosna. Przecież ty w Madrycie masz dziewczynę.- Pocałowała go w policzek i opuszczając głowę poszła do łazienki.
-Ja i tak wiem swoje - wymruczał - Poczekaj na mnie - krzyknął i pognał w stronę drzwi od łazienki nim zdążyły się zamknąć...

Po udanej nocy, oboje leżeli wtuleni w siebie i wpatrywali się w wschodzące słońce.
-Muszę zadzwonić do Karima. - szepnęła wyciągając rękę po telefon.
-Mmm.. Po co? - wymruczał wtulając się w nią mocniej.
-Jak to po co? A jak coś się dzieje o czym nie wiemy?
-To sam by zadzwonił.
-A ja i tak wolę się upewnić - bąknęła wybierając numer do napastnika.
-Halo? - usłyszała cichy głos francuza.
-Cześć Bezn co tam słychać?
-Carmen dobrze, nic się nie dzieję, jeśli o to chodzi, ale możesz i wytłumaczyć dlaczego mnie budzisz o 5.30? - mruknął. Ramos słysząc jego odpowiedź tylko wybuchnął śmiechem.
-Mówiłem, żebyś nie dzwoniła. - wytłumaczył się widząc karcący wzrok dziewczyny.
-Przepraszam, juz nie przeszkadzam, śpij sobie - uśmiechnęła się delikatnie.
-Nic się nie bój trzymam rękę na pulsie. Odpoczywajcie, kochanie należy ci się. A teraz przepraszam ale idę spać. - po czym się rozłączył.
-Widzisz jest dobrze...

TYMCZASEM W MADRYCIE

-Karim, możesz mi wytłumaczyć o co chodzi  z trzymaniem reki na pulsie i do kogo mówisz kochanie - zapytała lekko rozbawiona Blair. Benzema słysząc głos dziewczyny od razu otworzył szeroko oczy i odwrócił się przestraszony w stronę narzeczonej.
-Carmen dzwoniła... z tego kursu - mruknął odwracając wzrok
-Taak.. i dlatego mówiłeś  ODPOCZYWAJCIE? Błagam cię Karim nie kręć - powiedziała ostrym tonem.
-Ale ja nie mogę ci powiedzieć - jęknął.
-O czym kochanie - zapytała łagodnie głaskając go po policzku.
-Matko Carmen mnie zabije. - szepnął - Bo... ona nie jest na żadnym kursie fotograficznym.
-Karim co ty mówisz? Jak to nie jest na kursie - odchyliła się gwałtownie.
-Skarbie, ja nie mogę... obiecałem im.
-Jak to im. Karim  nie doprowadzaj mnie do furii. - krzyknęła.
-Widzisz kochanie bo Carmen pojechała na weekend z.... Sergio - szepnął ledwo słyszalnie.
-COOO???

-Od kiedy wiesz?
-Od jakiś 3 tygodni. Poszedłem do niej do domu i zastałam tam Sergio. Tylko ja o tym wiem.
-Przecież oni zdradzają Roberto i Pilar wiesz co będzie jak to ujrzy światło dzienne? Prasa ich zje, już nawet nie wspominam o Alvaro którego trafi szlak, i to nie z powodu nawet samego romansu, ale tego, że nic mu nie powiedziała i jeszcze udają wrogów. Od kiedy to trwa? - dziewczyna chodziła zdenerwowana po salonie, natomiast napastnik siedział na kanapie z miną zbitego psa.
-Chyba od balu. - mruknął.
-Skarbie, ale to prawie trzy miesiące - szepnęła i pokręciła głową nie dowierzając.
-Błagam cię nie potępiaj jej, ja tego nie robię bo ją rozumiem, Roberto zostawia ją cały czas, i szczerze mówiąc to wątpię, żeby był jej wierny. Niby jesteś jej przyjaciółką, to jej nie potępiaj - krzyknął wstając.
-Masz rację, po prostu jestem zła że nic mi nie powiedziała.
-Ty jesteś zła, to pomyśl jak zareaguje Arbeloa. - chłopak przytulił brunetkę.
Nagle w drzwiach zobaczyli brata blondynki ze wściekłą miną i gazetą w ręce.

 U CARMEN I SERGIO

Leżeli na plaży opalając się. Dookoła nikogo nie było, dziewczyna zastanawiała się jak Ramos to zrobił, że plaża była pusta, co prawda musieli jechać kawałek od hotelu ale i tak była w szoku.
-Sergii, jak ty to zrobiłeś, że tutaj nikogo nie ma?
-Niech to zostanie moją tajemnicą dobrze? - zaśmiał się - Chodź idziemy do morza - wstał i pociągnął za sobą blondynkę
-Ramos zimno, puść mnie - krzyknęła okładając go pięściami
-Ale jesteś miła
-Skarbie proszę cię nie puszczaj i odstaw mnie na brzeg - uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
-Kotku co nas nie zabije to nas wzmocni - po czym wrzucił ją do wody.
-Mnie może to nie zabiję, ale ciebie na pewno, chodź tu szybko.- wrzasnęła wynurzając się.
Reszta dnia upłynęła im na zabawie i śmiechu.

Wieczorem jedząc kolację na tarasie w swoim pokoju, blondynce zadzwonił telefon.
-Halo? Sergio zastaw mi ser, Ramos no mówię coś.
-Carmen mamy problem - usłyszała po drugiej stronie głos Benzemy.
-Karim jaki problem? - zaśmiała się - Sergio no prosiłam cię o coś.
-Carmen mówię coś, oni już widzą, wszyscy już wiedzą o waszym romansie. - krzyknął rozpaczliwie....

***********************************************************************************

Mamy kolejny rozdział. Przepraszam, że dziś a miało być wczoraj. Mam nadzieję, że wam sie podoba komentujcie.
PROSZĘ O WPISYWANIE SIĘ DO ZAKŁADKI INFORMOWANI.

Trzymajcie się cieplutko :***


sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 11

Powoli nadchodził dzień urodzin Carmen. Chłopcy postanowili zorganizować jej imprezę w klubie. Nie była to niespodzianka, ponieważ kilka dni po Carmen były urodziny Roberto więc chcieli zrobić je wspólnie.
Dziewczyna nie miała ochoty na takie imprezy, ale wiedziała również, że ani brat ani nikt inny jej tego nie odpuści.
-Chłopcy nie mam ochoty na ta imprezę... Wiem - wykrzyknęła  radośnie do Ramosa i Karima - rozchoruję się.
-Myszko to nic nie da, Alvaro i tak wymyśli inny termin - uśmiechnął się francuz.
-Ale ja nie chce, wolę ten wieczór spędzić spokojnie, w gronie najbliższych, a nie w zatłoczonym klubie. - mruknęła zła  i opadła na kanapę kładąc głowę na ramieniu Sergio.
-Wiem Carmen, że wolałabyś spędzić tą noc z Ramosem - zaśmiał się Benzema, po czym uchylił się od lecącej poduszki, rzuconej przez obrońce. - ale nikt ci tego nie odpuści. A ty łaskawie może byś się włączył do dyskusji a nie tylko poduszkami we mnie rzucał - oburzył się.
-Karim a co ja mogę? - westchnął kładąc nogi dziewczyny na swoich kolanach - Carmen nie przekonasz, nie chce i już, ale to nie oznacza, że nie pójdzie. - musnął delikatnie policzek dziewczyny.
Karim patrzył na nich i był przekonany, że coś do siebie czują, ale boją się do tego przyznać. Zachowywali się już prawie jak para.
-Roberto i Pilar nic nie podejrzewają?
-A widzisz ich gdzieś tutaj? - warknęła blondynka i wstała podając mu gazetę na okładce której był Roberto z jakąś brunetką. - On się świetnie bawi, to śmieszne ale mnie to nie rusza, od dawna domyślam się, że mnie zdradza, ale nic się nie odzywam bo sama też nie jestem krystalicznie czysta - przewróciła oczami - przyjedzie i zaś będzie mi wciskał, że to była tylko pijana koleżanka, którą odprowadzał do hotelu. - zaśmiała się
-Benz dzięki, że nas kryjesz - odezwał się Sergio.
-Nie ma sprawy, poza tym wy wiecie jaka to jest zabawa? Carmen wyobraź sobie. Wpada Alvaro na trening, biega po całej szatni, wkurzony na ciebie maksymalnie, że cały wieczór nie odbierałaś telefonu a przecież Roberto nie ma obecnie w Madrycie. I wyobraźcie sobie panika na całego, a tu po chwili do szatni wpada Ramos uśmiechnięty od ucha do ucha, a jak słyszy co wyprawia Arbeloa to tylko stara się nie wybuchać śmiechem. Tak Carmelku, takiej mi rozrywki dostarczacie.
-Ty Benzema, ale czasem nie przesadź z czymś - uśmiechnął się Sergio.
Carmen tylko cicho chichotała. Nagle usłyszała dźwięk kluczy do drzwi i podskoczyła jak oparzona siadając na parapecie. 
-Kochanie jestem. - usłyszeli głos muzyka. - Gdzie jesteś?
-W salonie - odkrzyknęła.
Do pokoju wszedł Roberto, przywitał się z piłkarzami i podszedł do swojej dziewczyny, którą namiętnie pocałował.
-Sergio, cóż to za święto, że zaszczycasz nas swoją skromną osobą - uśmiechnął się sztucznie muzyk.
-A no widzisz, tak przeczuwałem, że przyjedziesz i postanowiłem ci zrobić tę przyjemność - odpowiedział przesłodzonym tonem Ramos,- ładnie wyszedłeś na tym zdjęciu, no kolego fotogeniczny to ty jesteś nie ma co - zagwizdał piłkarz- ale koleżanka, również niczego sobie - uśmiechnął się bezczelnie pokazując zdjęcie z gazety wcześniej przyniesionej przez blondynkę. Karim wybuchnął śmiechem, ale spoważniał widząc minę Carmen.
-Kotku ja ci to...
-Roberto ja wiem... Koleżanka.... pijana... okey i już mi tyle razy tłumaczyłeś że zapamiętałam - burknęła
-Jedziesz Maluszku z nami na trening, a potem na obiad? - zapytał francuz.
-Jadę, dajcie mi chwilę tylko się przebiorę.- Dziewczyna wyminęła swojego chłopaka i poszła do sypialni. Zaraz za nią wkroczył jej chłopak.
-Myszko to naprawdę nie tak jak myślisz, kocham ciebie i tylko ciebie wierzysz mi? - popatrzył w jej oczy.
Chwilkę wpatrywali się w siebie.
-Wierzę Roberto. - przytulił ją. Może nie byli idealni ale tworzyli związek prawie od roku, tego nie da się przekreślić od tak.
Dziewczyna ubrała się i razem z piłkarzami opuściła swoje mieszkanie wsiadając do auta Ramosa i kierując się w stronę ośrodka treningowego.
Po treningu wszyscy udali się do swojej ulubionej knajpki na obiad.
-Siostrzyczko, tylko, żebyś przypadkiem nie zapomniała o tym - Alvaro popatrzył na nią podejrzliwie.
-Nie bój się, nie zapomnę, będziemy z Roberto punktualnie. - mruknęła zła.
-Błagam chłopcy tylko bez jakiś dziwnych prezentów. Jak macie mi kupować kolejny komplet bielizny to ja podziękuję - zaśmiała się Carmen.
-A nie, nie, nie, prezent musisz przyjąć tak czy tak, chyba nie chcesz sprawić nam przykrości. - zaśmiał się Marcelo.
-Oczywiście, że nie chcę. - westchnęła teatralnie....

Dwa dni później wieczorem dziewczyna wraz z swoim partnerem szykowali się na imprezę. Carmen ubrała się i czekała już na dole na Roberto.
-Kotku ślicznie wyglądasz - pocałował ja w policzek i delikatnie się uśmiechnął.
-Dziękuję, chodźmy już - chwyciła go za rękę i oboje udali się w stronę, ulicy skąd zabrała ich taksówka.
W klubie wszystko było, już gotowe, wszyscy na nich czekali, po krótkim przywitaniu i całej masie prezentów, zarówno dla niej jak i jej partnera usiedli do stolików. Piłkarze przyszli, ze swoimi dziewczynami tudzież żonami.
- Carmelku to przyznaj się, ile to już latek kończymy? - zapytał Marcelo
- A ty to wiesz, że kobiet się o wiek nie pyta? - zaśmiała się sącząc powoli swojego drinka.
- Właśnie, chodź tańczyć - potwierdził Karim i pociągnął dziewczynę na parkiet
Carmen jak zwykle przez długi czas nie mogła ich opuścić, gdy po chwili udało jej się  poczuła delikatne wibrowanie telefonu, który znajdował się, w jej kopertówce. Wiadomość była od Sergio, z prośbą o wyjście na zewnątrz. Rozejrzała się dookoła i gdy zobaczyła, że wszyscy są zajęci sobą to szybko opuścił lokal.
Na ogromnym tarasie, Ramos stał oparty o balustradę. Podeszła do niego i stanęła w bezpiecznej odległości, bojąc się, że może ich ktoś zobaczyć.
-Co się stało Sergio?
-Mam dla ciebie prezent, a nie chciałem dawać przy wszystkich.- W ręku trzymał małą torebeczkę i kopertę. Wręczył Carmen. Dziewczyna patrząc na niego otworzyła najpierw pudełeczko znajdujące się w torebeczce. W środku były kolczyki i naszyjnik z białego złota z błękitnym diamencikiem.
-Sergio cudowne, ale przecież to musiało kosztować majątek. Nie mogę tego przyjąć.
-Przestań - prychnął, po czym delikatnie się uśmiechnął - pomagał mi wybierać Benzema, więc jeśli ci się nie podoba to proszę skargi i zażalenia w jego kierunku. - oboje wybuchnęli wesołym śmiechem. - a teraz otwórz kopertę.
Carmen zaniemówiła, w środku znajdował się bilet lotniczy na Costa Brava. Wraz z rezerwacją hotelową.
- Zarezerwowałem już hotel na 3 dni. Co ty na to jakbyśmy sobie urządzili takie mini wakacje? - zapytał w lekko widoczną obawą w oczach. Dziewczyna nie wiedziała co ma odpowiedzieć. kierować się sercem i jechać czy rozumem i zostać.Wybrała jednak to pierwsze.
- Dobrze jedźmy - wyszeptała. Chłopak pociągnął ją za ścianę budynku skąd nie było widoku ze środka i pocałował.
Kilka godzin później wszyscy zbierali się już do domu. Przed lokalem stała cała ich paczka żegnając się.
- Dziękujemy wam za wszystkie prezenty, naprawdę cudownie sie bawiłam, pomimo, że nie chciałam przychodzić. - zaśmiała się blondynka.
- Widzisz, trzeba słuchać starszego brata. - powiedział Alvaro obejmując żonę. - Dobra to my jedziemy bo, nie chcemy już dłużej wykorzystywać teściowej.
- To pa braciszku - pocałowała chłopaka w policzek i piłkarz wraz z żoną odjechali z parkingu.
- My tez się zbieramy, bo musze jutro niestety jechać do Barcelonay, wiec przede mną długa droga - Roberto objął dziewczynę i ciągnął w stronę samochodu.
- Tak.. Jedźmy, dziękuje jeszcze raz i do jutra. Wpadnę na trening.- powiedziała po czym poszła za swoim chłopakiem.

Następny dzień

-Wy jesteście nie poważni no...- wściekał się Benzema stojąc w swoim salonie. Rano Ramos i Carmen przyjechali prosić go aby ich krył jakby coś się działo.
-Benz ale co ci szkodzi, ani Pilar ani Roberto nie będzie tylko przed Alvaro nas kryj jakby coś. - próbował go przekonać Sergio.
-Karimku 3 dni - podeszła do niego i delikatnie się uśmiechnęła.
-Uhhh.. o ile tobie Ramos mogę odmówić, o tyle nie mam serca jej odmawiać - wskazał na zadowoloną blondynkę. - Powiedzcie mi, ile chcecie to ciągnąć, przecież ktoś w końcu się zorientuje - westchnął opadając na kanapę.
-Karim nie truj. Daj już spokój co? Na razie wiesz tylko ty i jak się dowiem, że wie ktoś jeszcze to będę wiedział do kogo - popatrzył na niego groźnie obrońca.
-Dobra to my uciekamy bo Blair nie długo pewnie będzie. Dziękujemy. - pocałowała go w policzek i oboje opuścili dom napastnika.
-Zawieść cię do domu?
-Nie trzeba przejdę się ten kawałek po południu przyjadę na wasz trening porobić jakieś zdjęcia i muszę jeszcze Mari powiedzieć, że biorę 3 dni wolnego. - pożegnała się z piłkarzem i poszła w swoją stronę.
Nie wiedziała, czy dobrze robi, czy warto dla romansu niszczyć całe dotychczasowe, życie, ale jednego była pewna, ciągnęło ją do Hiszpana i to bardzo, jeden dzień bez spędzenia wspólnie kilku chwil był męczarnią. Sama nie wiedziała, co czuje. Wiedziała, że z Roberto spędziła prawie, rok i był dla niej ważny, to na pewno! A Sergio? Z dnia na dzień stawali się sobie coraz bardziej bliźsi. Miłość? NIE to stanowczo nie możliwe!!  Potrząsnęła głową aby odpędzić natarczywe myśli skręciła do swojego bloku....


*********************************************************************************
Mamy kolejny :)
Mam nadzieję, że wam się podoba, liczę na szczere opinie i komentarze.
Przy okazji dzisiaj odbył się Ślub Roberta Lewandowskiego :) Oboje wyglądali cudownie :* Pozostało tylko życzyć duużo szczęścia. :)
Proszę o wpisywanie się do zakładki INFORMOWANI :)

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 10

Miesiąc później

Romans Carmen i Sergio trwał w najlepsze. Widywali się często, przeważnie w hotelu, ale ich spotkania odbywały się również w domu dziewczyny lub piłkarza. Sprzyjały temu częste wyjazdy partnerów. Z Roberto już nie było tak jak kiedyś. On wyjeżdżał a ona cieszyła się z takiego obrotu spraw. Czemu od niego nie odeszła? Na swój sposób coś do niego czuła poza tym nie chciała zostać sama. Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że z łączącej ją jeszcze 2 miesiące temu nienawiści do Ramosa teraz rodzi się coś lepszego, coś nowego. Nikt o ich spotkaniach nie wiedział. Żyli cały czas okłamując siebie i swoich najbliższych. Dziewczynie było bardzo ciężko tylko ze względu na przyjaciół i brata. Nie miała nigdy żadnych tajemnic przed Karimem czy Alvaro, wiedziała jednak, że to nie może ujrzeć światła dziennego. Prasa by ich zniszczyła. Oboje zdawali sobie sprawę co by się działo. Skrzywdzili by nie tylko Roberto, Pilar i swoich przyjaciół, ale również siebie samych. Byli tak bardzo przywiązani do tych spotkań. Z kochanków przeradzali się w bardzo dobrych przyjaciół.Rodziło sie między nimi gorące uczucie do którego nie chcieli się nigdy przyznać, nie chceli go dopuścić do swojego życia.
Carmen sama nie posądzała siebie o taki cynizm. Nigdy taka nie była. Zmieniła się, tylko, że ona nie uważała, że na gorsze. teraz dopiero żyła pełnią życia.
Piłkarz czuł się bardzo podobnie, zdradzał Rubio, ale nie odczuwał jakiś większych wyrzutów sumienia. jedyne czego się bał to reakcji przyjaciół na ich romans.

Kolejna leniwa sobota. Do zakończenia sezonu pozostało kilka meczów ligowych. Piłkarze mieli wieczorny trening, więc Sergio pod nieobecność swojej partnerki spędził wieczór i noc w apartamencie Carmen.
-Sergio- mruknęła dziewczyna leżąc wtulona w piłkarza - kto robi śniadanie?
-A kto robił dwa dni temu?
-Dwa dni temu to ci obsługa hotelowa przyniosła - zaśmiała się perliście. - Ale niech stracę. Ja zrobię śniadanie a ty idź teraz pod prysznic, bo potem ja pójdę
-Mhmm.. - zamruczał całując jej szyję odgarniając jej blond loki.
-Miśku nie żartuję - pogłaskała go po policzku i wstała, zakładając koszulkę piłkarza.
-Mówiłem ci już kiedyś, że ślicznie wyglądasz w mojej koszulce?-uśmiechnął się słodko również wstając z łóżka - ale bez niczego to ci najładniej. - pocałował ją namiętnie i poszedł w stronę łazienki.
-Erotoman - krzyknęła za chłopakiem i kręcąc głową zeszła na dół chcąc przygotować posiłek.
Po 10 minutach gdy już prawie wszystko było gotowe usłyszała dzwonek do drzwi. Nie zwracając uwagi na swój wygląd otworzyła szybko i zamarła.
-No cześć Maluszku, a ty co taka tylko w koszulce? Aaa.. Roberto przyjechał? To ja nie przeszkadzam tylko chciałem się zapytać co ty myślisz o tym moim nowym kontrakcie z Nike i czy ty mogłabyś mi zrobić te zdjęcia bo jakoś nie lubię tych ich  fotografów. - zaczął trajkotać Karim wchodząc do mieszkania dziewczyny.
-Karim to nie jest odpowiednia chwila, może zadzwonię do ciebie później to pogadamy co? - zapytała błagalnie Carmen próbując wyprowadzić francuza.
-Dobra, dobra rozumiem, ejj Caro, a ty wiesz, że Sergio też ma taką koszulkę jak masz na sobie, dostał od nas na jakieś tam urodziny czy coś?
-Tak? Nie wiedziałam - zająknęła się dziewczyna spoglądając w kierunku schodów, modląc się aby piłkarz nie zszedł na dół. - Karim nie ma problemu, ja ci zrobię te zdjęcia przecież wiesz, że dla ciebie wszystko.
-Jesteś kochana. Co ty jesteś taka nerwowa, zachowujesz się jakby u ciebie w szafie siedział kochanek. -wybuchnął śmiechem widząc minę dziewczyny.
-No tak zabawny jesteś, kochanek - zaśmiała się histerycznie i  popukała czoło coraz bardziej nerwowa - weź już ty mnie nie wnerwiaj lepiej ok?.
-Ok idę już, idę - gdy piłkarz razem z dziewczyną, byli już w przedpokoju, ten chcąc pocałować ją w policzek zauważył coś bardzo dziwnego.
-Carmen? Twój chłopak zmienił styl i z eleganckich bucików wskoczył w Nike? Wiesz co jest jeszcze bardziej zabawne, że Ramos ma identyczne. Patrz nawet są inicjały - zaśmiał się lecz po chwili mina mu zrzedła widząc zmieszanie dziewczyny.
-Caro? SR? - zapytał cicho Jednak po chwili usłyszeli.
-Kocie no ja mam nadzieję, że śniadanie już gotowe. - na schodach pojawił się Sergio w samych bokserkach.
-Karim? Co ty tu robisz? - zapytał przerażony spoglądając przyjaciela. Carmen nagle znalazła coś bardzo interesującego w podłodze nie miała odwagi na nich spojrzeć.
-Ja? Co ja tu robię? Ramos no błagam cię. - krzyknął. - teraz to się mnie nie pozbędziecie i wszystko ze szczegółami mi wytłumaczycie. - zdenerwowany przecisnął się w stronę salonu.
-Na pewno chcesz ze szczegółami? - próbował rozładować atmosferę Sergio, ale widząc minę blondynki od razu spoważniał
-Nie wkurwiaj mnie już lepiej! - usłyszeli wrzask Karima. Oboje aż podskoczyli.
-Zaraz przyjdziemy tylko się ubierzemy - mruknęła dziewczyna.

-Sergio jak mu to wytłumaczymy - zapytała dziewczyna gdy wspólnie ubierali się.
-Jak to jak? Powiemy mu prawdę to nasz przyjaciel zrozumie i nic nikomu nie powie. - niepewnie powiedział piłkarz.
-A jak nie zrozumie? - popatrzyła na niego w skupieniu. Ramos przytulił ja i oboje udali się na dół. W kuchni napastnik zajadał się śniadaniem przygotowanym przez dziewczynę.
-Poczęstowałem się - uśmiechnął się złośliwie. - No a teraz słucham. Ile to trwa?
-Skąd wiesz, że trwa?- spytała cichutko młoda Arbeloa.
-Caro błagam cię myślisz, że nie widać zmiany w waszym nastroju? W waszych relacjach?
-Około dwa i pół miesiąca - szepnęła dziewczyna
-Słucham? Przez dwa i pół miesiąca ukrywacie się z tym? jak?
-A myślisz, że to takie trudne skoro ani Roberto ani Pilar wiecznie nie ma?- zapytał ironicznie Sergio.
Benzema zaczął się nagle panicznie śmiać. Para popatrzyła na siebie w zdumieniu.
-Z czego się cieszysz?
-Ramos jak to z czego. Przecież wy się nienawidziliście, a teraz jesteście parą kochanków.
-Powiesz komuś? - zapytał piłkarz
-Sergio nie osłabiaj mnie, jestem waszym przyjacielem, komu mam powiedzieć. Szczerze mówiąc miesiąc temu zauważyłem, że jakoś tak inaczej między wami jest, ale myślałem, że mi się wydawało. Wiem, że wam też się coś od życia należy i dlatego nic nikomu nie powiem, jak coś to możecie na mnie liczyć. - uśmiechnął się pokrzepiająco do blondynki która była już blada jak ściana - Carmen jak mogliście pomyśleć że komuś powiem, w ogóle nie rozumiem dlaczego mi nie powiedziałaś? Myślałam, że się przyjaźnimy. - zrobił naburmuszona minę, ale zaraz potem przytulił dziewczynę.
-Przepraszam, wiesz co jest najśmieszniejsze? Że nie miałam takich wyrzutów w stosunku do Roberto co do ciebie, że cie okłamuję. - zaśmiała się.
-Dobrze do ja już będę leciał. Widzimy się na wieczornym treningu. - Podał Karimowi rękę i razem z Carmen udali się w stronę drzwi.
-Będziesz na treningu?
-Postaram się.
-Między nami, to nic mam nadzieje nie zmienia? - zapytał z niepewnością w głosie
-Nie Sergio nie zmienia, Karim nas nie zdradzi. - Pocałował ją namiętnie co blondynka szybko odwzajemniła.
-Pa.
Zamknęła drzwi i wróciła do napastnika.
-Karim proszę cię tylko bez wykładów. - westchnęła
-Maluszku ja ci nie chce robić wykładów, ale powiedz mi czy ty wiesz w co się mieszasz?-zapytał z słyszalną troską w głosie.
-Jak to co? To tylko seks i nic więcej.
-Carmen znam cię dobrze, nie poszłabyś na taki układ, ty się w nim zakochałaś, albo jesteś bardzo blisko tego.
-Cooo? Nie no proszę cię Karim! Nie zakochałam się to tylko układ i nic więcej. Czujemy się ze sobą bardzo dobrze. - powiedziała chociaż sama już nie wiedziała jak było naprawdę.
-Obiecaj mi jedno. Jak tylko przyznasz się sama przed sobą do tego to będę pierwszą osobą której to powiesz - zaśmiał się delikatnie
-Nie mam się do czego przyznawać. - odburknęła - ale okey jak tylko taka sytuacja będzie miała miejsce to dam ci znać. A teraz zmieńmy temat i opowiedz mi coś o tym kontrakcie z Nike skoro już tutaj tak wtargnąłeś-parsknęła głośno.

Kilka godzin później, dziewczyna pracowała w swoim biurze nad zdjęciami. Musiała dokończyć kolejne ujęcia z treningów chłopaków. Usłyszała, że na jej telefon przychodzi sms. Wzięła go do ręki i przeczytała delikatnie się uśmiechając.
-Pilar  przyleciała przed chwilą z dzisiejszego wieczoru nici. Tęsknię :* S.
Dziewczyna odłożyła swojego Iphona na stolik i podeszła do okna. Kiedyś jej znajomość z Ramosem miała charakter czysto fizyczny, lecz teraz zauważyła, że stawali się sobie coraz bliźsi również pod względem mentalnym. Jeszcze kilka tygodni wstecz nie było mowy o czymś takim jak chociażby tęsknię w smsie. To były tylko suche informację z adresem bądź godzina i datą spotkania. Niewątpliwie razem z Sergio zbliżali się do siebie, ale ku zaskoczeniu dziewczyny wcale jej to nie przeszkadzało. Nie myślała o tym, że może ranić kogokolwiek. Postanowiła w tym momencie robić tylko to co było jej wygodne i co jej pasowało. Z jednej strony to bardzo się cieszyła, że Karim się dowiedział miała dość tego udawania przed nimi że się z Ramosem nienawidzą. Musiała teraz jeszcze sobie jeszcze odpowiedzieć na pytanie co tak naprawdę czuje do Roberto. Chłopak coraz częściej ją zostawiała. Romans z piłkarzem jakoś jej to wynagradzał, ale co będzie jak jej związek z muzykiem się skończy. Byli przecież razem już dość długi kawałek czasu....

***********************************************************************************

Mam nadzieję, że wam się podoba :D
Przepraszam, za delikatny poślizg czasowy :)
Karim się już dowiedział... Jeżeli oczywiście coś wam się nie podoba to dajcie znać :)
Liczę na komentarze z waszej strony. Dziekuje za wszystkie miło słowa.
Trzymajcie się cieplutko :** Do następnego.

PROSZĘ WAS O WPISYWANIE SIĘ DO ZAKŁADKI INFORMOWANI. DLA WAS TO CHWILKA A MI BARDZO UŁATWI SPRAWĘ! :**


niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 9

Wracając do Madrytu w samolocie panowała przeraźliwa cisza. Nikt się nie wygłupiał, nikt nie zadawał jej głupich pytań. Wzięła do ręki swój aparat i spojrzała na Ramosa. W pierwszej chwili miała go zapytać czy chce obejrzeć zdjęcia, ale potem zrezygnowała z tego pomysłu. Nachyliła się do chłopaka i delikatnie całując jego policzek wyszeptała
- Strasznie mi przykro - chłopak popatrzył na nią nieobecnym wzrokiem.
- Bądź w hotelu o 20 dobrze? - ten ból i żal w jego oczach był nie do opisania. Nie mogła się nie zgodzić
- Będę, oczywiście że będę, coś wymyśle. - Na koniec zerknęła tylko czy nikt ich nie widzi i delikatnie pocałowała szybko odwracając się w stronę okna.
Na lotnisku przywitały ich gwizdy i wyzwiska. Pipita, nawet zbyt ostro zareagował na wypowiedź fana. Wszyscy byli załamani. W autokarze trener zabrał głos.
-Chłopcy nie chcę was już męczyć, dziś idźcie do domu, jutro przyjdźcie na wieczorny trening. - reszta drogi również upłynęła w milczeniu. Gdy wszyscy wysiedli pod stadionem zaczęli się rozchodzić w stronę swoich domów. Blondynka pożegnała się z piłkarzami i wsiadając do swojego auta ruszyła w kierunku apartamentowca.
Sergio wrócił do domu w którym czekała na niego Pilar.
-Oo Misiu jesteś, jak było? - zapytała całując piłkarza
-A jak mogło być? Świetnie wybawiłem się za wszystkie czasy jako kapitan i jako obrońca, no ale co tam mecz jakie biby były - sarknął - idę wziąć prysznic.
-Jejku przepraszam, przykro mi, naprawdę, co ty na to, żebyśmy dziś poszli do klubu? Zapomnisz o wszystkim zrelaksujesz się.
-Niestety ale mamy dziś wieczorem spotkanie, - skłamał gładko - musimy przeanalizować ten mecz. Także dziś idź się bawić sama. - warknął i poszedł do łazienki. Stojąc pod ciepłym strumieniem zastanawiał się dlaczego Pilar w ogóle nie interesuje jego praca. Nie mógł się już doczekać wieczora i spotkania z Carmen. Przez te 3 tygodnie bardzo się do siebie zbliżyli. Oddalał się za to od Pilar i mimo że wiedział, że to on ją zdradzał to nie tylko z jego winy ta miłość się powoli wypalała.

Carmen gdy dotarła do domu poszła od razu do łazienki. W sypialni na satynowej pościeli leżała biała kartka.

"Myszko musiałem wyjechać, kłopoty w wytwórni. Wracam za kilka dni. Już tęsknię :* R."

Dziewczyna zaśmiała się szyderczo i poszła pod prysznic. Była godzina 18.30 więc miała jakąś godzinę na przygotowanie się. Po odświeżeniu się, wysuszyła włosy. Swoje miała bardzo kręcone więc nie musiała się martwić o nic. Pomalowała delikatnie i otworzyła szafę mając dylemat co na siebie włożyć. Postawiła na elegancję. Po jakimś czasie była już gotowa. Wsiadła do swojego auta i ruszyła w stronę hotelu. Dzisiaj była pierwsza. Zamówiła kolacje do pokoju i sama poszła wszystko przygotować. Po kilku minutach w pomieszczeniu pojawił się piłkarz. Gdy ją zobaczył od razu przytulił do siebie. Stali tak przez chwilę nie odzywając się.
-Chodź zjemy coś, na pewno nic od wylotu z Dortmundu nie jadłeś. - pogłaskała go po policzku i podeszła do stolika  na środku pokoju.
-Nie jestem głodny. Roberto był?
-Nie, wytwórnia ma jakieś kłopoty i musiał jechać - powiedziała to tak naturalnie, bez cienia jakiegokolwiek żalu, że aż się zdziwiła.
-Widzisz a Pilar była. - zaśmiał się - zapytała jak się bawiłem. No kurwa jak się mogłem bawić na meczu przegranym 4 - 1?  - krzyknął po czym zamilknął - Przepraszam. Nie chciałem krzyczeć. Z tego wszystkiego nawet ci nie powiedziałem, że pięknie wyglądasz.
 Carmen wstała od stolika i podeszła do chłopaka. Oboje rozebrali się do bielizny. Wziął ją na ręce i położył na łóżku. Leżeli wtuleni w siebie przez dłuższą chwilę po czym oboje strudzeni ciężkim dniem zasnęli.
Rano pierwszy obudził się Ramos. To był ich pierwszy raz gdy spotkali się i noc była bez seksu.Nie tego dziś potrzebowali. Po prostu zasnęli, nie razem, ale obok siebie. Pogładził ją po ramieniu i najciszej jak się dało udał do łazienki. Dziś jego humor już był dużo lepszy.
Po godzinie zjedli śniadanie, wspólnie się śmiejąc z różnych rzeczy. Dziewczyna czule żegnając się, pierwsza wyszła z hotelowego pokoju.
Nie miała ochoty jechać dziś do pracy. Będąc już w mieszkaniu zadzwoniła do Benzemy żeby do niej przyjechał. Zrobiła sobie dzień wolny i pomyślała, że wykorzysta napastnika jako towarzystwo.
Jakiś czas później w jej drzwiach stanął Karim.
-Cześć Maluch, nie jedziesz dziś do studia.
-Nie jadę. - odpowiedziała całując go w policzek - Robię sobie dzień wagarowicza. - zaśmiała się prowadząc Francuza do salonu.
-Roberto nie ma?
-Nie pojechał gdzieś. Jak się trzymasz Big Benz?
-Radzę sobie blondasku, radzę. Blair mnie wczoraj pocieszała - zaśmiali się oboje.
-Wiesz, że gdyby nie to że masz chłopaka to pomyślałbym sobie, że się ponownie zakochałaś? - uśmiechnął się serdecznie Karim - Ostatnio jesteś jakaś pogodniejsza, i nie płaczesz.
-No wiesz. - obruszyła się. NIE ja przecież nie kocham RAMOSA, tylko zabawa i układ - pomyślała a francuzowi odpowiedziała - Dobra żabojadzie to co oglądamy?
-Ja ci dam żabojada - krzyknął i rzucił w nią poduszką....
 

Po południu Karim musiał wracać do domu, aby zdążyć na wieczorny trening. Dziewczyna postanowiła że pojedzie z nim. Ubrała się i ruszyli w drogę. Nad Madrytem powoli zachodziło słońce. Stadion w Valdebebas lśnił od wieczornego słońca. Dziewczyna usiadła na krzesełkach i z nudów zaczęła robić zdjęcia ćwiczącym piłkarzom.
-Carmen może masz ochotę z nami zagrać? - zawołał trener
-Nie no trenerze, oni mnie tak po obiajają, że jutro to ja nie wstanę - zawołała żałośnie.
-Siostra no nie daj się prosić, zagraj, obiecuję że będziemy grać delikatnie  - uśmiechnął się i pociągnął dziewczynę za sobą.
-Boże co mnie podkusiło zakładać trampki. Mogłam założyć szpilki teraz byś mnie nie zmuszał - obrażona zwróciła się do brata.
Jej drużyna grała przeciwko drużynie mi.i. Sergio, Fabio, Mesuta i Cristiano
-Carmelku będziesz gryzła trawę - zaśmiał się Niemiec.
-Jeszcze się przekonamy. - uśmiechnęła się złośliwie.
Gra była bardzo wyrównana. W pewnej chwili Carmen mknąc z piłką, nie zauważyła jak wyrasta przed nią Sergio. Wpadła na niego i oboje wylądowali na murawie. W pierwszej chwili dziewczyna uśmiechnęła się, lecz zaraz potem opamiętała i szybko wstała biegnąc dalej.
Mecz wygrała drużyna Sergio.3-2!
-To nie fair, byłam cały czas faulowana - oburzyła się, słysząc gwizdek dotyczący końca treningu.
- Kochana a czy to my ci kazaliśmy wpadać na Ramosa? - zapytał przewracając oczami Ronaldo po czym sie zaśmiał - komicznie to wyglądało skarbie.
- Ojj nie wiedziałam, że tam stał.
- No trudno, ale że ty zamiast mnie kiwać to wolałaś powalić na ziemię to już inna sprawa - wszyscy wybuchnęli radosnym śmiechem.
-No nic w takim razie przegranych zapraszam do mnie na ciacho i kawkę, a wygrani obejdą się smakiem. - Zaśmiała się pokazując język Ramosowi i Ronaldo.
-No wiesz co? Mnie nie zaprosisz? Mnie? - zapytał Cris podchodząc bliżej i poruszając charakterystycznie brwiami.
-Stanęła razem z bratem i Benzemą, po czym udawali, że się zastanawiają.
-Co o tym my myślicie panowie?
-Carmen nie wiem to cholernie ciężka decyzja. - zmarszczył brwi Alvaro
-Tak... - zamyślił się Francuz, po czym wyszeptał, ale tak żeby wszyscy słyszeli. - Ja bym nie zapraszał więcej ciasta zostanie dla nas - konspiracyjnie pokazał palcem to na siebie to na Carmen.
- Tak masz rację, Trzeba będzie przemyśleć wszystkie za i przeciw - zgodziła się blondynka starając się zachować powagę. - No niech stracę Sergio, Mesut, Ronaldo i reszta, ZAPRASZAM!
Tak w wesołej atmosferze wszyscy udali się do mieszkania dziewczyny....

Tydzień później
Rewanż. Do Madrytu przyleciała Borussia Dortmund w celu utrzymania swojej przewagi. Carmen na mecz postanowiła iść razem z Roberto, była ubrana w klubowa koszulkę swojego brata. Równo o 20.30 pojawiła się na stadionie.
-Kochanie idź już do loży, ja pójdę życzyć chłopakom powodzenia.
-Dobrze ale przychodź szybko. - musnął jej policzek i odszedł. Carmen odetchnęła głęboko i weszła do szatni.
-Chłopcy mogę na chwilkę- zapytała
-No maluch ty nam nigdy nie przeszkadzasz - zaśmiał się Cristiano - tylko dlaczego ja nie widzę na tobie mojej koszulki?
-Bujaj się portugalska gnido, ona miała założyć moją koszulkę. Prawda kochanie? - sapnął Benzema.
-Ooo proszę was.. Portugalczykom i francuzom wstęp wzbroniony - warknął Ozil. - Carmen dostałaś ode mnie taką piękną koszulkę i powinnaś dziś w niej przyjść.
Podczas tej dość długiej wymiany zdać Alvaro krzyknął.
-Cisza, ja przepraszam ale MOJA siostra będzie nosiła koszulki tylko ze swoim nazwiskiem, a co za tym idzie z MOIM. - uśmiechnął się triumfalnie. - Nie żadnego portugalczyka, francuza czy niemca. Tylko Hiszpana. Dziękuję za uwagę.
-No wiesz co obrażam się - Karim przytupnął nogą i odwrócił się. Słabo mu to wychodziło bo widziała, że trząsł się ze śmiechu.
-Dobrze chłopcy porozmawialiście na temat mojego ubioru to ja tylko życzę wam powodzenia i uciekam bo zaraz mecz. Będę mocno trzymać kciuki.
-Kciuki to ty trzymaj, ale najbardziej za Ramosa bo on ma dzisiaj najgorsze zadanie. Jak nie upilnuje Lewego to pojadą po nim. - zaśmiał się Pepe
-Zabawne - burknął sam zainteresowany siedząc ze spuszczoną głową.
Dziewczyna puściła oczko Hiszpanowi i delikatnie poklepała go po ramieniu.
-Dasz radę. - wyszeptała i opuściła szatnie.
-Nie wierzę w to co widzę. Moja siostra podeszła do ciebie, poklepała i nie rzuciła żadną złośliwą uwagą? Ani nawet ty w jej kierunku? No świat się kończy. - zaśmiał się Alvaro i odwrócił do swojej szafki. Ramos rozejrzał się po szatni i dostrzegł czujny wzrok Benzemy...

Carmen wchodząc na trybuny zastała dziwny widok oczywiście oprócz bratowej, Iriny, Blair które zaczęły machać na jej widok zobaczyło swojego chłopaka wesoło rozmawiającego z Pilar. Wzruszyła tylko ramionami i usiadła koło dziewczyn.
-Kochanie a ty nie jesteś zazdrosna o Roberto? Patrz jak sobie gawędzą - zainteresowała się dziewczyna Karima
-O co mam być zazdrosna, przecież tylko rozmawiają. Ja przecież też dużo rozmawiam z Karimem czy Cristiano - zaśmiała się bo chciała dodać również Sergio, ale jakby się z tego wytłmaczyła? Gdzie z nim rozmawia? Chyba przez sen...
-Ooo zaczyna się - podskoczyła na krzesełku Carlota z Albą na kolanach.
Gdy w 83 minucie Karim strzelił gola wszystkie z radością rzuciły się sobie w ramiona. Przytuliła się do Roberto i głośno zaśmiała. Kilka minut później bramkę zdobył Sergio. Cieszyła się jak głupia. Była szansa, mało czasu ale szansa, zawsze była. Ramos po strzelonej bramce popatrzył w stronę loży, wiedziała, że patrzy na nią uśmiechnęła się delikatnie. Rubio stojąca obok niej oczywiście sądziła że to do niej, a może to było do niej? Sama już nie wiedziała. Ma chyba zwidy. Oparła głowę na ramieniu swojego chłopaka i w spokoju oglądała nerwową  końcówkę.

2-0. Tylko 2-0. Łzy płynęły po policzkach dziewczyny gdy widziała rozpacz na twarzy piłkarzy. Zeszła z trybun w kierunku brata siedzącego z dłońmi zakrywającymi twarz. Było mu źle. Nie zagrał w tym meczu ze względu na kontuję. Podeszła do niego i go objęła. Oboje płakali. Zauważyła, że Iker podchodzi do Sergio i przytula go. Zobaczyła łzy. Pierwszy raz widziała, że Ramos płacze. Zdobył bramkę, upilnował wszystkich atakujących Borussi. Wykonał swoje zadanie w 120%, a teraz płacze. Zeszli do szatni z opuszczonymi głowami. Siedziała razem z nimi w kompletnej ciszy z głową na kolanach Karima. Czuli sie tak strasznie źle, tak niewiele zabrakło. Najwięcej pretensji mieli do siebie Cristiano, Mesut i Gonzalo. Mogli to wygrać, ale nie wyszło... Trudno teraz zostało im tylko czekać do następnego roku....
***********************************************************************************

Hej :) Mamy kolejny rozdział :D Tak szybko to ten ich romas się nie wyda, troszkę potrzymam was w niepewności :) Mam nadzieję, że wam się podoba, dziekuję, za wszystkie komentarze wasza opinia bardzo dużo dla mnie znaczy :P
Założyłam zakładkę INFORMOWANI
Proszę jeśli chcecie wiedzieć o kolejnych odcinkach to koniecznie wpisujcie się w komentarzach będzie mi łatwiej was informować :D Dziękuję i do następnego.
Trzymajcie się cieplutko :*

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 8

Carmen źle się czuła, ale nie chciała odwoływać spotkania z Sergio. Był taką jej odskocznią od życia codziennego. Nie wiedziała co założyć. Chciała wyglądać dla niego jak najlepiej. Zdecydowała się w końcu na białą sukienkę i różowe dodatki.
Punkt 18 była pod domem Ramosa. Wysiadając rozglądnęła się szybko czy nikt jej nie widzi. Podeszła do drzwi i szybko zapukała. Po chwili drzwi otworzył właściciel i wciągnął ją do środka. Według dziewczyny wyglądał świetnie. Ciemne spodnie i granatowy t-shirt. Zapach perfum chłopaka ją odurzał.
-Niesamowicie wyglądasz. - wyszeptał do jej ucha, delikatnie całując. Pociągnął blondynkę w stronę sypialni gdzie spędzili kolejne upojne chwile.
Po 3 godzinach leżeli wtuleni w siebie.
-Sergii muszę już uciekać. - wyszeptała cichutko. Wstała i chciała się ubrać, uniemożliwiły jej ręce chłopaka.
-Musisz być dzisiaj w domu? - zapytał
-Muszę, przecież wiesz. - musnęła jugo usta błądząc dłonią po torsie chłopaka chodząc niżej na podbrzusze. Ramos zagryzł wargi i zaśmiał się .
-No to do północy jeszcze daleko.... - szepnął ciągnąc dziewczynę z powrotem na łóżko.

Po 23 Sergio otworzył drzwi i rozejrzał się dookoła.
-Nikogo nie ma - cmoknął dziewczyną w usta, ta zeszła szybko po schodach i otworzyła torebkę szukając kluczy do auta.
-Tego szukasz? - zaśmiał się Sergio stojąc oparty o framugę drzwi wejściowych i machając jej kluczykami.
-Tego - uśmiechnęła się kusząco i podążyła w jego stronę wyciągając rękę po swoją własność.
-Ale coś za coś - pocałował ją namiętnie po czym pozwolił odjechać.


Dziewczyna z wielkim uśmiechem weszła do domu. Na kanapie siedział jej chłopak.
-Kotku dlaczego tak późno, wiesz jak się strasznie martwiłem o ciebie? Przepraszam za to co powiedziałem wcześniej. - naskoczył na nią.
-Roberto nie uważasz, że to śmieszne? Kłócimy sie a potem mnie przepraszasz, ja mam już dość, wyładowujesz sie na mnie a potem myślisz, że wszystko będzie ok.? Nie nie będzie. - warknęła wymijając go.
-Nie kłóćmy się proszę.- Przytulił dziewczynę. Wcześniej dałaby wszystko za wieczór spędzony z nim, a teraz, nie było już w niej tego zapału.

Rano gdy się obudziła chłopaka już nie było, leżała tylko kartka:

   " Kochanie pojechałem do studia. Wrócę wieczorem. :* R. "

Czuła się dziwnie, popijając kawę zdała sobie sprawę, że czuła się tak jakby zdradziła Sergio. Zaśmiała się gorzko. Zamiast mieć wyrzuty sumienia z powodu zdrady swojego chłopaka to ona żałowała, że uprawiała seks z własnych chłopakiem. Odganiając swoje myśli, niechętnie wyszła do pracy.

Dni mijały, u Carmen nic się nie zmieniało z Roberto układało się jej dość dobrze, a raczej udawała że jest dobrze z Sergio spotykała się regularnie i przyłapywała się na tym że nie mogła się doczekać kolejnego spotkania. W tym tygodniu chłopaków czekały mecze Ligi Mistrzów w Dortmundzie. Dziewczyna miała jechać z chłopakami jako fotograf klubowy. Spakowała walizkę i uprzednio biorąc długą kąpiel ubrała się wygodnie i razem z chłopakiem ruszyli w stronę lotniska. Na miejscu już prawie wszyscy byli. Nie wiedziała tylko Sergio.
-Cześć kochani. - pocałowała obecnych w policzki.
-Cześć Carmen. zaraz możemy się zbierać tylko czekamy na Ramosa. Gamoń jeden zaspał, ja już nawet nie mówię dlaczego bo to oczywista oczywistość - zaśmiał się Karim.
-Tak a to dlaczego? - zapytała zaciekawiona dziewczyna.
-Pilar wczoraj przyleciała. - zaśmiał się Mesut obejmując Ramieniem swoją dziewczynę.
Blondynka starała się to ukryć ale coś ją zakuło! Tylko dlaczego? Przecież sama starała się aby wszystko wyglądało normalnie. SERGIO TEŻ MUSI - tłumaczyła sobie. Po chwili podszedł do niej brat.
-Maluszku przepraszam, naprawdę, ale postaram się to zamienić, tylko nie krzycz. - mówił z prędkością karabina maszynowego Alvaro.
-Spokojnie, czemu miałabym krzyczeć? - zapytała zdezorientowana dziewczyna.
-Masz miejsce koło Sergio. - powiedział szybko i wypuścił powietrze z płuc. - Wiem że niby jest ok, ale wolałabyś siedzieć tak długą drogę z którymś z nas.
-No trudno - teatralnie przewróciła oczami - Jakoś wytrzymam, chyba. - zaśmiała się cicho. - Nie martw się Alvaro nie pobijemy się .
W tej chwili na lotnisko wpadł zdyszany Ramos, razem z Pilar.
-Ooo są już - Roberto stojący obok, przyciągnął Carmen do siebie i namiętnie pocałował. - Kochanie będę tęsknił, pilnuj się tam i wracaj szybko. - Blondynka uśmiechnęła się delikatnie i biorąc walizkę ruszyła w stronę odprawy. Wszyscy inni również szybko się pożegnali z rodzinami i podążyli za nią. Carmen długo swojej walizki nie pociągnęła bo została jej wyrwana przez Karima, który uparł się że pomoże jej, zaraz jednak doskoczył do niego Alvaro i Cristiano którzy również chcieli jej pomóc. W tak wesołej atmosferze przekroczyli odprawę.
Wchodząc na pokład zajęła swoje miejsce obok okna i czekała na swojego towarzysza z bijącym sercem. Gdy usiadł koło niej uśmiechnęła się delikatnie. Po chwili usłyszeli głos trenera, który informował że przed nimi 3 godziny lotu i że ma być spokój. Piłkarze nic sobie z tego nie zrobili i gdy trener skończył przemowę rozpoczęły się śmiechy i głośne rozmowy. Carmen chwyciła kupioną na lotnisku gazetę i rozpoczęła ją czytać, jednak chwilę później poczuła ciepły oddech na szyi i usłyszała głos Sergio.
-Nawet nie wiesz jak ciężko siedzieć koło ciebie i wiedzieć, że nie mogę cię dotknąć.
-Wyobraź sobie, że wiem. Rękę położyła na udzie chłopaka i rozglądają się czy nikt ich nie widzi musnęła szybko jego usta po czym wróciła do czytania gazety odpychając piłkarza. Ramos tylko zrobił niezadowoloną minę spowodowaną krótkością pocałunku i założył na uszy słuchawki.

Gdy wylądowali otoczyli ich kibice i fotoreporterzy, po krótkim rozdaniu autografów zmęczeni dość długą podróżą udali się do hotelu.
-Panowie CISZA - ryknął Mourinho - Dobieramy się w pary. Sergio z Mesutem, Karim z Cristiano, Marcelo z Kaka, Pepe z Fabio, Iker z Xabim, ahaa i oczywiście Alvaro z Carmen, chyba że moja droga koniecznie chcesz mieć pokój sama to jakoś to załatwimy. - zaśmiał się Jose. - reszta dobiera się sama. Tych tutaj tylko dlatego sam dobierałem bo jakby się dobrali sami to Benzema, Marcelo, Pepe i Ramos rano nie byliby w stanie ruszyć małym palcem a co dopiero grać 90 minut.
-Ja się nie zgadzam ja chce pokój z Maluchem- krzyknął Benz
-To jak oni to ja też chce
-Nie bo JA
Do wymiany zdać dołączyli Cristiano, Marcelo i Pepe.
-To moja siostra i wara mi od niej.
-Chłopcy nie pobijcie się - wtrąciła się blondynka - dawno nie mieszkałam z moim braciszkiem w pokoju - zaśmiała się po czym pocałowała Alvaro w policzek - Możecie do mnie wpadać w każdej w chwili.
-W nocy też? - zapytał Pepe
-Tee Kepler.. Jak ja cię odwiedzę w nocy to ty przez pół roku się będziesz bał zasnąć a niech nas tylko któryś spróbuje obudzić w nocy to tak mu przywalę że się kopytami nakryje - burknął mój brat po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Wieczorem gdy już leżała u brata na łóżku oglądając film, usłyszała dźwięk swojego telefonu. Alvaro nie odrywając spojrzenia od ekranu telewizora podał go dziewczynie. Wiadomość była od Ramosa.
SERGIO : Czekam w ogrodzie, za krzewami na ławce :* Postaraj się przyjść.
CARMEN : Jak wymyśle coś to przyjdę.:** Czekaj.
-Alvi śpiąca jestem chyba się już położę.. - ziewnęła i szybko udała się do siebie na łóżko.
-Dobrze malutka, dobranoc - ucałował jeszcze jej policzek i sam położył się wyłączając telewizor. Gdy po ok. 15 minutach usłyszała miarowy oddech brata ubrała szlafrok i balerinki po czym cichutko zeszła na dół kierując się w stronę ogrodu. Zobaczyła chłopaka siedzącego na ławce z wyciągniętymi nogami i z odchyloną głową do tyłu. Miał zamknięte oczy. Podeszła do niego i zasłoniła dłońmi oczy. Chłopak chwycił jej ręce w swoje i uśmiechnął się sadzając ją sobie na kolanach. Sergio miał ubrane spodenki do kolan, trampki i grubą bluzę ponieważ w Niemczech było jeszcze chłodno nocą.
-Ślicznie wyglądasz - zaśmiał się delikatnie całując jej usta.
-Pewnie - cicho prychnęła - bez makijażu, seksownej sukienki i bielizny oraz bez wysokich szpilek, za to w różowych szortach służących mi za piżamę i grubym różowym szlafroku? Sergio? - popatrzyła na niego pobłażliwie.
-Oczywiście, jesteś taka słodka dzisiaj, że mam na ciebie jeszcze większą ochotę. - pocałował ją namiętnie. Blondynka odwzajemniła pocałunek siadając na nim okrakiem. Rozczulił ją tymi słowami.
-Ty też wyglądasz ŚLICZNIE z wilgotnymi włosami, bez żelu na włosach. - zaśmiała się podkreślając przymiotnik.
-Błagam cię tylko nie ślicznie - zaśmiał się przyciągając ją do siebie jeszcze bardziej. Jeździł dłońmi po jej ciele odsłaniając szlafrok i podnosząc delikatnie białą bokserkę.
-Mmm.. nie masz bielizny? - powiedział delikatnie zachrypniętym głosem to jej ucha.
-Nie mam tylko górnej części. Przeważnie nie sypiam w biustonoszu wiesz?- zaśmiała się perliście
-Jak udało ci się wymknąć?
-Mamy szczęście że Alvaro szybko zasypia. A tobie?
-Powiedzmy że podobnie. - zaśmiali się oboje. - Mesut jest tak pochłonięty rozmową z dziewczyną, że nawet by nie zauważył ja to ty byś do mnie przyszła.
-Musze już iść, Alvaro jak sie obudzi i zobaczy, że mnie nie ma to podniesie alarm. - musnęła jego usta i zawiązując swój szlafrok, poszła w stronę hotelu.

Rano wraz z bratem udała się na śniadanie.
-Jak się spało Alvaro - zaśmiał się Sergio
-A dobrze, nawet bardzo dobrze, w sumie to powinienem podziękować Carmen bo ona mnie zmobilizowała do szybkiego pójścia spać, sama też się szybko położyła więc nie miałem co robić bo tak to bym znowu do nie wiadomo której siedział a dzisiaj byłbym nieprzytomny. - zaśmiał się. Carmen siedziała przy stole podpierając głowę.
-Hahaha... No ty to jesteś biedny, przecież nawet nie grasz w tym meczu - zaśmiał się Mesut.
-No i co z tego? Ja też muszę mieć siły żeby was wspierać bo bez tego to cienko, cienko. - prychnął cicho. -Nie moja wina że jestem kontuzjowany.
- Maluszku a ty się nie wyspałaś? - spytał blondynkę Karim. Widząc jej minę.
-Nie nie wyspałam się. Łóżko miałam niewygodne. - uśmiechnęła się.

Mecz zaczął się o 20.45 po pierwszej bramce wszyscy byli bardzo niespokojni, Borussia grała bardzo dobrze. Jednak pod koniec wyrównał Cristano. Schodząc na przerwę Carmen ruszyła razem z nimi. w przejściu zderzyła się z jakimś chłopakiem. Gdy zobaczyła że to strzelca bramki dla Borussi zmierzyła go nieprzyjemnym spojrzeniem i ruszyła do szatni. Chłopcy siedzieli ze spuszczonymi głowami Mourinho krzyczał po nich zwłaszcza po obronie. Podeszła do Pepe i delikatnie poklepała go po ramieniu.
Gdy wchodzili na drugą połowę przytuliła wszystkich po kolei, gdy przyszła kolej na Sergio nie wiedziała co zrobić. Nie chciała wzbudzać podejrzeń.Chłopak delikatnie ją uściskał i pognał na murawę. Alvaro stojący koło niej tylko się uśmiechnął.

Mecz się skończył. 4-1!!! PRZEGRALI. Carmen wtulona w brata starała się nie płakać, starała sie być silna. Wchodząc do szatni spojrzała na chłopaków. Byli już po konferencji, wszystkim się oberwało za przegraną, najmniej chyba dostało się Ronaldo i Fabio. Oczywiście największa krytyka spadła na Sergio. każdy miał do niego pretensje. Po pierwsze jest obrońcą a oni stracili 4 bramki i to przez jednego zawodnika, po drugie jest kapitanem.
Wszyscy obecni w pomieszczeniu tylko na nią poparzyli. Benzema widząc jej zapłakane oczy podszedł i mocno przytulił. Zza jego ramienia widziała Ramosa, miała ochotę podejść do niego, ale wiedziała, że nie może....
***********************************************************************************

Mamy kolejny rozdział. Przepraszam, że dopiero dziś, ale miałam takie krótkie wakacje i nie było mnie w domu. Dziękuję, wam za wszystkie miłe słowa zarówna te pod odcinkiem, jak i te na wywiaderze. Zachecam do komentowania i zadawania pytan.
Uwaga planuje druga serie tego opowiadania,!!
Trzymajcie sie cieplutko,

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 7

-Dzięki chłopaki, nie wiem jakbym sobie bez was poradziła. - Dziewczyna uśmiechnęła się do Cristiano i Karima z wdzięcznością. Jej chłopak tak się upił podczas zabawy w klubie, że dałaby rady go podnieść.
-Nie ma problemu, jakby się coś działo to dzwoń. Dobrej nocy. - pocałowali ją w policzek i Carmen zamknęła za nimi drzwi. Oparła się o framugę drzwi w sypialni i cicho westchnęła. Ruszyła do łazienki aby wziąć prysznic, popatrzyła do lustra i stała tak chwilę wpatrując się.
Podjęła decyzję. Pojedzie na spotkanie z Sergio. Poprawiła makijaż, wzięła torebkę, żakiet i wyszła z mieszkania, wcześniej zostawiając kartkę Roberto, gdyby się obudził przed jej przyjściem.
W hotelu była 20 minut później, podeszła do recepcji aby zapytać o numer pokoju w którym obecnie przebywa Hiszpan. Dziewczyna widocznie wcześniej poinformowana, o możliwości jej przybycia, z uśmiechem tylko odpowiedziała że Sergio jest w pokoju 220. Carmen, wsiadła do winy i po chwili była już w przed pokojem, wziąwszy wcześniej głęboki oddech zapukała.
-Cieszę się że jednak przyszłaś. - wpuścił dziewczynie do pokoju i podał kieliszek szampana.
-Sergio jestem samochodem, co się stało, że chciałeś mnie widzieć? - spytała, patrząc przez okno. na bawiący się nocą Madryt. Wiedziała jaka jest odpowiedź, ale chciała to usłyszeć.
-Carmen przecież wiesz. - Podszedł kładąc dłonie na biodrach dziewczyny. - Jak udało ci się przyjść? Przecież jest Roberto. - zapytał delikatnie całując szyje dziewczyny.
-Tak.. jest.. - dziewczyna z ledwością już mówiła czując wzrastające pożądanie - Pijany, śpi. - zaśmiała się gorzko. - Sergio nie możemy. Znowu chcesz zdradzić Pilar? Znowu chcesz żebym ja zdradziła Roberto? - zapytała delikatnie go odpychając i wpatrując się w jego oczy.
-Carmen, Pilar to Pilar przyjechała do niej przyjaciółka, która dodatkowo na mnie leci, zmyłem się. - musnął jej usta. - Widzisz oboje zostaliśmy olani, a przecież trzeba sobie jakoś ten wieczór umilić.
-Co masz na myśli?
-Caro, jest nam dobrze w łóżku, tylko seks, czysty układ co ty na to? Nikt się o niczym nie dowie - wyszeptał do jej ucha. Przez ciało dziewczyny przeszedł dreszcz. Wpatrując się w niego, musnęła jego usta zdejmując marynarkę, nie zdawała sobie sprawy na jaki układ się zgadza, liczyła się tylko ta chwila i to że będzie mogła spędzać z nim czas, jakże ile spędzony czas. Rozbierali się powoli kierując w stronę łóżka, oboje opadli na nie oddając się sobie.

Rano dziewczyna nie czuła już tych samych wyrzutów co wcześniej, owszem nie zmieniło się to że czuła się jak suka, ale nie miała zamiaru opierać się piłkarzowi. Zorientowała się, że chłopak już nie śpi i się jej przypatruję.
-Sergio co my wyprawiamy, w co my się ładujemy? - zapytała zakrywając twarz rękoma i opadając na swoją poduszkę. - Wiesz na co się decydujemy? To nie jest jedna zdrada przypadkowo po alkoholu, ale romans.
-W każdej chwili możemy to przerwać - powiedział i przytulił ją do siebie. - tylko układ, pamiętaj, przecież nie będziemy brać ślubu. Powiedz słowo i kończymy zabawę. - szepnął patrząc badawczo na dziewczynę.
Ta tylko pocałowała go w odpowiedzi.
-Chcę tego, ale to się nie może wydać.
-Nie może. - Pocałował ją ponownie, odgarniając blond kosmyk, który spadł na jej buzię. Delikatnie odsunął cienką narzutkę i rozpoczął wędrówkę ustami po ciele dziewczyny. Po chwili przejęła inicjatywę i usiadła okrakiem na chłopaku. Oboje byli nadzy. Poczuła go w sobie i krzyknęła głośno. Sergio nie zwracał uwagi na dzwoniący telefon, liczyła się tylko Carmen. Opadli na poduszki zmęczeni wpatrując się w siebie nawzajem.
-Nie możemy się spotykać u mnie ani u ciebie zbyt często, prasa by się zorientowała.
-Wiem. Zostają hotele, dobrze że Pilar i Roberto często wyjeżdżają.
-Tak, teraz też widzę w tym pewne plusy - zachichotała.
Telefony się rozdzwoniły.
-Fuck, Pilar. - warknął Ramos
-Roberto. Ciekawe co mu powiem. Napisałam, że idę się przejść. - sarknęła
-No to wrócisz i powiesz, że spacer się przedłużył, pocałował ją w odsłonięty kawałek kręgosłupa.
-Tak i wracam we wczorajszych ciuchach?- zaśmiała się - Dobra, prysznic, do domu i praca.
-Tak prysznic. - wziął ja na ręce i zaniósł do łazienki. Z pomieszczenia dochodziły już tylko śmiechy obojga.
Po kilkunastu minutach, gdy wychodziła z pokoju tylko odwróciła się i szepnęła w stronę Ramosa.
-Wiesz nigdy bym nie pomyślała, że moim kochankiem, będzie mój były wróg. Musnęła jego usta i ruszyła w stronę swojego samochodu.
Po wejściu do mieszkania od razu dopadł do niej Roberto.
-Gdzie ty byłaś? Wiesz jak się martwiłem? - krzyknął
-Napisałam, na spacerze, a potem spałam u Karima. - skłamała nie patrząc na niego, wiedziała że źle robi, ale czuła że musi w końcu zadbać o siebie, a nie ciągle martwić się innymi, w tym Roberto, który wiecznie ją zostawia bo taką ma pracę.
-Skarbie przepraszam, za wczoraj, nie chciałem wypić aż tyle, proszę cię nie gniewaj się.- pocałował ją.
-Nie gniewam się, ale przepraszam cię muszę już zmykać do pracy, mam dzisiaj bardzo ważną sesję. Odbijemy to sobie jak wrócę.- Carmen udała się do łazienki. Po jej policzkach spływały łzy, czuła się jak dziwka, miała przecież chłopaka.
Po skończonej toalecie porannej ubrała się i pożegnawszy z Roberto wyszła z mieszkania.
Po drodze zadzwonił jej telefon:
-Halo?
-Cześć siostrzyczko, wpadniesz dziś po treningu idziemy z chłopakami na obiad.
-Hmm.. A nie wydaje ci się że coś za często ostatnio jestem u was?
-Jak to za często, przecież jakby nie było jesteś naszym fotografem, powinnaś być na każdym treningu i robić nam sweet focie. - oburzył się Alvaro
-Dobra już dobra, wpadnę to pójdziemy na ten obiad, ale teraz muszę już kończyć bo wchodzę do studia. Pa.

-Boże, Maria te modeleczki mnie kiedyś wykończą. - jęknęła młoda Arbeloa, opadając na fotel. - Mam dość. Nigdy nic im nie pasuje.
-Mi tego nie musisz mówić też mam już tego dość - skrzywiła sie jej asystentka.  - Ale ty przecież znasz dużo modelek. Może ci coś poradzą? Jak radzić sobie z rozkapryszonymi gwiazdkami.
-Ojj.. jak każda byłaby tak świetna jak Iri albo Blair to nasza praca byłaby bajką, ale niestety. Jadę do brata, a tak mi się dziś nie chce! Podwieźć cię gdzieś?
-Nie, dziękuję i miłej zabawy.

Sergio nie mógł się skupić na treningu, przepuszczał wszystkie piłki między nogami, nie potrafił dobrze bronić.Na szczęście dla niego trening nie trwał już długo i po chwili mogli rozejść się do szatni.
-Sergio jedziesz z nami na obiad czy Pilar ci coś upichci? - zaśmiali się kumple.
-Naprawdę zabawne,- skrzywił się - jadę z wami.
-Mam tylko nadzieję, że nie zagryziecie się z Caro? Bo ona też będzie na tym obiedzie. - zapytał Alvaro
-Spoko, dogadaliśmy się, że zakopujemy topór wojenny. Taki nasz mały układ. - powiedział cicho.

Dziewczyna na nogach przyszła pod restaurację wyznaczoną przez brata. Gdy weszła do środka, przy stoliku w kącie sali siedzieli już Alvaro, Cristiano, Karm, Pepe, Mesut i... Sergio. Wzięła głęboki oddech, aby tylko się niczym nie wydać.
-Hej. Przepraszam za spóźnienie. Jak trening?
-Męczący. - skrzywił się jej brat. - Słyszałem o waszym układzie. - zaśmiał się Alvaro
-Co? jakim układzie - przerażona spojrzała na piłkarza.
-No tym, że zakopujemy topór wojenny - odpowiedział spokojnie Ramos wpatrując się w blondynkę. Dziewczyna odetchnęła cicho.
Usiadła przy stoliku i zaczęli rozmawiać. Co chwilę posyłając sobie z Sergio ukradkowe spojrzenia. Nagle dziewczyna poczuła, że wibruje jej telefon. Popatrzyła na wyświetlacz w zdumieniu. Sms był od Sergio.
SERGIO: O 18 u mnie? Pilar wyjechała i wraca dopiero za 2 dni :)
CARMEN: Bawi mnie ta sytuacja, siedzimy razem przy stoliku, a musimy pisać sms - y żeby się umówić. Ok. może być 18, ale nie mogę zostać na noc bo Roberto może zacząć coś podejrzewać.
SERGIO: Dobrze, będę czekał.
-Carmen, Sergio czy nasze towarzystwo jest aż tak bardzo nudne, że piszecie sms-y? - zapytał, udając wzburzenie Ozil.
-Zostaw ich w spokoju pewnie umawiają się na wieczór - zaśmiał się Karim.
-COO??? - Krzyknęli jednocześnie. Caro popatrzyła ze strachem w oczach na Ramosa
-Jezuu... no w sensie, że ty z Roberto a Sergio z Pilar. Przecież nie mówiłem  o waszej dwójce. - zaśmiał się Benzema, ale jednocześnie popatrzył bardzo dziwnie na dziewczynę.
-No.. Tak.. Ja już muszę lecieć bo Pilar mnie dziś do jakiejś swojej przyjaciółki ciągnie. Na razie - piłkarz pożegnał się i wyszedł z restauracji.
Dziewczyna posiedziała jeszcze godzinę i również postanowiła opuścić towarzystwo. Wróciła zmęczona do domu. Wchodząc, usłyszała podniesiony głos swojego chłopaka rozmawiającego przez telefon.
-Nie.. przecież powiedziałem ci, że nie dam rady w ten weekend. Muszę posiedzieć trochę z Carmen... - Chłopak widząc stojącą dziewczynę od razu zakończył rozmowę.
-Cześć kotku jesteś już? Jak było w pracy?
-Nie czuj się zobowiązany. Jedź gdzie chcesz. Wynoś się z mojego życia. - wyszeptała chłodno i zniknęła za drzwiami sypialni. Zegar wskazał godzinę 17. Otarła mokre policzki i postanowiła przygotować się do spotkania z Sergio.
-Carmelku to nie tak... - do pokoju wpadł Roberto. To mój agent. Nie cieszysz się odwołałem próby w weekend bo mam dla ciebie niespodziankę. Weekend we dwoje co ty na to z dala od Madrytu, od tego wszystkiego... - podszedł i przytulił mocno dziewczynę.
-Roberto mam dość tego, wiesz jak bardzo czuje się samotna? - wyrwała się z objęć chłopaka.
-Zmieniłaś się. Kiedyś oddałabyś wszystko żeby spędzić, ze mną weekend sam na sam.. Tylko my... Plaża.. bądź sypialnia. Pamiętasz? - pocałował ją w szyję i schodził niżej na dekolt. Dziewczyna przymknęła oczy.
-Roberto, przepraszam cie ale mam teraz bardzo ważne spotkanie, możemy dokończyć tą rozmowę wieczorem?
-Dobrze będę czekał. Ostatnio to normalne. Cały czas jesteś w pracy nawet wieczorem.
-Masz mi to za złe? Zostawiasz mnie na całe dni a czasem nawet tygodnie i masz do mnie pretensje?? - zapytała z niedowierzaniem. Muzyk wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami...

***********************************************************************************
Jest kolejny odcinek. TAK mamy romans.. Lubie to opowiadanie, mam nadzieję, że wam też siię podoba.
Piszcie komentarze z opiniami.
Trzymajcie się cieplutko i do następnego :**

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 6

Rano gdy pierwsze promyki słońca wpadły do sypialni piłkarza, Carmen niechętnie otworzyła oczy i rozejrzała się. Uświadomiła sobie, że nie jest u siebie w mieszkaniu. Koło niej spał Sergio. Przypomniały jej się wszystkie wydarzenia z nocy. Nie mogła sobie wyobrazić, że tak bardzo się nie lubili na co dzień, a seks z nim był wręcz niesamowity. Wstała z łóżka i nałożyła na siebie koszulę chłopaka. Postanowiła nie wychodzić i poczekać aż piłkarz się obudzi i wtedy spokojnie porozmawiają. Wyszła na balkon i spojrzała na wschodzące słońce. W jej oczach mimowolnie zakręciły się łzy. Nigdy wcześniej nie zdradziła Roberto. Miała potworne wyrzuty sumienia i bała się że nie będzie mogła mu spojrzeć w twarz, ale... nie żałowała. Zwłaszcza po tym jakiej rozkoszy doświadczyła tej nocy. Czuła że coś się wypaliło między nią a jej chłopakiem, lecz nie chciała kończyć tego. Może ta więź nie była już tak silna, ale mimo wszystko kochała go. Westchnęła i odwróciła się z zamiarem powrotu do pokoju. Podniosła głowę i przestraszyła się. O  framugę oparty stał Ramos, w samych bokserkach. Carmen popatrzyła na niego i delikatnie się uśmiechnęła.
Boże jakie on ma ciało - pomyślała.
- Płakałaś? - zapytał
- Nie ja... tylko... - pokręciła głową i z powrotem obserwowała wschodzące słońce. - Nigdy nie zdradziłam Roberto. Nigdy. I mimo że czuję się jak ostatnia szmata to.. - zagryzła wargi i nie dokończyła
- To nie żałujesz. Ja też nie. - dokończył piłkarz. - Możesz mi wierzyć lub nie, ale też nie zdradziłem nigdy Pilar. Mimo tego jaka jest, to kocham ją. - westchnął - Słuchaj nie znosiliśmy się, ale podobało mi się. Nie mówmy nikomu, nie chcę niczego psuć, po za tym Alvaro, Benzema i inni by mnie chyba zabili. - zaśmiał się.
- Masz rację to był błąd i nie powinniśmy nic zmieniać. - przytaknęła. - Dobrze to ja już się będę zbierać.
- Zaczekaj zjemy śniadanie. Ahha - powiedział podchodząc do dziewczyny. - Cholernie seksownie wyglądasz w mojej koszuli.
- Dziękuję. A ty cholernie seksownie wyglądasz w samych bokserkach. - zachichotała Carmen i weszła do środka.
Podczas śniadania mało ze sobą rozmawiali. Dziewczyna bardzo źle się czuła tym że zdradziła Roberto. Delektowali się spokojem i rozmyślali nad spędzona wspólnie nocą.
- Nie wydaje ci się to dziwne? Jeszcze wczoraj najchętniej wyzwałbyś mnie od najgorszych a ja ciebie zakrzyczała i możliwe, że pobiła, a dziś rozmawiamy jak para przyjaciół? - wyszeptała patrząc na chłopaka
- Bo my wcale nie mamy tak różnych charakterów jak ci się wydaje. Jesteśmy do siebie bardzo podobni i to nas w sobie tak pociąga. - wyszeptał przejeżdżając palcem po ramieniu dziewczyny. - Wiesz... jako para byśmy się nie sprawdzili..
Przerwał im dzwoniący telefon dziewczyny.
- Co się stało braciszku?
- Caro pamiętasz o dzisiejszym obiedzie?
- Tak pamiętam, wpadnę do was po treningu i pojedziemy razem dobrze?
- Jasne. Kocham cie pa :)
- Dobra zmykam do domu, dziękuję ci że podzielasz moje zdanie dotyczące tego że powinniśmy zapomnieć o tej nocy, było miło, nawet bardzo miło, ale czas wrócić do rzeczywistości. Do zobaczenia.
- Masz przecież rację - chłopak wzruszył ramionami - do zobaczenia.
Carmen wyszła z jego bloku i szybko przeszła przez park, nie chcąc aby ktoś ją zobaczył tak rano i to jeszcze w wieczorowej sukni.
Gdy weszła do siebie do mieszkania, od razu udała się pod prysznic, chciała zapomnieć o minionych wydarzeniach, ale nie mogła, jego zapach cały czas do niej powracał. Wysuszyła włosy i ubrała się
Pozbierała potrzebne rzeczy i ruszyła do pracy. Nie potrafiła się skupić. Wszystko leciało jej z rąk. Gdy po raz enty upuściłaby aparat, Maria kazała jej jechać do domu, bo jeszcze szkód narobi.
Carmen długo się nie zastanawiając pojechała do brata na trening. Dojechała na miejsce i weszła na teren budynku, usiadła na trybunach, aby nie przeszkadzać i parzyła na ćwiczących chłopaków, jej wzrok mimowolnie, uciekał na Ramosa. Chłopak był zamyślony i jakby nie obecny. Nagle ich spojrzenia się spotkały i wpatrywali się w siebie mimo dużej odległości. Odwróciła głowę chcąc odgonić niepotrzebne myśli.
-Cześć Maluch.
-Cześć Benz - cmoknęła w policzek chłopaka.- Co słychać? Jak po balu?
-Dobrze, ale mnie nogi bolą, od tych tańców, co najmniej jakbym przebiegł 3 mecze pod rząd. - zaśmiali się oboje.
-A ty jak tam dotarłaś bezpiecznie do domu? Podobno wracałaś taksówką z Sergio.
-Noo.. Tak bo przecież nie daleko mieszkamy od siebie.
-No tak, w sumię to masz rację. - piłkarz wzruszył ramionami. Carmen było nie zwykle ciężko, okłamywać Karima, był jej przyjacielem i nigdy go nie okłamała, ale co mogła zrobić? Przecież nie przyzna się, że zdradziła swojego chłopaka ze swoim dotychczasowym wrogiem.
 -Arbeloa rusz swoje szanowne cztery litery, bo głodna jestem, obiecałeś mi obiad, a ja muszę jeszcze na ciebie czekać.
-Nie marudź bo pójdziesz piechotą. - zaśmiali się oboje.
-To ja mam propozycję, może pójdziemy dziś na jakąś imprezę? Jutro treningu nie ma, można zaszaleć - zatarł ręce Marcelo i uśmiechnął się przebiegle.
-Nie głupi pomysł. Irina jeszcze jest, może da się namówić, a tobie Caro też przyda się trochę rozrywki, skoro nie ma Roberto. - pokiwał głową Cristiano.
-Możemy iść. I tak nie ma co robić. To my jedziemy teraz na obiad i widzimy się przed Grandem o 20 tak? - zapytała, patrząc na chłopaków. Była bardzo ciekawa czy Sergio przyjdzie, ale przecież nie zapyta go, bo OFICJALNIE ze sobą nie rozmawiają.
-Tak jest szefowo, do zobaczenia.
Wszyscy rozeszli się. Alvaro z Carmen pojechali do piłkarza. Całą drogę wesoło gawędzili. Gdy tylko dotarli do domu, od razu w ramiona rzuciła jej się bratanica.
-Ciocia Carmen, ciocia Carmen. Dawno cię nie widziałam wies? I się stęskniłam, zia tobą. - zachichotała Alba.
-Słodziaczku ty mój też za tobą tęskniłam. Mam coś dla ciebie. - Blondynka wyjęła zza siebie torebkę, w której była duża lalka.
-Jejjj... Kocham cię ciociu, tata nie ciał mi kupić takiej. - zrobiła naburmuszoną minę dziewczynka.
-Ojj... To chyba się wkopałam. - pogłaskała małą po główce. - Tata mi głowę urwie teraz.
-Urwie, urwie, co to za rozpieszczanie? - zapytał piłkarz starając się być poważny, co średnio mu wychodziło.
-Kochana nie przejmuj się, jedyną osobą, która stara się trzymać tego małego diabełka w ryzach jestem ja. - wskazała na siebie Carlota i teatralnie przekręciła oczami. - Alba zrobi słodką minkę i tatuś kupi wszystko.
-Skarbie, ale co ja zrobię, że nasza córka ma tak bardzo podobne oczy do twoich, wręcz nie mogę się im oprzeć. - pocałował żonę w policzek i śmiejąc się głośno razem z córką wszyscy udali się do salonu.

Po skończonym posiłku, Carmen pożegnała się z rodziną i pojechała do siebie. Jakież było jej zdziwienie gdy w jej mieszkaniu, na kanapie siedział Roberto.
-Roberto? A co ty tu robisz? - Zapytała dziewczyna, mocno zdziwiona widokiem swojego chłopka.
-Kotku, wróciłem. Nie cieszysz się że mnie widzisz? - Podszedł, aby ją pocałować ją, ale Carmen się odsunęła. To nie chodziło tylko o to że jej chłopaka nie było tyle dni, ale również odczuwała wyrzuty sumienia. - Przepraszam wiem, że znowu nawaliłem, ale to moja praca.
-Twoja praca? A to? - rzuciła mu wczorajszą gazetą na której widniał on z nieznajomą brunetką.
-Skarbie to jest nasza pani choreograf, teledysk nagrywamy, przecież. Ale wiesz, imponuje mi że jesteś o mnie taka zazdrosna. - namiętnie pocałował swoją dziewczynę. Ta już nie protestowała, pociągnął ją w stronę sypialni. Zaczął rozbierać jej bluzkę.
-Roberto nie możemy - wyszeptała - umówiłam się z chłopakami, że pojedziemy do klubu. - Sprostowała widząc minę chłopaka.
-Ojj nic się nie stanie jak nie pojedziesz - machnął ręką i pocałował szyje dziewczyny.
-Nie! Jak się umawiam to umawiam. Jak  nie chcesz ze mną jechać, to nie - wzruszyła ramionami i poszła w stronę łazienki.
Po wziętym prysznicu ubrała się i wyszła z łazienki. Roberto siedział już gotowy.
-Cudownie wyglądasz. Może jednak darujemy sobie tą imprezkę? - podszedł i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
-Kotku już powiedziałam, że nie, ale potem to sobie wynagrodzimy, - uśmiechnęła się do niego i przytuliła. Czuła się przy nim bezpiecznie i wiedziała że nie może tego zepsuć.

Pod klub zajechali ok 30 minut później. Duarte wysiadł z samochodu i otworzył drzwi swojej dziewczynie. Przytuleni weszli do klubu. Carmen od razu zauważyła swoich przyjaciół i pociągnęła Roberto do stolika. Przy stoliku siedzieli już Cristiano i Irina, Karim i Blair, Marcelo, Pepe, Alvaro i Carlota, Iker i Sara oraz Sergio razem z Pilar. Wszyscy zebrani bardzo zdziwili się widokiem Duarte.
-Maluszku, ślicznie wyglądasz. - Karim podszedł do dziewczyny i delikatnie odciągnął na bok. - Co tu robi Roberto? Przecież go nie było.
- Karim, wiem wyobraź sobie. Przyszłam do domu, to już na mnie czekał. Przeprosił i jest już dobrze. - uśmiechnęła się i pocałowała Benzeme w policzek
-Do momentu, aż znowu cię zostawi, ale trudno, wujcio Benz przyjdzie i pocieszy. - zażartował. - Mam nadzieję że wiesz co robisz?
-Tak, wiem, kocham go. Chodź wujciu idziemy do reszty. - zaśmiała się dziewczyna i wrócili do przyjaciół. Po przywitaniu usiedli i zamówili różne napoje. Sergio i Carmen przez ten czas wymieniali się spojrzeniami.
Gdy Roberto wrócił razem z Marcelo z baru, chłopak zaśmiał sie głośno.
-Kochanie dobrze, że przyszliśmy, wiesz? Mam najmądrzejszą dziewczynę na świecie, mimo że w domu było by baardzo przyjemnie. Wyobraźcie sobie, proponuje jej abyśmy się należycie przywitali, ale moje kochanie jest honorowe i jak już coś komuś obieca to dotrzyma słowa. - wszyscy wybuchnęli śmiechem. Carmen zarumieniła się. Brat dziewczyny widząc jej zmieszanie zareagował.
-No wiesz, ale jakbyś nie wyjeżdżał na tak często i nie zostawiał mojej siostrzyczki samej to nie musielibyście się witać. Teraz przepraszam ale porywam moją małżonkę do tańca.
Po godzinie wszyscy już byli wstawieni. Carmen nie piła nic tego wieczora. Dużo rozmawiała z Irina i Blair. Rubio była jakaś dziwnie milcząca. dziewczyna postanowiła dowiedzieć się o co chodzi.
-Hej. - uśmiechnęła się. - Stało się coś?
-Nie nic, po prostu nie chciałam dziś przychodzić za bardzo, nie obraź sie ale nie lubię przyjaciół Sergio.
-Dlaczego mam się obrazić? Pewnie wolelibyście spędzić ten wieczór w domu, w końcu długo cie nie było.
-Tak, po za tym umówiłam się z przyjaciółkami, no ale zostałam poniekąd zmuszona. A skąd wiesz że mnie nie było? - spytała modelka.
-Na gali Sergio był sam.
-Ahh no tak. Nie miałam czasu na te galę, mam również swoją pracę. A ty byłaś? - przewróciła oczami i uśmiechnęła się do blondynki.
-Tak ale tylko ze względu na pracę. Robiłam zdjęcia. - zachichotały. - Przepraszam pójdę do toalety. - uśmiechnęła się do niej i mimowolnie popatrzyła na Ramosa. Niby nie były z Pilar przyjaciółkami, ale rozmawiając z nią dziwnie się czuła.
Wyszła z łazienki po załatwieniu swojej potrzeby i z zamiarem zamówienia sobie soku przeciskała się przez tańczących w stronę baru. Gdy czekała na zamówienie zobaczyła Sergio zbliżającego się do niej.
-Przyszłaś z Roberto? - zapytał albo raczej stwierdził.
-A ty z Pilar. - odpowiedziała wpatrując się w jego ciemne tęczówki
-Nie wiedziałem że dziś przyjedzie. - powiedział jakby się jej tłumacząc. Ale po co? Czekała na to!
-Carmen, nie mogę przestać myśleć o tej nocy... - Chciał dokończyć ale zobaczył zbliżającego się Alvaro. Wyszeptał tylko cicho. - Bądź wieczorem w hotelu Marasol. Musimy porozmawiać. - i odszedł. Co miała zrobić szybko zastanawiała się. Po co Sergio prosił, żeby przyszła, oboje byli w związkach, ale miał racje w jednym ona tez nie mogła zapomnieć o tamtej nocy. Nie, nie kochała Ramosa, uczuciami przecież darzyła swojego partnera, tylko dlaczego go zdradziła? Pociąg fizyczny i nic więcej - pomyślała. Tylko czy na pewno?

***********************************************************************************
Kochane mamy kolejny odcinek! Przepraszam, że z opóźnieniem, ale miałam matury :D
Akcja będzie sie rozwijać w inny sposób niż sobie wyobrażacie. Nie, nie będzie od razu wielkiej miłości ale coś będzie...
Ehhh... Jak wrażenia po wczorajszym meczu? Bo ja jestem załamana, nie dość, że przegrali z Athletico, ( którym oczywiście gratuluję ) to jeszcze Ronaldo dostał czerwony kartonik... :(( No Trudno, powiem tyle, że po takim sezonie można odróżnić prawdziwych kibiców, od sezonowców! :D
DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE WIERNI PO PORAŻCE
HALA MADRID!
Byłabym wdzięczna gdybyście oczywiście pisali jak wam się podoba i co mogę zmienić :d